Znów grają na dzień dobry
Kiedyś bez nich nie było ani wesela, ani potańcówki. Potem na dwie dekady przyćmiły ich keyboardy i muzyka z laptopów. Dzisiaj kapele ludowe znad Buga znów mają zapełnione kalendarze, a młodzi chcą, by pod melodię marsza przeprowadzić ich z domu do kościoła. W maju Szwagrów usłyszą całe Siemiatycze. Kolejni młodzi zażyczyli sobie wesela z prawdziwego zdarzenia, z marszem...
Studzianka odkrywa swoich Tatarów
Kiedyś mieli swój meczet, mułłę i uzdrowiciela. Dziś zostały im tylko nazwy i omszały mizar. Opowieść o Tatarach ze Studzianki koło Łomaz, którzy po latach milczenia na temat swojej tożsamości odkrywają swoje korzenie. I o młodym pokoleniu, które robi wszystko, by im pomóc. Czesław Remesz z dzieciństwa zapamiętał pogrzeb ciotki późną jesienią 1942 r. Matka kazała mu zostać w domu, ale zakradł się...
Rowerem przez jesienną krainę wielu kultur i kolorów
Każda pora roku w Krainie Bugu jest piękna i ma swoje zalety. Jesień jest tu jednak wyjątkowa. Ten pełen niezwykłych barw czas jest idealny na rowerową wycieczkę nad Bug. Od połowy września do końca października pogoda nad Bugiem sprzyja uprawianiu aktywnej turystyki. Słońce rozświetla rozciągające się nad brzegami rzeki łąki i liście drzew mieniące się odcieniami...
Pontonem z Hrubieszowa nad Bałtyk
To miało być całkowite oderwanie się od pracy, szarej rzeczywistości i cywilizacji. Plan był prosty: pięć rzek w jakieś cztery tygodnie: Huczwa, Bug, Narew, Wisła i Nogat. Łącznie około 1100 kilometrów z Hrubieszowa do Krynicy Morskiej wodą, na wiosłach. Bez pośpiechu, bez elektroniki, mediów i sponsorów. Sam na sam z naturą. Kraina Bugu, żyjąca własnym życiem, szybko okazała...
Rynek będzie zawsze
Wiejskie targi na wschodzie Polski. Enklawa prawdziwego, tętniącego życiem handlu, którego nie opanował jeszcze brutalny kapitalizm. Tu się potargujesz, kupisz w jednym miejscu świeże pomidory, czerstwy chleb, wódkę i firanki, a przede wszystkim spotkasz barwnych kupców. Dla obserwatorów z zewnątrz są nomadami Wschodu, a dla siebie – dinozaurami. W Radzyniu Podlaskim dzień targowy to środa. Ale nim dowiem...
Podlaski klimat miłości
O miłości nad Bugiem opowiadają trzy pokolenia. Każda z tych par doświadcza innych radości i innych smutków, ale wszystkie zgodne są w jednym: do miłości trzeba dojrzeć, a potem ją pielęgnować i dopieszczać, żeby „nie poszła w inną stronę”. Bo życie jest krótkie i wciąż za mało go na kochanie. I Bujaki liczą sto sześć dusz – w większości starszych mieszkańców. Wiadomo, młodzi uciekają...
Landart – sztuka z gwiazd, kamieni i błyskawic
– Muzea są jak grobowce i wygląda na to, że wszystko zamienia się w muzea – pesymistycznie stwierdził Robert Smithson, amerykański artysta, twórca „Spiral jetty”, najsłynniejszej i jednej z pierwszych landartowych prac na świecie. Land art wyrósł duchowo ze zbuntowanych lat sześćdziesiątych, z postulatów bliższego związku człowieka z naturą i ekologii, z utyskiwań na skomercjalizowaną sztukę i jej hermetyczny, galeryjny...
Faceci w bieli
Ich rodziny pracują w młynach od co najmniej stu lat. Po drodze przeszły awans z pracownika na właściciela, upaństwowienie branży, a potem walkę z wolnym rynkiem i modami. Dziś, choć rzadko patrzą w przyszłość z optymizmem, dalej chcą robić swoje. W każdym z kilku młynów we wschodniej Polsce, które odwiedzam, słyszę podobną historię. „Działał na wiatrakach” — Mój pradziadek był związany z przemiałem...
Pieszo wzdłuż wschodniej granicy
Pomysł na tę wyprawę zrodził się dawno temu: przejście wzdłuż wschodniej granicy Polski na piechotę. Dlaczego? Bo słyszeliśmy legendy o starych cerkwiach i porzuconych wsiach. Bo zwykle jeździmy bardzo daleko, a nie wiemy, co pod nosem. Bo chcemy po prostu iść przed siebie, nie licząc czasu i nie martwiąc się niczym. Rodzina przyklaskuje, część znajomych puka się w czoło. Ruszamy we dwójkę: wuj i ja....
Bug rzeczy (nie)małych
„Wsiąść do pociągu byle jakiego, nie dbać o bagaż, nie dbać o bilet. Trzymając w ręku kamyk zielony, patrzeć, jak wszystko zostaje w tyle”. Jest dokładnie tak jak w piosence śpiewanej przez Marylę Rodowicz. Siedzę w pociągu. Bez biletu, bo wpadłam na Centralny w ostatnim momencie. W końcu nie każdego dnia muszę wstawać przed piątą rano – mój wielorasowiec o arystokratycznym imieniu Fabio też budzi...