Przed stu laty czaple białe wybito w Europie niemal do ostatniego piórka, bo właśnie dla piór na nie polowano. Chodziło o zaspokojenie potrzeb modnych dam, które na salonach paradowały w kapeluszach przystrojonych rajerami.
Najcenniejsze były godowe pióra czapli białej, zwanej po niemiecku Silberreiher, które wbrew germańskiej nazwie na giełdzie w Londynie osiągały nawet cenę złota, a nie srebra. Potem przyszła wojna i o rajerach zapomniano, a czaple stopniowo zaczęły odbudowywać swą liczebność. Pierwsze polskie obserwacje z sezonu lęgowego pochodzą z końca lat 80. ubiegłego wieku ze zbiornika retencyjnego Mosty niedaleko Włodawy, a więc z krainy Bugu. Wiem, bo sam je tam wtedy widziałem. Potem był zbiornik Siemianówka z podejrzeniem gniazdowania, aż w końcu w dolinie Biebrzy w 1997 r. udało się zobaczyć w Polsce gniazdo tej pięknej czapli, a tym samym potwierdzić jej gniazdowanie.
Czapla biała, po nadaniu jej naukowej nazwy Ardea alba przez Karola Linneusza w 1758 r., kilka razy tę nazwę zmieniała, aż w końcu badania genetyczne potwierdziły, że słynny szwedzki systematyk miał jednak rację.
Cztery podgatunki tej pięknej czapli zasiedlają tropikalne regiony całego świata. Gdy pojawiła się u nas, zaczęto ją posądzać o to, że zjada więcej ryb niż pospolita u nas czapla siwa. Tymczasem biała piękność poluje na płyciznach, bo woli rybki drobne, a najchętniej zjada żaby, kijanki i żyjące w wodzie duże larwy owadów. Zwykle przebywa w rozległych trzcinowiskach, ale czasem pojawia się na otwartej przestrzeni, by zachwycić obserwatora lekkim lotem i zgrabną sylwetką. Zwykle widuje się ją w grupie. Przystępując do lęgów, także woli stworzyć luźną kolonię, ukrywając się pośród gąszczu trzcin, z których suchych pędów buduje swe niewielkie gniazdo. Składa do 5 bladoniebieskich jaj i wysiaduje je przez 25–26 dni. Pisklęta przebywają w gnieździe około 6–7 tygodni, a potem jeszcze przez przynajmniej miesiąc są przez swych rodziców dokarmiane.
Dzięki ochronie liczebność czapli białej stale rośnie, a zobaczenie tego gatunku w krainie Bugu przestała być sensacją – jest już nasza, nadbużańska.

Tekst: Andrzej Kruszewicz
Zdjęcie: Robert Bałdyga
Artykuł pochodzi z 31. numeru Krainy Bugu.
Wszystkie numery Krainy Bugu w wersji papierowej są dostępne w naszym sklepie: https://krainabugu.pl/sklep/