Reportaże

Rowerem przez jesienną krainę wielu kultur i kolorów

Każda pora roku w Krainie Bugu jest piękna i ma swoje zalety. Jesień jest tu jednak wyjątkowa. Ten pełen niezwykłych barw czas jest idealny na rowerową wycieczkę nad Bug.

Od połowy września do końca października pogoda nad Bugiem sprzyja uprawianiu aktywnej turystyki. Słońce rozświetla rozciągające się nad brzegami rzeki łąki i liście drzew mieniące się odcieniami złota, brązu, czerwieni, gdzieniegdzie zieleni, a jednocześnie jest już na tyle nisko, że jedynie przyjemnie ogrzewa, nie powodując upałów. “Letnicy” znad jeziora Białego czy z okolic Serpelic zdążyli wyjechać, a i słynny Nadbużański Szlak Rowerowy nie przeżywa już oblężenia. W tym czasie nawet Bug zdaje się płynąć nieco bardziej leniwie.

Można więc powiedzieć, że jesienią będziemy z Krainą Bugu i z jej mieszkańcami sam na sam. W tym okresie łatwiej też znajdziemy wolne miejsca w nadbużańskich pensjonatach czy gospodarstwach agroturystycznych. Dłuższa niż latem noc pozwoli nam się wyciszyć i lepiej wypocząć, a jeśli wstaniemy wcześnie rano, mamy szansę ujrzeć Bug i śpiące nad nim łąki spowite przez delikatne jesienne mgły.

Wybierzmy więc jeden weekend września lub października, spakujmy plecak i jedźmy eksplorować tę część Krainy Bugu, rozciągającą się od Hrubieszowa aż po Janów Podlaski. Tutaj rzeka i cała Kraina zmieniają się z każdym kilometrem. Bug w okolicach Kryłowa zdaje się być rzeką niepozorną, „małą”, a z kolei w rejonie Serpelic i Mielnika płynie szerokim korytem, prezentując swoją moc i dostojność.

300 kilometrów w towarzystwie rzeki

O to, czy nie zgubimy się na trasie, nie musimy się martwić dzięki twórcom Nadbużańskiego Szlaku Rowerowego, łączącego Janów Podlaski i Hrubieszów. To ponad 300-kilometrowa, oznakowana trasa, która prowadzi przez najciekawsze miejsca tego odcinka Krainy Bugu. Co prawda czasami zbytnio upodabnia się do samej rzeki i trochę “meandruje”, ale przemierzając wybrane jej odcinki możemy sobie uprościć jazdę, korzystając z drogi wojewódzkiej nr 816, zwanej “Nadbużanką”. Warto jednak zaopatrzyć się w mapy i przewodniki po szlaku rowerowym, bowiem zawierają one dużo cennych informacji i pomagają w poruszaniu się po tych terenach. Są dostępne w internecie i w sklepach z wydawnictwami turystycznymi.

Cała trasa z Hrubieszowa do Janowa Podlaskiego jest zbyt długa, by pokonać ją w ciągu jednego weekendu, szczególnie wczesną jesienią, kiedy dni są już krótkie. Dlatego na dwudniową wycieczkę najlepiej wybrać tylko pewien jej odcinek.

Dla zaprawionych w bojach rowerzystów, którym niestraszne jest wczesne wstawanie i jazda ze średnią prędkością w okolicy 20 km/h, warty polecenia jest odcinek Dorohusk–Terespol. Ta trasa, mierzona po drodze 816, liczy około 120 kilometrów. Jeśli od czasu do czasu zrezygnujemy z jazdy główną drogą, by odwiedzić ciekawe zakątki tej krainy, nie powinniśmy przekroczyć 80, a nawet 70 km dziennie. Jeśli chcemy jechać jeszcze wolniej i zobaczyć każde interesujące nas miejsce, możemy rozłożyć tę trasę na cztery dni lub po prostu w ciągu weekendu pokonać tylko odcinek z Włodawy do Terespola. Pierwsza opcja daje jednak możliwość dojazdu do miejsca startu i zakończenia wycieczki pociągiem, co wydaje się nie bez znaczenia.

Przez rezerwaty przyrody do miasta trzech kultur

Przemierzając “Nadbużankę” od Dorohuska do Włodawy, zobaczymy Bug z bardzo bliska, ale i oddalimy się od niego, mogąc w zamian cieszyć się widokami na rzadkie w tych okolicach, ale obecne na tym odcinku, wzgórza, gęste lasy i grę kolorów na oświetlonych jesiennym słońcem łąkach. W miejscowości Świerże i jej okolicach droga dwa razy zbliża się do rzeki dosłownie na kilka metrów. Nieco dalej w stronę Włodawy spotkamy malownicze wzgórza, z których rozciąga się widok na rzekę i przycupnięte na jej brzegu wioski. Zdecydowanie warto zatrzymać się na dłużej w Sobiborze, gdzie podczas II wojny światowej znajdował się hitlerowski obóz zagłady. W okolicach tej miejscowości należy jednak docenić również lasy sobiborskie, jesienią pełne grzybów. Przy odrobinie szczęścia znajdziemy tu borowiki, koźlaki i sporo innych szlachetnych gatunków. Mamy też duże szanse na spotkanie z sarną, łosiem czy jeleniem, które może dodać naszej wyprawie niecodziennego wymiaru i być gratką dla lubiących fotografować faunę polskich lasów. Z kolei na terenie okolicznych torfowisk i jezior łatwo natknąć się na żółwie błotne. Są tu też suche lasy brzozowe o nieco surrealistycznym i mrocznym charakterze, ale trywialnej wręcz genezie. Rosnące na podmokłych terenach drzewa po prostu wyschły po podniesieniu się poziomu wody. Warta chwili postoju jest też miejscowość Orchówek. Znajduje się tu stacja kolejowa “Włodawa – Orchówek”, gdzie kończą się tory, a pociągi pojawiają się od wielkiego dzwonu. Ciekawostką jest, że stacja „Włodawa” znajduje się także… po drugiej stronie Bugu, w białoruskiej miejscowości Tomaszówka. Przed laty oba brzegi rzeki łączył tu most i, jadąc do Włodawy, wysiadało się „za Bugiem”, jak mawiają mieszkańcy tych okolic. Następnym przystankiem na trasie może być sama Włodawa, znana jako “miasto trzech kultur”. Możemy tu spędzić trochę czasu na zwiedzaniu, a także posilić się czy zrobić zakupy.

Sumy, szczupaki i Tadeusz Kościuszko

Jadąc dalej na północ, warto odwiedzić miejscowości Suszno, Różankę i Dołhobrody. Wydłużymy nieco trasę, ale nie będziemy jechać po głównej drodze. Możemy także skorzystać ze szlaku rowerowego „Stykiem granic”, który poprowadzi nas bocznymi, czasem piaszczystymi, drogami aż do miejscowości Stawki.

W centrum miejscowości Hanna znajdziemy niezwykle interesujący zabytek – drewnianą cerkiew unicką z połowy XVIII wieku. Kościółek dobrze prezentuje się z zewnątrz, a jego wnętrze jest niepowtarzalne. Stąd mamy zaledwie kilka kilometrów do Muzeum J. I. Kraszewskiego w Romanowie. Tamtejszy dwór wyjątkowo pięknie wygląda w jesiennych barwach okalającego go parku. Z kolejnej wsi na trasie – Kuzawki – podobno Tadeusz Kościuszko odpłynął na galerze do Gdańska, skąd wyruszył do Ameryki. W Sławatyczach warto zwrócić uwagę na kościół katolicki i cerkiew prawosławną, które stoją dokładnie naprzeciwko siebie, stanowiąc dowód symbiozy obu wyznań na tych ziemiach. Przed cerkwią można skręcić nad Bug i jadąc tak, jak prowadzi droga, podziwiać piękny zakręt rzeki, a później osadę „Karoliny”. Spotkamy tu również wędkarzy, którzy mają wzdłuż drogi ukryte w zaroślach miejsca na suma czy szczupaka. Nadbużańska trasa mija przejście graniczne i doprowadza do drogi nr 816.

Sugry” – enklawa spokoju

Kolejne ciekawe na trasie miejsce to monaster w Jabłecznej, gdzie czas zdaje się płynąć wolniej niezależnie od pory roku i pogody. Ale jesienią okalające go wielkie, stare dęby przybierają przepiękne barwy i – zwłaszcza w popołudniowym słońcu – są wdzięcznym obiektem dla fotografów. Spod bramy klasztoru warto przespacerować się nad Bug. Tutaj możemy, podobnie jak wcześniej w Sławatyczach, podziwiać jesienne kolory drzew rosnących na prawym brzegu Bugu, odbijające się w leniwie płynącej wodzie. Taki widok koi zmysły.

Pomiędzy Jabłeczną a Kodniem główna droga biegnie pośród łąk, pól i lasów. Przed Kodniem, po prawej stronie, w lesie, znajduje się parking. Po minięciu go warto zwrócić szczególną uwagę na przydrożne słupki, oznaczające kolejne kilometry drogi. Przy słupku numer 7 na 21. kilometrze skręcamy w prawo, w leśną drogę. Jadąc nią do końca, dojedziemy na „Sugry.” To piękna, piaszczysta plaża-skarpa, z której rozpościera się malowniczy widok na długi, prosty i szeroki odcinek Bugu. Idealny punkt na pamiątkowe zdjęcie. Warto więc wyjąć aparat, a nawet zatrzymać się tu na dłużej. To kolejne miejsce na tej trasie, w którym można poczuć bliskość natury i w zupełnym spokoju kontemplować piękno Krainy Bugu. Do drogi głównej wracamy tak, jak przyjechaliśmy.

W Kodniu, oprócz licznych obiektów sakralnych, zobaczymy ruiny zamku Sapiehów i przylegające do nich ogrody ziołowe tutejszych zakonników, a także należący niegdyś również do Sapiehów pałac, zwany “Placencją”. To siedemnastowieczny budynek, odnowiony w XX wieku, otoczony pełnym starych drzew parkiem, dzisiaj pełniący funkcję domu pomocy społecznej.

Kolejnym przystankiem na naszej trasie są Kostomłoty. Tutaj, wśród nadbużańskich łąk, niemal nad samą rzeką, prawie “na końcu świata”, stoi malutki drewniany kościół, siedziba jedynej w Polsce parafii neounickiej. W tej miejscowości znajdziemy też inną świątynię – niedawno wybudowaną cerkiew prawosławną.

Tatarzy i fortyfikacje

W Lebiedziewie możemy odwiedzić cmentarz tatarski, gdzie pochowani są dawni mieszkańcy tych ziem – Tatarzy, którym kilka wsi w okolicy podarował król Jan III Sobieski. Ponadto w okolicy tej miejscowości znajdują się forty pierścienia zewnętrznego Twierdzy Brzeskiej, będącej zespołem fortyfikacji do obrony imperium rosyjskiego przed najazdami nieprzyjaciół. Zdecydowanie lepiej zachowane forty i centralna część twierdzy – cytadela – znajdują się na terenie Białorusi.

Terespol to dobre miejsce na zakończenie weekendowej wycieczki Doliną Środkowego Bugu. Jest tutaj dawna prochownia, część Twierdzy Brzeskiej, wybudowana w 1913 roku. Członkowie lokalnego stowarzyszenia historycznego ciekawie opowiadają o tym miejscu. Warto więc zobaczyć je osobiście i wysłuchać opowieści na jego temat. W Terespolu znajduje się też dworzec kolejowy, z którego odjedziemy pociągiem do domu. Możemy również przekroczyć granicę polsko-białoruską i wybrać się na wycieczkę po Brześciu. Do tego jednak potrzebna jest wiza.

Jeżeli po wycieczce nadbużańskimi drogami i bezdrożami będziemy czuć niedosyt – a jest to bardzo prawdopodobne – możemy wrócić do Krainy Bugu w kolejny jesienny weekend. Na całej długości Nadbużańskiego Szlaku Rowerowego jest wiele miejsc wartych odwiedzenia, a Bug na każdym kilometrze wygląda inaczej i zaskakuje – szczególnie w piękny jesienny dzień – grą kolorów, uspokaja i odpręża delikatnym szumem płynącej w nim wody.

Jeśli jesień jest łaskawa, dajmy sobie szansę na przedłużenie lata, na wyciszenie po całym tygodniu pracy, odpoczynek od zgiełku miasta i codziennego pośpiechu. Wybierzmy się rowerem do jesiennej Krainy Bugu. Wielość wrażeń i doświadczeń jest tu gwarantowana. Zatem do zobaczenia nad Bugiem jeszcze tej jesieni.

Tekst i zdjęcia: Krzysztof Bielak

Przejrzyj zawartość Więcej
Chcę kupić ten numer Zamów