Birdwatching

Bocian – ptak niezwykły

 

Wiedziałem, że gdy po kilku deszczowych dniach w połowie sierpnia nastąpią upały, bociany rozpoczną swoją odwieczną wędrówkę ku afrykańskim zimowiskom. To trzeba zobaczyć, dlatego niemal co roku staram się wyskoczyć poza miasto, by obserwować i kontemplować to niezwykłe zjawisko. Kilka dni urlopu i ruszam w Krainę Bugu, gdzie bocianów jest najwięcej, a ludzie opowiadają o nich najchętniej.

 

Zaletą Podlasia jest także to, że żniwa są tutaj najpóźniejsze, a nawet jak uda się je zrobić wcześniej, to około połowy sierpnia wypadną sianokosy. Bociany mają gdzie sejmikować, a nad nagimi polami lub łąkami w słoneczne dni powstają kominy wznoszącego się, ogrzanego słońcem powietrza. Nie wiadomo, kto i jak daje sygnał. Ptaki dotychczas leniwie grzejące się w słońcu po kolei zrywają się do lotu i wznoszą się coraz wyżej. Młode, o jeszcze ciemnych dziobach, podążają za dorosłymi. Przed nimi kilka miesięcy lekcji latania, nawigowania i wytrwałości. Kto egzaminu dorosłości nie zda, zginie. Pokonać trzeba ponad dziesięć tysięcy kilometrów, zdając się tylko na wytrzymałość własnych piór i wytrwałość mięśni.

W zależności od liczebności boćków w okolicy, dziesiątki lub setki ptaków wirują w szalonym tańcu, krążąc wokół niewidzialnej osi powietrznego komina unoszącego się coraz wyżej i wyżej. Bociany po chwili są widoczne tylko jako niewielkie punkty na chabrowym niebie. Dzięki lornetce można je obserwować jeszcze przez chwilkę. Żaden nie porusza skrzydłami. Na tym polega doskonałość szybowników. Cały wysiłek spoczywa na kościach, ścięgnach i więzadłach. Mięśnie nie podołałyby takiemu wysiłkowi. Są potrzebne przy starcie i lądowaniu oraz podczas manewrowania. Młode muszą nauczyć się topografii terenu i orientacji w trójwymiarowej przestrzeni, by za niecały rok powrócić tam, gdzie przyszły na świat.

Można się zastanawiać, czy ojczyzną naszych bocianów jest na pewno Polska. Przylatują do nas w pierwszej połowie kwietnia, a odlatują już w drugiej połowie sierpnia. Są u nas tylko nieco ponad cztery miesiące. Miesiąc trwa wysiadywanie jaj, a trzy miesiące opieka nad potomstwem. Potem bocianie rodziny łączą się w stada z sąsiadami i odlatują. Jesienna wędrówka trwa 3–4 miesiące. Dziennie mogą pokonać dystans nawet pięciuset kilometrów, zwykle pokonują jednak o wiele mniej. Robią przerwy, żerują, integrują się z towarzyszami podróży. Muszą ominąć Morze Śródziemne, gdyż nad wodą nie potrafią szybować. Nasze bociany robią to nad Bosforem. Niemieckie i bardziej zachodnie nad Gibraltarem. Nasze lecą więc przez Bałkany, Bliski Wschód i Izrael do Afryki wschodniej, gdzie na sawannach na południe od Sahary żerują na masowo rojących się szarańczach różnych gatunków. Niemieckie lecą do Afryki zachodniej. Mają dużo bliżej. Po 4–5 miesiącach spędzonych stadnie na sawannach Afryki, boćki zaczną wędrówkę wiosenną. Ta jest szybsza. Trwa 2–3 miesiące. Najkrócej lecą stare, doświadczone samce. Chcą być pierwsze, by zająć swe zeszłoroczne gniazda. To ważne, gdyż gwarantuje spokój. Nie będzie bójek o gniazdo. Poza tym jest szansa, że powróci zeszłoroczna samica, a wtedy nie będzie trzeba tracić czasu na długie zaloty i grę wstępną, tylko niemal od razu da się przystąpić do lęgu. To też ważne. Wcześniej poczęte bocianiątka będą starsze, a więc silniejsze, gdy przyjdzie czas na kolejną, jesienną wędrówkę. Zajęcie starego gniazda przez siebie zrobionego ułatwi jego remont po zimie. To oszczędzi czas. Poza tym w starym znajomym gnieździe są stare znajome pchły, a swoje pchły mniej dotkliwie gryzą. W bocianich gniazdach jest wielu sublokatorów. Poza pchłami i krwiopijnymi roztoczami mieszkają w nich wróble i szpaki. Duże bocianie gniazdo może ważyć trzy tony. Nic więc dziwnego, że dawniej zawalały się pod nimi stodoły i że stada wróbli mogą mieć w nich swój dom. Całoroczny.

Dozgonna wierność jest więc u bocianów przesądem. Samiec zaakceptuje pierwszą samicę, jaka pojawi się wiosną przy jego gnieździe. Czasem samice walczą ze sobą o prawo do gniazda, a więc i do samca. Częściej wygrywa rezydentka z ubiegłego roku, bo ma silniejsze motywacje. Bywa jednak różnie. Samiec nie może czekać na samicę zbyt długo, bo jego dzieci nie zdążą wyrosnąć, zanim nastąpi czas odlotu. Pośpiech jest więc potrzebny. Stąd akceptacja dla pierwszej zainteresowanej. Dwa bociany na gnieździe nie muszą być tymi samymi co przed rokiem. Partnerzy zmieniają się. Stałe jest gniazdo. Ono jest w życiu bocianów najważniejsze. Dlatego bociany są stamtąd, gdzie mają swe gniazdo. U nas mają ich ponad pięćdziesiąt tysięcy. Co czwarty bocian na świecie jest Polakiem.

Przesądów na temat bocianów jest więcej. Jeden z nich dotyczy przynoszenia dzieci przez bociany. Skąd się wziął? Sporo o tym myślałem i szukałem starych przypowieści. Wniosek jest jeden: niespodziewane narodziny zdarzały się częściej wiosną, gdy przylatują bociany. Do niedawna narodzin dziecka nie kojarzono z kontaktem płciowym. Gdy od połowy kwietnia, czyli okresu przylotu bocianów, odejmie się dziewięć miesięcy trwania ludzkiej ciąży, to wypadnie nam połowa lipca, czyli okres żniw. Dawniej młodzi ludzie mogli na siebie zerkać ukradkiem jedynie podczas mszy, odpustów lub jarmarków. Szansy na bliskie spotkanie sam na sam nie było, zbyt wiele par oczu widziało wszystko wokół. Wyjątkiem był okres żniw, kiedy wszyscy mieszkańcy wsi dniami i nocami byli w polu, pomagając sobie wzajemnie i wymieniając przysługi. Zmęczenie, wieczorny posiłek, spanie w polu sprzyjały zacieśnianiu znajomości, a efektem tego były niespodziewane narodziny. Trzeba to było jakoś młodszemu rodzeństwu wytłumaczyć. Padło na bociana, bo niemal święty, nietykalny i akurat się pojawił.

Gdy się mieszkańca wsi spyta o pokarm bocianów, to często pada zdecydowana odpowiedź: zjada wszelkie paskudztwo, głównie żaby. Prawda jest jednak inna. Żaby są mało pożywne, składają się głównie z wody i toksyn zawartych w ich skórze. Dzieci na nich bocian nie wykarmi, ale po powrocie z Afryki, przy roztopach nie ma jeszcze ani owadów ani gryzoni, ulubionego pokarmu bocianów. Są za to żaby, łatwo dostępne i łatwe do schwytania. Bocian zjada je tylko z głodu, z braku innego pokarmu. Bywa, że przynosi do gniazda jeszcze żywe zaskrońce, padalce i jaszczurki, a także pijawki, pęki dżdżownic i drobne ryby. Bez owadów i gryzoni budżet energetyczny rodziny bocianów nie może być jednak zbilansowany. 

Tekst: Andrzej Kruszewicz

 

 

 
Przejrzyj zawartość Więcej
Chcę kupić ten numer Zamów