W łapciach, wyplatanych z kory przez pana Czesława z podlaskiej Kożanówki, występowali bohaterowie „Bitwy Warszawskiej” Jerzego Hoffmana. To prawdopodobnie ostatni polski twórca, znający tajniki tego ginącego rzemiosła.
Wieś Kożanówka pod Białą Podlaską… Wszystko wydaje się tu zwyczajne: rzadka zabudowa, drewniane i murowane domy, kapliczka, stara szkoła… Trzystu mieszkańców, którzy wiodą spokojne życie z dala od miasta, a wśród nich Czesław Sawonik, rocznik 1935, artysta ludowy, autor niespotykanych gdzie indziej postołów, czyli łapci wyplatanych z łyka. Życie miał bardzo pracowite, jak to na wsi. Po przekazaniu gospodarstwa dzieciom, by nie zgnuśnieć na rolniczej emeryturze, zapisał się do powstałego z inicjatywy Stowarzyszenia Przyjaciół Gminy Rossosz zespołu „Zielawa”. Od zawsze lubił śpiewać i snuć gawędy o dawnej wsi. To było więc miejsce w sam raz dla niego. Zespół prowadzili miejscowi regionaliści Aniela i Kazimierz Halczukowie, którzy zapragnęli wskrzesić stare pieśni i obrzędy oraz przywrócić tradycyjne stroje, charakterystyczne dla tego regionu. W repertuarze „Zielawy” znalazły się południowo-podlaskie, archaiczne pieśni obrzędowe: weselne, chrzcinowe, żniwne, dożynkowe, wiośniane, wianeczkowe, śpiewane podczas wieczoru panieńskiego, ballady, pieśni rodzinne, rekruckie, a także pieśni patriotyczne i partyzanckie oraz przedstawienia obrzędowe.
Po staremu
Na potrzeby zespołu udało się skompletować trzy rodzaje strojów z okolic Białej Podlaskiej dla każdego członka „Zielawy”: „roboczy”, odświętny letni i odświętny zimowy. A co z butami? Na tym terenie do wybuchu II wojny światowej noszono łapcie, zwane także postołami, czyli rodzaj obuwia wyplatanego z łyka, zwykle kojarzone z biedą. I z tymi butami był problem, ponieważ nikt nie umiał ich zrobić ani w Kożanówce, ani nigdzie indziej w Polsce. Łapcie nikomu do niczego nie były już potrzebne. Ostatnie egzemplarze zachowały się tylko w muzeach etnograficznych. I na strychu u znajomego Czesława Sawonika.
Nasz bohater od małego miał smykałkę do prac manualnych. Potrafi wykonać i drążoną bijankę, czyli maselnicę z jednego kawałka pnia do bicia masła, i gwiazdę kolędniczą z drewna i bibuły, i traktor, i kombajn… Dlaczego nie łapcie? – pomyślał. To było prawdziwe wyzwanie, bo nawet najstarsi mieszkańcy Kożanówki nie pamiętali już, na czym polega technika ich wyplatania. Pan Czesław przypomina sobie, że jego ojciec, który zmarł w 1941 r., mając 40 lat, nosił takie właśnie obuwie, które przed wojną służyło głównie w zimie mieszkańcom podlaskiej wsi. Nie każdy znał jednak tajniki ich wyrobu. Ojciec pana Czesława był w tym rzemiośle mistrzem. Wielu jego sąsiadów przez długie lata nosiło wyplecione przez niego postoły. Ich podstawą była zdarta w maju, kiedy drzewa puszczały soki, kora z wiązu. Przed wyplataniem trzeba ją było namoczyć, bo była zbyt sucha. — Brało się trzy taśmy: jedną dwumetrową i dwie o trzykrotnej długości stopy i wyplatało umiejętnie przekładając taśmy. Później trzeba było jeszcze założyć na uszy konopny skręcony sznurek i gotowe wilgotne postoły założyć rano, żeby się dopasowały do stopy — opowiada pan Czesław. W postołach chodzono cały dzień, nie zdejmując ich do wieczora. Instruktorom „Zielawy” chodziło o to, by było „po staremu” – występujący w łapciach członkowie zespołu mają przypominać o przeszłości Podlasia.
Nie ma następców
Wykonanie jednej pary łapci zajmuje Czesławowi Sawonikowi nie więcej niż 15 minut. — To żadna trudność — przekonuje. Po wielu latach doszedł już do wprawy. Nie umie powiedzieć, ile par łykowego obuwia zrobił do tej pory. Może 50, a może więcej. Kilkanaście otrzymali członkowie zespołu „Zielawa”, a 15 par kupili w 2010 r. scenografowie filmu w reżyserii Jerzego Hoffmana Bitwa Warszawska. W postoły Pana Czesława obuto filmowych żołnierzy armii radzieckiej, by zachować autentyczność ich ubioru. Przyjeżdżali do niego różni ludzie, podpatrując oryginalne zajęcie, m.in. Paulina Adamska ze Stowarzyszenia Serfenta, zajmująca się promocją plecionkarstwa w Polsce. Był Artur Gosk, który, inspirując się techniką wyplatania łapci, zaprojektował nowoczesne obuwie. W 2014 r. w Państwowym Muzeum Etnograficznym w Warszawie podlaski artysta prezentował sztukę wyplatania łapci podczas tematycznej Nocy Muzeów „Sploty, wyploty”.
Tekst: Małgorzata Jaszczołt, zdjęcia: Jacek Dryglewski
Cały artykuł w 29 numerze