Felietony

Wschód kreatywny

Tu, na Wschodzie, wystarcza nam czasu i na pracę, i na zabawę, i na hobby. Otaczająca nas „pustka”, jak niektórzy nazywają płaski krajobraz między Bugiem a Wisłą, sprawia, że chętniej poszukujemy nowych możliwości i podejmujemy rozliczne wyzwania. Tutaj jak nigdzie indziej czujemy więź ze światem i ciągłość pokoleń. Życie tu i teraz i pełna tego świadomość to stan, który powinien towarzyszyć nam jak najczęściej.

Pisanie felietonów to dla mnie z jednej strony wspaniała okazja do wypowiedzi, ale z drugiej mały problem: nie umiem ich tworzyć ot tak, z doskoku. Zawsze potrzebuję jakiegoś bodźca, zapalnika, który wywoła lawinę refleksji. Przed kilku dniami wysłuchałam opowieści mojej współpracownicy, która wróciła z ferii w górach. Ktoś skomentował jej pochodzenie ze Wschodu, że to miejsce to „dziura”. Ten ktoś ubolewał, że „inni mają góry, morze, a wy nie macie nic”. Czy rzeczywiście nic nie mamy? A Bug, wokół którego od dziewięciu lat „kręci” się ten piękny magazyn, który trzymacie teraz Państwo w ręku…? Ja widzę na Wschodzie morze atrakcji i ocean możliwości. Jeśli jestem pogodzona ze sobą i światem, to akceptuję też miejsce, w którym żyję. Nie tylko je akceptuję, ale też odbieram je jako ciekawe i przyjazne, zarażając miłością do mojego kąta na ziemi – jak mawiał Wańkowicz o naszych małych ojczyznach – innych ludzi.

Głos dziecka

I tu po raz pierwszy pojawia się słowo „kreatywność”, czyli twórcze myślenie. Możemy uczyć się tego chociażby od naszych pociech. Dzieci nie muszą mieć drogich zabawek, aby wspaniale się bawić, wykorzystując do tego zwykły patyk, kasztan czy pudło po telewizorze. Tego lata ustawiłam w cieleśnickim parku kilka drewnianych skrzynek, dołożyłam trochę pustych puszek po kawie i herbacie, starą patelnię, zardzewiały czajnik i obserwowałam, jak dzieci bawią się w kuchnię i „organizują” rodzinne przyjęcie. Jedna ze skrzynek posłużyła za piekarnik, inna była lodówką, a konar uschniętej gałęzi z drzewa udawał mikser. Trociny zastąpiły kaszę, a piasek mąkę, trawa zaś była zielonym makaronem… Obserwowałam ze wzruszeniem tę ich uroczą krzątaninę. Podpatrywałam, jak z wypiekami na twarzach „pichcą” ulubione potrawy i cieszą się ze swojego dzieła w postaci uczty pod niebem, do której zaprosiły pałacowych gości. Takie robienie czegoś z niczego rozwija wyobraźnię i jest przejawem kreatywności właśnie, która w ich dorosłym życiu zaowocuje poczuciem harmonii i spełnienia.

Tu i teraz

Wracając do pytania kobiety z gór: cóż wy macie na tym Wschodzie? Gdybym miała odpowiedzieć w kilku zdaniach, to byłyby to dwa słowa: slow life i wszystko, co mieści się w tym pojęciu.

Tu, na Wschodzie, wystarcza nam czasu i na pracę, i na zabawę, i na hobby. Otaczająca nas „pustka”, jak niektórzy nazywają ten płaski krajobraz między Bugiem a Wisłą, sprawia, że chętniej poszukujemy nowych możliwości i podejmujemy rozliczne wyzwania. Tutaj jak nigdzie indziej czujemy więź ze światem i ciągłość pokoleń.

Chętnie się uczymy, jesteśmy ciekawi świata i ludzi, słyniemy z gościnności. Myślę, że mniej się zamartwiamy, a każdą przeszkodę traktujemy jak wyzwanie. Życie tu i teraz i pełna tego świadomość to stan, który powinien towarzyszyć nam jak najczęściej. Patrząc na dzieci, bawiące się w parku w „prawdziwy” dom, mam tego pełną świadomość…

Na „dzikim Wschodzie” – też tak o nas mówią – nie brakuje pozytywnych szaleńców, którzy robią rzeczy niezwykłe. Przykłady można by mnożyć, a znajdziecie je Państwo w każdym wydaniu „Krainy Bugu”, której karty zapełniają historie kreatywnych, pełnych pasji i wiary w sens swoich działań bohaterów. Chociażby Folkowisko w Gorajcu – to przykład, jak we wsi z kilkoma chałupami na krzyż można rozwinąć fantastyczny festiwal, na który przybywa tysiące turystów z Polski i ze świata. Podobnie jest podczas Festiwalu Literackiego „Patrząc na Wschód” w Czarnej Hańczy czy w Szczebrzeszynie z jego słynnym na cały kraj Festiwalem Języka Polskiego. Europejski Festiwal Smaku to impreza, która rozmachem i skalą przerosła chyba oczekiwania samego organizatora i dyrektora Waldemara Sulisza. Na Wschodzie się dzieje! I to bardzo dużo!

Projektując i produkując odzież od 25 lat wypracowałam metody, które nakręcają mnie do działania. Poszukiwanie inspiracji jest bardzo wciągające i uzależnia. Dzień bez twórczej pracy, bez kilku ciekawych pomysłów to dzień stracony, choć i takie przerwy na pewno są potrzebne. Przypomina mi się Królowa z Alicji w Krainie Czarów, która potrafiła uwierzyć w sześć niemożliwych rzeczy już przed śniadaniem. To optymizm, który musi iść w parze z kreatywnością. Jeśli nasze istnienie traktujemy w kategoriach cudu, to wszystko nas zachwyca. Zwracamy uwagę na drobiazgi, doceniamy otaczającą nas przyrodę, martwimy się o los naszej planety. To są pierwotne źródła inspiracji. Wszelka sztuka, z którą kontakt bardzo sobie cenię i z której również czerpię pełnymi garściami, to jakby źródło wtórne, bo przetworzone przez człowieka. Ale oba są równie ważne i pobudzają do kreatywnego myślenia.

Tekst i autorstwo obrazu: Barbara Chwesiuk

Cały felieton znajdziecie w aktualnym numerze Krainy Bugu (numer 25).

Przejrzyj zawartość Więcej
Chcę kupić ten numer Zamów