Historia

Rotmistrz Witold Pilecki – żołnierz, ziemianin, bohater

Witold Pilecki jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych polskich bohaterów narodowych okresu II wojny światowej i niepodległościowego podziemia po 1945 roku. Współcześni autorzy opisujący jego sylwetkę koncentrują się na dwóch kluczowych momentach z biografii rotmistrza: pobycie w obozie koncentracyjnym Auschwitz oraz męczeńskiej śmierci po wojnie w komunistycznej katowni.

Pilecki znaczną część swojego krótkiego życia mieszkał w majątku Sukurcze na Litwie, którego był właścicielem. Dziś warto przypomnieć te zapomniane, ale szczęśliwe lata, spędzone wraz ze swoją rodziną w miejscu, po którym obecnie nie pozostał żaden ślad.

Patriotyczne korzenie

Pileccy herbu Leliwa to stara szlachecka rodzina mieszkająca na kresach Rzeczypospolitej. Witold urodził się w 1901 r. w dalekiej Karelii, gdzie jego ojciec Jan pracował w Zarządzie Lasów Państwowych w charakterze starszego rewizora. Rodzina została przymusowo przesiedlona na daleką północ za udział Józefa, dziadka Witolda, w powstaniu styczniowym. Dzieci były wychowywane w patriotycznym domu, a wpajane od małego polskość i religijność ukształtowały postawę przyszłego rotmistrza. W 1910 r. przeniósł się wraz z matką do Wilna, aby zdobyć wykształcenie. Tam młody Pilecki uczęszczał do rosyjskiej szkoły handlowej. Wtedy bywał często u swojej rodziny w Sukurczach, położonych koło Lidy. Równocześnie działał w konspiracyjnym harcerstwie, a w 1918 r. wstąpił do Polskiej Organizacji Wojskowej. Brał udział, w ramach oddziałów Samoobrony Wileńskiej, w starciach o miasto z bolszewikami, a później walczył jako kawalerzysta na terenie Litwy. Po demobilizacji i krótkim okresie pokoju ponownie zaciągnął się do wojska w 1920 r. Dołączył jako ułan do 211 Ochotniczego Pułku Ułanów Nadniemeńskich, z którym przebył cały szlak bojowy.

W Sukurczach

Zaangażowanie Witolda Pileckiego w konspirację i walkę zbrojną oraz późniejsza służba wojskowa sprawiły, że w Sukurczach mógł osiąść dopiero w połowie lat dwudziestych, kiedy przeszedł do rezerwy. Stało się to w roku 1926, gdy po uregulowaniu skomplikowanych działów spadkowych stał się jedynym właścicielem, położonego około 100 km na południe od Wilna, 7 km od Lidy nad rzeczką Dzitwa, majątku.

Sukurcze weszły w posiadanie jego rodziny w XIX w. jako wiano babki Witolda, Domeykówny z domu, której stanowiły posag. Majątek uniknął konfiskaty za udział w powstaniu prawdopodobnie dlatego, że zapisany był na rodzinę żony. Dzięki temu pozostał w rękach Pileckich aż do wybuchu II wojny światowej, chociaż znacznie okrojony w wyniku działów rodzinnych i częściowej parcelacji. Zajmował wówczas powierzchnię około 100 ha. Na terenie majątku znajdował się stary, liczący kilkaset lat drewniany dwór, który stał się na kilkanaście lat domem późniejszego rotmistrza i jego rodziny. O tym, jakim darzył go sentymentem, najlepiej świadczą strofy napisanego przez niego poematu:

 

Mniej lub więcej w środku Sukurczowskiej ziemi, 
Położone było samo serce Sukurcz:
Dwór stary – rozległy, park wielki, dziedziniec,
Miłość moja rzeczy tych – chyba powodem,
Że dla mnie nie było nic równie pięknego,
Lecz nawet i przybysz lub obcy podróżny
Bez trudu znajdował tu urok i piękno.

Folwark, stanowiący resztówkę po dawnych dobrach, w momencie kiedy objął go Witold Pilecki, był zaniedbany i zadłużony. Na trudną sytuację materialną nakładały się zniszczenia spowodowane wojną światową i późniejszą z bolszewikami oraz marazm i zacofanie panujące wśród miejscowej ludności. Nowy gospodarz z wielką energią zabrał się do gospodarowania. Dotychczas był żołnierzem, wojsko kochał i było ono jego pasją. Drugą miłość znalazł w pracy na roli. Aby zdobyć niezbędne kwalifikacje, ukończył zaocznie studia rolnicze w Poznaniu.

Jako kawaler często odwiedzał pobliski majątek Krupa, należący do pp. Szukiewiczów. W tamtejszym dworze mieszkała Maria Ostrowska, nauczycielka w lokalnej 7-klasowej szkole. Poza pracą zawodową prowadziła społecznie Koło Gospodyń Wiejskich i Koło Młodzieży. Wspólne zainteresowania i praca społeczna na rzecz lokalnej ludności na tyle zbliżyły młodych, że po dwóch latach znajomości, w 1931 r., Maria i Witold zawarli związek małżeński. Wkrótce urodził się im syn Andrzej, a niebawem córka Zosia.

Rodzina wiodła szczęśliwy żywot. Pilecki zajmował się majątkiem, a jego żona kontynuowała pracę w szkole. Dni były podobne do siebie, a rytm życia, jak to na wsi, narzucała przyroda. Jak wspomina syn Witolda, ojciec codziennie rano wsiadał na ulubioną klacz Bajkę, aby konno objechać włości i przypilnować prac polowych. W obowiązki wdrażał swego pierworodnego, którego zabierał na objazdy pokazując, jak odróżniać gatunki zboża i stopień ich dojrzałości. Dzięki niezwykłej energii i ciężkiej pracy dość szybko dźwignął rodzinną schedę z upadku. Zmodernizował gospodarkę, wprowadzając nowoczesne, niestosowane w tym rejonie metody uprawy roli, np. płodozmian.

Pilecki jako urodzony społecznik i osoba bardzo energiczna, szybko stał się lokalnym liderem. Ożywił miejscowe środowisko, zachęcając do działań i dzieląc się swoją wiedzą i doświadczeniem. Dla rolników organizował spotkania i wykłady, pożyczał fachową literaturę. Wraz z sąsiadami założył kółko rolnicze i mleczarnię, której został prezesem. Jej wyroby sprzedawano nie tylko w pobliskiej Lidzie, ale także w Nowogródku i Wilnie. Pomysł na założenie przedsiębiorstwa przyszedł mu do głowy, gdy zobaczył, jak niskie ceny za mleko oferują pośrednicy. Doszedł do wniosku, że są one nieuczciwe – jedynym sposobem na obejście handlarzy było założenie własnej mleczarni. W 1938 r. za swoją działalność społeczną otrzymał Srebrny Krzyż Zasługi. Drugą pasją Pileckiego było wojsko. Dlatego odbył praktykę w pułku ułanów i uzyskał promocję na stopień podporucznika rezerwy.

Pilecki nie stronił od życia towarzyskiego. Przyjaźnił się z rodziną Edwarda Rydza-Śmigłego, który u niego bywał. Z jego teściem Thomasem, emerytowanym leśniczym, wspólnie polowali na zające w dworskim lesie. Częstym gościem był także Aleksander Żeligowski z Lidy, również były wojskowy, z którym ćwiczył fechtunek. Właściciel Sukurcz był także osobą bardzo utalentowaną artystycznie. W młodości rozpoczął nawet studia na Akademii Sztuk Pięknych w Wilnie, której jednak nie ukończył, ze względu na trudną sytuację materialną rodziny. Będąc dojrzałym człowiekiem z zamiłowaniem malował, pisał wiersze, robił dla dzieci zabawki i stroje z różnych epok. We dworze wisiały jego obrazy, podobnie jak w parafialnym kościele w Krupach. Jego pasją była także fotografia, a wykonane własnoręcznie zdjęcia chętnie rozdawał na pamiątkę. Po wojnie wspominał, że najbardziej mu żal rodzinnych albumów, które przepadły podczas wojny. Wydaje się, że tak rozległe zainteresowania stawiają Pileckiego, dotychczas znanego głównie jako niezłomnego żołnierza i patriotę, w nowym świetle.

Swoje dzieci bardzo kochał, ale w wychowaniu wprowadził dyscyplinę, na sposób wojskowy. Codziennie rano, po posłaniu łóżek i umyciu się, musiały mu meldować wykonanie porannych czynności. Taki dryl wynikał prawdopodobnie z nostalgii za wojskiem. Wielką rolę przywiązywał do religii, patriotyzmu oraz zasad dobrego zachowania i skromności oraz szacunku dla człowieka i przyrody. Dzień zawsze zaczynał się od wspólnej modlitwy. Dobierał dzieciom odpowiednie lektury, ucząc je w ten sposób historii Polski. Pilecki nie zapominał, że jest oficerem rezerwy. W 1931 r. odbył kurs dowódców plutonów konnych zwiadowców. Po jego ukończeniu z osadników wojskowych utworzył szwadron Konnego Przysposobienia Wojskowego „Krakus”, którego został dowódcą.

Koniec ziemiańskiego świata

Takie beztroskie życie skończyło się gwałtownie we wrześniu 1939 r., kiedy to przyszły rotmistrz został zmobilizowany i wyruszył na wojnę. Do Sukurcz nigdy już nie powrócił. Jego dalsze losy: uczestnictwo w kampanii wrześniowej i okupacyjnej konspiracji, dobrowolny pobyt w Auschwitz, a przede wszystkim bohaterska śmierć z rąk komunistycznych oprawców w 1948 r., są dobrze znane. Poświęcono im wiele opracowań i filmów dokumentalnych. W 2005 r. nakręcony został pełnometrażowy film dokumentalno-fabularyzowany pod tytułem Pilecki.

Tak zakończył się krótki, ale szczęśliwy okres w życiu rodziny Pileckich, kiedy gospodarowali w swoich dobrach. W majątku pozostała żona z dwójką małych dzieci. Wprawdzie po wkroczeniu Sowietów pozwolono jej kontynuować pracę w charakterze wiejskiej nauczycielki, ale doskonale zdawała sobie sprawę, że nie na długo. Jako ziemianka i żona polskiego oficera, uczestnika wojny 1920 r., zostałaby wkrótce deportowana. Dlatego postanowiła ukryć się, w oczekiwaniu na możliwość przedostania do niemieckiej strefy okupacyjnej. Zamierzała udać się do Ostrowi Mazowieckiej, gdzie miała rodzinę. Z pomocą przyszli jej miejscowi chłopi, którzy – pamiętając o jej zaangażowaniu i działalności społecznej przed wojną – ukrywali u siebie dziedziczkę. Wiosną 1940 r. Maria wraz z dziećmi przekroczyła zieloną granicę i dotarła do swoich bliskich. Tam dowiedziała się, że jej mąż żyje.

Za czasów sowieckich folwark w Sukurczach został upaństwowiony, po 1945 r. znalazł się w granicach Białorusi. Tamtejszy dwór przetrwał działania wojenne. Stopniowo jednak popadał w ruinę, by ostatecznie zostać rozebrany. Dziś po siedzibie rotmistrza nie ma żadnego śladu. Budynki zostały zniszczone, stare okalające dom lipy wycięte, nawet bijące w parku źródło zasypano. Nie wiadomo, czy zrobiono to z bezmyślności czy też z premedytacją. Zniszczona została cenna pamiątka, miejsce, które powinno być otoczone troskliwą opieką. Pozostała tylko pamięć, a ta – jak uczy doświadczenie – odpowiednio pielęgnowana nie zaniknie. Zofia Pilecka-Optułowicz, córka rotmistrza, która po latach pojechała w rodzinne strony, napisała ze smutkiem:

 Teraz nie ma tam nic, nawet jednego kamienia, który kiedyś stanowił podstawę naszego dworku. Nie ma również śladu po potężnych wiekowych lipach, które miały za zadanie chronić zabudowania
przed wiatrem ze wschodu.

 

Jesienią ubiegłego roku w rodzinnej miejscowości Marii Pileckiej otwarto Muzeum Dom Rodziny Pileckich.

Rodzina została przymusowo przesiedlona na daleką północ za udział Józefa, dziadka Witolda, w powstaniu styczniowym. Dzieci były wychowywane w patriotycznym domu, a wpajane od małego polskość i religijność, ukształtowały postawę przyszłego rotmistrza.

Tekst: Marcin K. Schirmer, rycina Barbara Próchniewicz-Pudełko

Przejrzyj zawartość Więcej
Chcę kupić ten numer Zamów