Felietony

Robert Lesiuk: Gdy wybucha zielone

Po zimowym ołowianym niebie przyroda zaczyna budzić się nieśmiało. Od pierwszych przebłysków słońca zaczynamy dostrzegać pierwsze zachodzące zmiany. W lesie zakwita leszczyna, pojawia się podbiał, gdzieniegdzie wierzby pokazują swoje pierwsze kwiatostany. Trzmiele i pszczoły zaczynają swój coroczny taniec życia. Temperatura rośnie z dnia na dzień, a słońce zaczyna pokazywać swoją moc, zamieniając barwy szarości i beżu w pierwszą soczystą zieleń.

W przyrodnie zaczyna się wyścig ku światłu. Zawilce i przylaszczki wykorzystują swoje pięć minut, zanim na drzewach pojawi się ogromny parasol z liści. Dla nas to także czas przebudzenia. Kolejny rok za nami, wchodzimy w nowy czas z nowymi nadziejami i planami. Rozliczamy to, co przeminęło i co moglibyśmy zrobić, ale nam się nie udało. Szczególnie w ten trudny dla wszystkich czas warto stanąć trochę z boku naszego życia i, nawet jeśli coś wcześniej poszło nie po naszej myśli, warto mieć w pamięci te piękne słowa piosenki Wojciecha Młynarskiego:

Jeszcze w zielone gramy, jeszcze nie umieramy
Jeszcze któregoś rana odbijemy się od ściany
Jeszcze wiosenne deszcze obudzą ruń zieloną
Jeszcze zimowe śmiecie na ogniskach

wiosny spłoną.

Szczególnie teraz to czas resetu. Niektórzy będą dzielić czas na przed i po pandemii. Wydaje się, że powinniśmy raczej zadać sobie pytanie, kim jesteśmy, dokąd chcemy zmierzać i co jest w życiu naprawdę ważne. Wiosna to taki czas oczyszczenia i możliwość zmiany wcześniej obranej ścieżki. Chwila wytchnienia może przyczynić się do naszej wewnętrznej przemiany. To czas rozkwitającego życia w przyrodzie i w naszym sercu.

Tekst i zdjęcia: Robert Lesiuk

Przejrzyj zawartość Więcej
Chcę kupić ten numer Zamów