Od stuleci nieustannie towarzyszy życiu człowieka – od rana do wieczora, na co dzień i od święta, od momentu narodzin, aż po grób. Niegdyś obecny w każdym domu, dziś z rzadka tylko widywany na ikonach w cerkwi lub w prawosławnej wiejskiej chacie we wschodniej Polsce. Czy patrząc na biały kawałek lnianego płótna, wyhaftowanego kolorowymi nićmi, zdajemy sobie sprawę z tego, że obcujemy z przedmiotem magicznym, pełnym tajemnic i głębokich znaczeń?
O tym, jak wielką rolę w życiu naszych przodków odgrywał ręcznik, opowiada słowiańska legenda o zapadaniu ziemi w zimowy sen. Wszystkie węże i gady oddalały się wtenczas do Wyraju. Jeśli ktoś miał w sobie wystarczająco dużo odwagi, mógł ujrzeć ten gadzi pochód, gdy zdecydował się pójść nocą do lasu. Na czele tego osobliwego pochodu szedł Wąż-Król, w złotej koronie na głowie, symbolizującej mądrość i moc. Nasi przodkowie radzili: nie przegapcie tego momentu, rozścielcie na ziemi ręcznik, upadnijcie na kolana i oddawajcie pokłon. Wąż-Król zdejmie swoją koronę i przekaże wam, a wraz z nią sekretną wiedzę na temat wszechświata, dar jasnowidzenia oraz rozumienia mowy przyrody. Tę właśnie tajemną wiedzę, kod życia i wszechświata, zaklęcia, prośby i marzenia, a także opowieści o swoim życiu wyszywały nasze babcie na niepozornym lnianym płótnie, oddając mu całą swoją duszę.
Ręcznik jak Mleczna Droga
Nie wszystkie ręczniki niosły ze sobą głębsze znaczenia. Te zwykłe, codzienne, gładkie lub utkane z kilku poprzecznych pasów, były proste i ubogo zdobione. Służyły do domowych zajęć – wycierano nimi ręce i naczynia, przykrywano chleb na stole bądź pożywienie wynoszone pracującym w polu. Zupełnie do czego innego służyły ręczniki obrzędowe, wykorzystywane podczas świąt i rodzinnych uroczystości, przynoszone jako ofiara w intencjach czy wykorzystywane w magicznych rytuałach. Takie ręczniki tkano często w post, gdy dusze oczyszczały się od ziemskiego brudu i uświęcone dążyły do jedności z Bogiem. Wyszywany na nich wzór nie był jedynie dekoracją, ale niósł ze sobą wiele zaszyfrowanych znaczeń. Wiejskie kobiety, nieumiejące czytać ani pisać, za pomocą graficznych znaków wyszywały na ręcznikach całe opowieści. Ręczniki stanowiły coś w rodzaju książek, napisanych pismem obrazkowym. Jedna z ludowych mistrzyń hafciarstwa opowiadała:
— Jestem niepiśmienna. Cała moja nauka, moje wykształcenie we wzorach na moich ręcznikach. Tam, jak w dobrej książce albo w kinie, można dowiedzieć się o ludziach i o zwierzętach. I o słoneczku, i gwiazdach opowiadałam, o zdrowiu i chorobie, o kobiecej doli i niedoli, o wszystkim, co jest w życiu.
Kobiety, tkając i wyszywając, wkładały w ręcznik cząstkę swojej duszy, opowiadały o swoich marzeniach, często szeptały słowa modlitwy lub zaklęć, które symbolicznie przeplatały się z nićmi, dzięki czemu ręcznik nabierał niezwykłej mocy. Na szczególną rolę ręczników obrzędowych wskazuje także sposób ich przechowywania w szafie. Zwykłe ręczniki składano w prostokąt, ręczniki obrzędowe zaś zwijano w rulony, podobnie jak starożytne manuskrypty.
Symbolika ręcznika rodziła się już na etapie przędzenia nici. W mitach nić uosabiała ludzkie życie – „nić żywota”. Tradycja związująca obraz przędzenia nici z losem człowieka jest obecna w wielu kulturach. Już samo znaczenie słowa „materia” i pochodzący od niego „materiał”, które określa tkaninę wytkaną z uprzędzonych włókien, w tłumaczeniu z łaciny oznacza „matkę, kobiecość”. Tkackie rzemiosło podszyte jest bogatą symboliką. Jego zasady przypominają prawidła, według których funkcjonuje kosmos. W mitologiach narodów świata wszystkie boginie losu i czasu były kobietami, które przędą i tkają. W starożytnym Egipcie była to Izyda – bogini sztuki i rzemiosła, starożytni Grecy uważali, że tkactwa nauczyła ich Afina, bogini mądrości i sprawiedliwej wojny, a Rzymianie przypisywali ten dar Minerwie. Na Rusi funkcję opiekunki tkaczek przejęła święta Paraskiewa-Piatnica. Nawet Dziewica Maryja w kulturze chrześcijańskiej jest na starych rycinach przedstawiana z lnem i wrzecionem. Kobieta-prządka, w rękach której z chaotycznej, lnianej przędzy wyłaniała się nitka, stawała się jakby demiurgiem, twórczynią ludzkiego losu. Przypominało to tworzenie nowego wszechświata. Nić nawijana spiralnie na wrzeciono przywodziła na myśl tkankę kosmosu, z którego następnie powstawała nowa, uporządkowana struktura – tkanina. Sam kształt ręcznika – podłużny pas materiału – obrazował drogę. Starano się, by tkany ręcznik miał długość odpowiadającą wzrostowi danego człowieka, a niekiedy stanowił jego podwójną lub nawet potrójną miarę. Tak jak życie ludzkie ręcznik miał swój początek i koniec, pomiędzy nimi – cała życiowa droga, którą przebywał od narodzin do śmierci.
Dawni Słowianie wierzyli, że wszyscy wędrujemy szlakiem naszego przeznaczenia jak po Mlecznej Drodze, a co obrazuje ją lepiej niż ręcznik z białego płótna? Mleczna Droga to nie tylko nasza ziemska pielgrzymka – ona prowadzi nas do nieba, poza śmierć. Jest niebiańskim mostem, po którym wędrują nie tylko żywi, lecz także umarli. Przebywające w zaświatach dusze przodków mogą po niej zstępować na ziemię. To dlatego w święto Dziadów otwierano okno i przewieszano przez nie biały ręcznik – w ten sposób starano się ułatwić duchom przodków powrót do domu, by mogły zasiąść z rodziną do uroczystej kolacji.
Od kołyski po grób
Kolejnymi symbolami, wpisanymi w ręcznik, są miedza, granica i próg. Ręcznik był obecny przy każdym przejściu z jednego etapu życia do następnego. Granice były punktami newralgicznymi, a ich przekraczanie wiązało się z wieloma niebezpieczeństwami. Ręcznik obrzędowy służył niwelowaniu tych trudności. Pierwszy kontakt człowieka z ręcznikiem następował przy narodzinach. Już podczas porodu kobieta, by ulżyć sobie w cierpieniach, przewieszała ręcznik przez belkę na suficie i rodziła, przytrzymując się za jego końce. Nowo narodzone dziecko od razu otulano w nowy, czysty ręcznik. Ważnym momentem była pierwsza kąpiel, która zmywała z dziecka ślady „tamtego” świata i przyjmowała go do „nowego”. Umyte niemowlę owijano w białą pieluszkę i przewiązywano ręcznikiem z delikatnego cienkiego płótna.
Nie mniej ważnym wydarzeniem w życiu człowieka był ślub. Podczas obrzędu weselnego ręcznik spełniał rytualną rolę związania dwóch początków: męskiego i żeńskiego, dwóch rodzin, dwóch rodów. Żaden etap wesela nie mógł obejść się bez ręcznika. Już w trakcie przygotowań do ślubu panna młoda miała obowiązek utkać kilka, a nawet kilkanaście ręczników, które wnosiła do swego wiana. Na podstawie umiejętności tkackich oceniano jej zdolności do podołania obowiązkom gospodyni. Nowym ręcznikiem byli obdarowywani wszyscy najważniejsi goście weselni ze strony męża, a także świadkowie. W przeddzień ślubu, w sobotę wieczorem, na uroczystą kolację do domu dziewczyny zapraszano marszałka wesela. Rozpoczynał on posiłek od umycia rąk, a matka dziewczyny podawała mu ręcznik, który gość po wytarciu dłoni otrzymywał w prezencie. W dniu ślubu młoda para symbolicznie przekraczała ręcznik położony na ziemi, a także stała na nim podczas zaślubin w świątyni. Ręcznikiem wiązano dłonie nowożeńców podczas składania przysięgi małżeńskiej. Panna młoda niosła ślubną ikonę, otuloną haftowanym ręcznikiem, po czym zawieszała ją w domu męża. Ręcznik musiał na niej pozostać do Wielkanocy lub Bożego Narodzenia. Podczas uczty weselnej młodzi siadali na zasłanym ręczniku. Niekiedy marszałek wesela symbolicznie przewiązywał młodych jednym ręcznikiem.
Ostatnią granicą była śmierć. Kiedy umierał członek rodziny, otwierano okno i wywieszano ręcznik. Dla żywych był on informacją o śmierci, a dla duszy umarłego znakiem, ułatwiającym mu wydostanie się na „tamten” świat. W dniu zgonu ręcznikiem otaczano ikonę zawieszoną u wezgłowia łóżka nieboszczyka. Pozostawał on na niej 40 dni, podczas których – jak wierzono – dusza przebywa jeszcze w obejściu. Dopiero wówczas można go było zdjąć i uprać. Uważano, że mieszka w nim duch zmarłego. Ręcznikiem ozdabiano także krzyż pogrzebowy, który prowadził zmarłego na cmentarz. Po pogrzebie ręcznik był oddawany do cerkwi. Na Podlasiu jeszcze do lat 80. XX w. praktykowano zwyczaj niesienia trumny na ręcznikach, a następnie opuszczania na nich trumny do grobu, w którym pozostawał na zawsze. Ręcznik obowiązkowo wkładano do trumny, owijając nim ciało nieboszczyka.
Anna Fionik ze Studziwód na Podlasiu, etnomuzykolog i kierownik ludowego zespołu „Żemerwa”, spędziła dzieciństwo w okolicach Bielska Podlaskiego. Oto, jak zapamiętała ręcznik obrzędowy:
— Jestem z pokolenia, które mieszkało już w przestrzeni miejskiej. Właściwie z domu swego dzieciństwa nie pamiętam ręczników w użyciu. Jedynym miejscem, gdzie je spotykałam, była cerkiew — opowiada. — W czasie nabożeństwa biskup obmywał ręce i wycierał je haftowanym ręcznikiem. Coś na kształt ręcznika pamiętam również ze ślubów, kiedy młoda para stała na prostokątnym kawałku białego płótna, ale zostało już ono pozbawione haftowanych ornamentów. W cerkwi pod wezwaniem Św. Michała w Bielsku Podlaskim, jako jedynej, ostały się ikony przyozdobione haftowanymi ręcznikami. W pozostałych zastąpiono je firankami. Moja mama opowiadała, że za jej czasów ręcznikiem lub nawet dwoma ręcznikami opasywano marszałka wesela, by podkreślić jego wyjątkową rolę. Na ręczniku kładziono też ciasto obrzędowe – weselnego korowaja. Niesiono także na nim trumnę zmarłego dziecka. Naszego braciszka, który umarł w wieku niemowlęcym, kobiety niosły na haftowanych ręcznikach aż do samej cerkwi.
Ręcznik odgrywał także ważną rolę podczas prac polowych. Gospodarz, zasiewając ziarno na wiosnę, wychodził w pole przepasany ręcznikiem, na którym zawieszał naczynie ze zbożem. Pierwszy ścięty snop żyta także obwiązywano ręcznikiem. Owijano w niego upieczony chleb, przykrywano nim dzieżę z rozczynionym ciastem chlebowym. W dzień św. Jerzego cała rodzina wychodziła na pole, niosąc na ręczniku korowaj, by taczać go po rosnącym zbożu i tym sposobem zapewnić urodzaj.
Źródło dobra i szczęścia
Wśród licznych symbolicznych znaczeń ręcznika najważniejszym wydaje się postrzeganie go jako siedliska dobra i wiara w jego cudowne właściwości. Ręcznik miał zapewnić człowiekowi szczęście, pokój, dobrobyt i zdrowie. Wierzyli w to wszyscy wschodni Słowianie. Ochronno-magiczne właściwości ręcznika zależały nie tylko od jakości płótna i splotu, lecz także od użytych kolorów i wzorów. Najbardziej pierwotnymi kolorami był biały i czerwony. W odległej przeszłości tylko te barwy były używane w obrzędowych tkaninach. Kolor czerwony uosabiał wschodzące słońce, ogień, energię i życie. W połączeniu z odpowiednim wzorem nabierał on mocy magicznych. Czerwonymi haftami ozdabiano oba końce ręcznika, utkanego z białego płótna. Kolor biały symbolizował wieczność, bezgraniczność, smutek, a także bezruch. W dawniejszych czasach to biały był kolorem żałoby. To na białym środku ręcznika stała młoda para w cerkwi, to na białej części spuszczano do grobu trumnę, chwytając w dłonie czerwone końce, to biały fragment ręcznika otacza ikonę – sferę przynależną Bogu i wieczności, podczas gdy haftowane końce swobodnie opadają w dół. Dopiero u schyłku XIX w. na ręcznikach zaczęły pojawiać się inne kolory: czarny, żółty, niebieski, ale nie niosły ze sobą żadnych znaczeń.
Najbardziej archaiczne wzory na ręczniku obrzędowym to kompozycje geometryczne. Czy patrząc na wyhaftowane romby, trójkąty, krzyże i gwiazdy, zdajemy sobie sprawę, że przypominają nam hieroglify? Podobne znaki znajdowano przecież na glinianych naczyniach i przedmiotach wydobywanych podczas wykopalisk archeologicznych. Uzyskano w ten sposób wiedzę, że pokrewne grupy plemion posiadały swoje rodowe znaki, którymi ozdabiano przedmioty i tkaniny. Ich znaczenie możemy porównać do herbów szlacheckich lub do znaków bartniczych, którymi pszczelarze oznaczali swoje pasieki. Tkaniny i ręczniki obrzędowe również zawierały rodowe symbole, które łączyły rodzinę z ich przodkami. Część tajemnic dawne hafciarki zabrały ze sobą do grobu, a znaczenie ich ornamentów być może na zawsze pozostanie dla nas tajemnicą. Na szczęście do naszych czasów przetrwały informacje, dzięki którym odkrywamy sens wielu starożytnych symboli, wyhaftowanych na ręcznikach. Należały do nich symbole: Słońca, Matki-Ziemi, dobrobytu (Życień, Sporysz, Bogacz), postaci dawnych bogów, takich jak Jaryła czy Perun, symbole dorocznych świąt, zmarłych przodków, Żytnich Bab i Rusałek. Najbardziej charakterystycznym znakiem, wyszywanym na ręcznikach, był romb, wykorzystywany już w XI–XII w., o czym świadczą resztki tkanin wydobywanych z kurhanów. Romb starożytny to symbol dobra i życia. Stanowił podstawę dla rozlicznych wariantów znaków. Romb prosty symbolizował pole i chleb, a ten z promieniami na zewnątrz – słońce, z promieniami do wewnątrz – ziemię. Połączenie słońca i ziemi symbolizowało życie i często znak ten był wyszywany na ręcznikach używanych do uzdrawiania chorych. Kobiety, które nie mogły doczekać się dzieci, haftowały obraz Matki-Rodzicielki, Dziecka lub prawosławnej świętej Paraskiewy-Piatnicy, która pomagała w przypadku niepłodności. — U mnie dwoje starszych dzieci pomarło — opowiadała mieszkanka maleńkiej wsi pod Brześciem. — Boję się, aby i Sonia nie umarła. Wyszyłam dwa ręczniki z wzorem dziecka. Jeden zaniosłam do cerkwi i powiesiłam na ikonie Matki Bożej, drugi zaniosłam na grób dziadka.
W czasie suszy kobiety zbierały się na wspólne modlitwy i tkały na ręcznikach symbole deszczu, a następnie oddawały je do cerkwi. Na wojny, epidemie i nieurodzaje gospodynie miały również swoje sposoby. Aby odwrócić zarazę, wszystkie kobiety ze wsi zbierały się wieczorem i w jedną noc musiały utkać i wyszyć ręcznik, z którym obchodzono wieś dookoła, a następnie zakopywano go w ziemi. Innym sposobem było związanie ze sobą wielu ręczników w jeden sznur, którym otaczano wieś. Takie zdarzenie miało miejsce we wsi Kalinkowicze na Polesiu. W 1920 r., po wojnie, rewolucji i zniszczeniach pół setki dziewcząt i kobiet ze wsi posłuchało rady starej babki i w jeden dzień wyszyły ręcznik, udekorowany wzorami z zaszyfrowanym zwrotem do Boga, prosząc go o ochronę przed głodem, chorobą, wojną i wszelkim nieszczęściem. Każda z kobiet wyszyła swoją prośbę. W 1935 r. udało się odszukać tylko jedną z tych kobiet, która wyjaśniła symbolikę znaków. Na ręczniku znajdowały się symbole Matki-Bogini, Kolady, Kupalinka, Drzewo Życia, a także prośby o szczęście, zdrowie i rodzinę.
Podobne wydarzenia miały miejsce w wielu wsiach Podlasia i Polesia. — W centrum Studziwód stoją trzy krzyże — opowiada Anna Fionik. — Jeden z nich postawiono w intencji wybawienia od zarazy. Pewnemu człowiekowi przyśniło się, iż aby ocalić wieś, mężczyźni muszą w jedną noc postawić krzyż, kobiety zaś utkać płótno o szerokości ręcznika. I udało się. Zaraza wieś ominęła.
Ręcznik na miłość
Jak w każdym czasie i pod każdą szerokością geograficzną wielką popularnością cieszyły się symbole miłości. Wyobrażano ją sobie pod postacią kwiatów, najczęściej róż, a także pary gołąbków. Po tym, jak gołąbki były usytuowane względem siebie, można było ocenić wzajemne relacje pary. Gołąbki zwrócone do siebie dziobkami oznaczały miłość szczęśliwą, odwrócone tyłem – miłość bez wzajemności. Jeden gołąbek kroczący za drugim – początek uczucia. Tak oto opowiada o swoich przeżyciach 80-letnia mieszkanka białoruskiej wsi:
— Kiedy miałam 17 lat, zakochałam się w Pawliku. Z jasnymi włosami i niebieskimi oczami, bardzo mi się podobał i dobry był. Poradzono mi, abym wyszyła ręcznik z gołębiem i gołębicą. Kiedy Pawlik dowiedział się o tym, przysłał do mnie swatów i pobraliśmy się. Oto jakie dobro przyniosły mi te gołąbki. Ale zdarzyło się nieszczęście. Zachorowałam na brzuch, nie mogłam urodzić dzieci. Zaczęłam pytać babek, co robić. Poradzono mi wyszyć Matkę-Rodzicielkę i Drzewo Życia. Po tym przestał mnie brzuch boleć i urodziłam dzieci. Byłam szczęśliwa.
Do dzisiaj na wsiach wschodniego Polesia praktykowany jest zwyczaj zawiązywania ręczników jako ofiary na przydrożnych krzyżach, najczęściej w intencji uzdrowienia lub posiadania dzieci. Wieszane są na nich nie tylko ręczniki, lecz także fartuchy i kolorowe chustki. Tkaniny nie są z krzyża usuwane, więc z biegiem czasu staje się on jedynie niewidoczną konstrukcją dla kolejnych warstw tekstyliów, a cała instalacja zaczyna przypominać postać kobiety. Podobnie dzieje się z krzyżami na cmentarzach – na grobach kobiet zawieszane są fartuchy, na grobach mężczyzn – ręczniki. Niektóre poleskie nekropolie przypominają wymarłe wioski. Obecność zmarłego członka rodziny jest szczególnie ważna podczas prawosławnego święta zmarłych, czyli Radunicy, przypadającego dziewięć dni po Wielkanocy. Po nabożeństwie w cerkwi i poświęceniu grobów rodziny siadają przy grobach bliskich i spożywają posiłki. Powszechna jest wiara w to, że granica między światem umarłych a żywych jest w tym dniu na tyle wątła, że zmarli mogą przez nią przenikać i uczestniczyć we wspólnym biesiadowaniu. Przygotowane jedzenie rozkładane jest na haftowanych ręcznikach, a krzyże ubrane w ręczniki i fartuszki stają się symbolicznym znakiem obecności tych, którzy odeszli.
Najważniejszym miejscem w każdej wiejskiej chacie był „święty kąt”, w którym wisiały ikony. Nazywano go „pokuć”. Ikony i święte obrazy obowiązkowo musiały być przepasane bogato zdobionymi ręcznikami. Już przez tysiąc lat chrześcijańskie ikony harmonijnie współistnieją z ręcznikami, ale przecież ręcznik ma dużo starszy, pogański rodowód. „Pokuć” w czasach przedchrześcijańskich stanowił domową świątynię, w której zwracano się do bóstw i duchów przodków. To miejsce od reszty domu oddzielone było zasłoną, ręcznikiem rozdzielającym sacrum od profanum. Chrześcijaństwo zniszczyło posążki bogów, a haftowany ręcznik zawędrował na święte obrazy.
Tęsknota za tradycją
Wiek XX przyniósł wiele zmian, ręczniki powoli zaczęły znikać z wiejskich domów i świętych obrazów, zmieniła się ich kolorystyka i ornamenty. Stary haft krzyżykowy i tkackie perebory ustąpiły miejsca haftowi płaskiemu i ażurowemu. Powoli odchodzono od starożytnych znaków, zastępując je motywami kwiatowymi i roślinnymi, pełniącymi funkcję czysto dekoracyjną. Na ręcznikach zaczęły pojawiać się całe wazony z różnokolorowymi kwiatami, ptakami, owocami winnej latorośli, motywami roślinnymi. Zmiany te następowały pod wpływem dworu i kościoła głównie w latach 30. XX w., kiedy to prawie zupełnie zanikły czerwone, geometryczne ornamenty. Zaczęto posługiwać się gotowymi, fabrycznymi szablonami, ręczniki w różnych regionach ujednolicały się i zatracały swoje cechy szczególne. Ręcznie tkane i wyszywane zaczęto zastępować fabryczną produkcją z kolorowymi nadrukami.
— Niestety, tradycja używania haftowanych ręczników na naszym terenie prawie zanikła — podsumowuje Anna Fionik. — Niegdyś można było je jeszcze spotkać na ikonach w domu, na krzyżach przydrożnych i cmentarnych, obecnie ich miejsce zajęły kolorowe wstążki i wianki ze sztucznych kwiatów. Na szczęście w wiejskich chatach pozostało całkiem sporo ręczników, poutykanych po szafach i skrzyniach. W moim domu zachowały się jeszcze ręczniki tkane przez babcię, wyszywane czerwoną i czarną nicią, w geometryczne wzory. Mamy także ręczniki, które zostały nam sprezentowane, współczesne, wyszywane już na kanwie kolorowymi nićmi. Dużo lepsza sytuacja panuje na Polesiu za wschodnią granicą. To prawdziwa skarbnica tradycji związanych z ręcznikiem. Tkane i wyszywane ręczniki spotyka się tam na każdym kroku w każdej mniejszej czy większej miejscowości. Są obecne w cerkwiach, w prywatnych domach, na krzyżach cmentarnych. Do dzisiaj przewiązuje się nimi weselnych drużbantów. W Motolu i Beździerzu możemy odwiedzić muzea poświęcone ręcznikom obrzędowym — podpowiada Anna Fionik.
Współczesne czasy nie sprzyjają kultywowaniu tradycji, nasze potrzeby się zmieniły, przestaliśmy tak bardzo być przywiązani do odwiecznych zwyczajów, ale czy sytuacja ręcznika jest beznadziejna? Rodzina Fioników ze Studziwód nie traci nadziei:
— W miarę rosnącego zainteresowania kulturą ludową i etnografią haftowane ręczniki zaczęły pojawiać się w naszym domu coraz częściej. Zawiesiliśmy je na ikonach, zaczęliśmy wykorzystywać je w wielu sytuacjach rodzinnych i świątecznych. Już od wielu lat chodzimy z nimi na nasze pole w dniu św. Jerzego (6 maja – przyp. red.), aby obejść je trzykrotnie z ikoną i korowajem położonymi na ręcznikach. Śpiewamy tradycyjne pieśni, modlimy się, aby Bóg uświęcił i pobłogosławił nasze zasiewy. Dzisiaj już nie wyobrażamy sobie życia bez haftowanego ręcznika.
Podczas pisania artykułu korzystałam z następujących publikacji: M.S. Kacar „Biełaruski ornament” i V. Labacheuskaya „Bond of times – belarusian towel”.
Tekst i zdjęcia: Ewa Zwierzyńska