Ludzie z klimatem

Z aparatem przez Polskę

Życie Iriny Szepielewicz od wielu lat polega na łamaniu stereotypów, co robi z głębokim przeświadczeniem, że małymi krokami można dojść do wielkich rzeczy.

— Ważne jest to, co podpowiada mi serce. A serce karze pokazać ludziom żyjącym po polskiej stronie Bugu piękno Białorusi oraz to, jak bardzo jesteśmy do siebie podobni. Z kolei Białorusinom chcę zaprezentować piękno Polski, zwłaszcza jej wschodniej części. W końcu zarówno Białorusinom, jak i Polakom żyjącym nad tą samą rzeką, ukazuję pewien rodzaj wspólnoty, który opiera się na wspólnych korzeniach, historii i kulturze, a także otwartości i serdeczności, specyficznej dla obojga narodów.

Wszystko to artystka przekazuje za pomocą aparatu fotograficznego, dzięki któremu pokazuje podobieństwo tradycji, ludzkich losów i twarzy, zaznaczając jednocześnie różnice, które tkwią w strojach i obrzędach. Łapie ulotne chwile, piękno łąk, lasów, pól, rzek i zwierząt tak podobnych na Polesiu i Podlasiu. Dzięki swoim magicznym zdjęciom stara się pokazać rodakom przyjeżdżającym do Polski, że oprócz bazarów, kolejek i sklepów, kraj nad Wisłą ma w sobie niesamowity urok, który można dostrzec, jeśli tylko się zechce, a wszystko to jest w dodatku na wyciągnięcie ręki.

Artystka szczególnym sentymentem darzy Podlasie i Polesie. Z tymi regionami wiąże się obalenie przez Irinę Szepielewicz kolejnego stereotypu. To właśnie ona ze swoją ekipą jako jedna z nielicznych osób przepłynęła nieokiełznany Bug od jego źródła aż do ujścia. Udowodniła nie tylko swoim rodakom, że niemożliwe jest możliwe, jeśli tylko się chce. Polscy towarzysze podróży nazwali ją czarownicą, bowiem wszędzie, gdzie się pojawiała, zaklinała ludzi, a ci przyjmowali ją z otwartymi rękami. Dzięki podróży marzeń pokazała Białorusinom, czym jest kajak i jak można go wykorzystać turystycznie. Miała też swój udział w tym, że dotąd bezkompromisowe władze Białorusi po raz pierwszy pozwoliły jej kolegom na przepłynięcie obok Twierdzy Brzeskiej od strony Białorusi, bo do tej pory można to było robić jedynie od polskiej strony. Pokonała setki kilometrów, aby wraz z grupą odważnych przyjaciół udowodnić, że Bug dzieli tylko na papierze. Pytana, czy powtórzyłaby swój wyczyn, bez namysłu odpowiada, że tak.


Część ekipy spływu kajakowego podczas wernisażu wystawy Iriny Szepielewicz w BCK Biała Podlaska.

— Tylko teraz to wszystko inaczej bym zorganizowała. Wzięlibyśmy lepszy sprzęt oraz moich najlepszych przyjaciół, którzy mają doświadczenie i na których zawsze można liczyć.

Irina Szepielewicz

Białorusinka, z wykształcenia pedagog, z zamiłowania fotograf i dziennikarka. Niezwykła kobieta, której celem była wspólna międzynarodowa wyprawa rzeką Bug, z udziałem Białorusinów, Polaków i Ukraińców, a także pokazanie im, iż mimo że dzieli ich granica państw, to łączy słowiańska, historyczna dusza.

Po studiach pracowała jako pedagog w Centre Mlodezy, gdzie była nie tylko podporą dla pojawiających się tam dzieci, lecz także ich liderem, osobą, którą mogły naśladować, i aktywnym podróżnikiem. W pewnym momencie doszła do wniosku, że brak jej już energii, aby łączyć tę pracę z wychowywaniem własnych dzieci oraz osiąganiem innych celów. A że jak coś robi, to albo wkłada w to całe serce, albo rezygnuje, choć z żalem, to jednak wykonała życiowy zwrot i oddała się swojej młodzieńczej pasji, czyli fotografii i pisaniu. Nowicjuszką nie była, bowiem od wielu lat współpracowała okazjonalnie z kilkoma redakcjami, a sztukę fotografii poznawała od najmłodszych lat dzięki ojcu, który także jest fotografem.

Od dziesięciu lat na stałe współpracuje z redakcjami „Wieczernij Brest”, „Briestską Gazietą” i „Zarią nad Bugiem” oraz z warszawską Agencją ATM. Wychowała się w domu pełnym różnorodności – jej babcie władały językiem polskim, białoruskim i rosyjskim, stąd też ma w sobie silne przekonanie o wspólnych korzeniach z geograficznymi sąsiadami. Nie dzieli ich na narodowości, ale łączy w jedną całość, różną jednak kulturowo i historycznie. To wszystko przekazuje innym za pomocą swoich fotografii – oryginalnych i żywo odzwierciedlających to, co dzieje się po obu stronach Bugu.

Fot. Leszek Karbowiak

Przejrzyj zawartość Więcej
Chcę kupić ten numer Zamów