Najsłynniejsza w Polsce i na świecie stadnina w Janowie Podlaskim, do której pielgrzymują miłośnicy koni arabskich ze wszystkich kontynentów, w 2017 roku obchodziła dwusetlecie istnienia. Ewa Bagłaj przybliża jej niezwykłe dzieje, obfitujące w dramaty, ale i szczęśliwe zakończenia, które odzwierciedlają burzliwą historię pogranicza.
Tegoroczne obchody dwusetlecia państwowej Stadniny Koni w Janowie Podlaskim zwieńczyło wpisanie jej na listę pomników historii. To najbardziej prestiżowa forma ochrony zabytków w Polsce. Status ten otrzymało do tej pory zaledwie kilka obiektów, które ze względu na swoją wartość materialną i niematerialną mają szczególne znaczenie dla dziedzictwa kulturowego naszego kraju.Dzięki długiej tradycji i wybitnym osiągnięciom hodowlanym Polska jest uznawana, także przez mieszkańców Półwyspu Arabskiego, za drugą ojczyznę koni gorącokrwistych. W wyniku eksportu nadbużańkich piękności do wszelkich możliwych krajów, nasze araby stały się dumą Polski, jak głosi nazwa dorocznej aukcji Pride of Poland. Specjalnością polskich stadnin, także tej janowskiej, stał się unikatowy typ araba, znany jako Pure Polish (czysto polski), który uchodzi za najznamienitszy materiał genetyczny na świecie, bo łączy w sobie trzy cechy, składające się na ideał konia: wzorcową urodę, tężyznę fizyczną oraz łagodny, ale żywy temperament, dzięki któremu zwierzę doskonale współpracuje z człowiekiem. W kontekście burzliwej historii stadniny w Janowie Podlaskim nietrudno o odpowiedź na pytanie, dlaczego darzymy konia taką estymą i skąd tyle determinacji byłych gospodarzy, by w krytycznych momentach wojny i okupacji najpierw ratować konia, a potem siebie.
Cały materiał znajdziecie w najnowszym wydaniu magazynu.