Drony, stacja meteorologiczna i samojezdne ciągniki — tak wygląda 350-hektarowe, rodzinne gospodarstwo Ewy Krasnodębskiej w nadbużańskich Niemirkach, w gminie Jabłonna Lacka. — Kiedyś mówiło się, że tylko najgłupsi zostają na wsi. Teraz rolnik musi znać się na wszystkim. Dzięki Bogu, nie jestem w tym sama — mówi właścicielka, rolniczka z doktoratem.
Walorem gospodarowania i mieszkania na wsi jest możliwość obcowania z przyrodą i zachwycania się jej pięknem. Powiew świeżego powietrza, poranna rosa, wschody i zachody słońca towarzyszące pracy na roli sprawiają, że zmęczenie i harówka rolników zostaje wynagrodzona. — Wiele osób, szczególnie tych zabieganych, nie widzi otaczającego nas świata. Tego, jak przyroda zmienia się za oknem. To niesamowite uczucie, kiedy wszystko na polu wygląda dobrze, a efekt twojej pracy widać gołym okiem. Serce się raduje. Czasami łezka zakręci się w oku — mówi Ewa Krasnodębska, rolniczka z Niemirek.
W rodzinie siła
Zamiłowanie do rolnictwa przekazali jej rodzice. W wielu wiejskich gospodarstwach dzieci uczestniczą w codziennych pracach. Dla jednych to frajda, dla innych przymus. — Ja należałam do tych pierwszych. Z chęcią pomagałam rodzicom. Powiem więcej, kłóciłam się z rodzeństwem, kto ma zasiadać za sterami ciągnika, kto ma jechać w pole. Często było tak, że pracowaliśmy dwadzieścia cztery godziny na dobę. Nie dawaliśmy „odpocząć” maszynie i zmienialiśmy się co parę godzin. Pierwszy raz prowadziłam ciągnik mając dwanaście lat. Praca na maszynach od małego dawała mi dużo satysfakcji — wspomina z uśmiechem Ewa.
Drony i samojezdne ciągniki
W gospodarstwie Krasnodębscy stosują praktyki rolnictwa zrównoważonego. Czyli wprowadzają działania ograniczające negatywny wpływ rolnictwa na środowisko. Ponadto trzynaście lat temu rozpoczęli przygodę z rolnictwem precyzyjnym – to system prowadzenia i automatycznego sterowania ciągników, stacja pogodowa, która pomaga w podejmowaniu decyzji o terminie wykonywania zabiegów chemicznych, nawożenia czy odpowiednim okresie przewietrzania zbóż w silosach. Nowoczesne metody rolnictwa umożliwiają im też monitoring szkodników.
Ewa uwielbia nowinki technologiczne. Jednym z jej marzeń był zakup profesjonalnej stacji meteorologicznej oraz drona. Oba pragnienia udało się zrealizować. Początkowo dron miał służyć do monitorowania i szacowania szkód wyrządzonych np. przez dziki.
— Z czasem jednak, przeglądając nagrania, stwierdziłam, że warto poświęcić kilka chwil na zmontowanie co ciekawszych ujęć, żeby pokazać innym, co fajnego udało nam się zaobserwować w naszym gospodarstwie i w okolicy — tłumaczy Ewa. Tak zaczęła się jej przygoda z YouTube. Założyła kanał „Rolnik na obcasach”. Pokazuje na nim, jak profesjonalnie prowadzić gospodarstwo rolne i ile satysfakcji daje jej ta praca. — Chciałabym przy okazji wpłynąć na zmianę postrzegania przez mieszkańców miast życia na wsi, ale też zwrócić uwagę na zdecydowanie inną niż kiedyś pracę kobiety w gospodarstwie. Mam nadzieję, że wiele kobiet przekonałam.
Cały artykuł w 33 numerze Krainy Bugu
Tekst: Paulina Kościk, zdjęcia Bartek Kosiński