Turystyka

Pocztówki z powiatu siedleckiego

By zwiedzić powiat siedlecki i zgłębić wszystkie jego tajemnice, nie wystarczy dzień ani dwa. Warto zakotwiczyć się tu na dłużej, by poznać historię tego wyjątkowego regionu na styku Mazowsza i Podlasia, skorzystać z jego atrakcji, wreszcie zaprzyjaźnić się z ludźmi, którzy tu żyją i chętnie witają w swoich progach turystów z Polski i ze świata.

Wizytę w powiecie siedleckim warto zaplanować zawczasu, z wyprzedzeniem powinno się też wybrać środek lokomocji. Wiadomo, samochodem dotrzemy wszędzie, ale i rower ma swoje plusy. Można zatem zostawić auto w Siedlcach – stolicy powiatu, a dalej wyruszyć na rowerową wyprawę do miejsc, które nas interesują. Tak czy inaczej, pierwszym punktem naszej wycieczki winny być Siedlce, a przygodę należy rozpocząć od punktu informacji turystycznej “Piękna 7”, który mieści się przy ulicy Pułaskiego, gdzie swoją siedzibę ma Stowarzyszenie NLOT.

Historia Siedlec to historia rodu Ogińskich, a właściwie księżnej Aleksandry Ogińskiej, która w 1775 r. odziedziczyła je po śmierci swego ojca Fryderyka Michała Czartoryskiego i doprowadziła do pełnego rozkwitu. Dość powiedzieć, że w tamtych czasach o Siedlcach głośno było w całej Europie, a to za sprawą parku sentymentalnego, zwanego “Aleksandrią”, powstałego wokół pałacowej rezydencji księżnej (dziś siedziby rektoratu Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego), i wielu nowinek, które wprowadziła Ogińska. W mieście na uwagę zasługuje ratusz, mieszczący się w pobliżu parku, potocznie zwany “Jackiem” ze względu na rzeźbę, która zdobi jego wieżę. Jest to atletyczna postać mężczyzny dźwigającego kulę ziemską. Legenda głosi, że pozował do niej lokaj Ogińskich o imieniu Jacek, ale któż to teraz może potwierdzić… Obecnie w budynku ratusza ma swoją siedzibę Muzeum Regionalne.

Z pewnością na samo miasto trzeba zarezerwować trochę więcej czasu, ponieważ znajduje się w nim wiele godnych uwagi zabytków i atrakcji, jak choćby budynki: dawnego gimnazjum, w którym nauki pobierał autor “Lalki”, kurii biskupiej – niegdyś siedziby Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego – czy dawnego teatru projektu wybitnego architekta Antoniego Corazziego – obecnie siedziby Urzędu Stanu Cywilnego. Na deser jest jeszcze jedna niespodzianka: jeśli uda nam się wcześniej umówić na wizytę w Muzeum Diecezjalnym, koniecznie powinniśmy skorzystać z takiej okazji. Znajduje się tu bowiem jedyne w Polsce dzieło hiszpańskiego malarza El Greco „Ekstaza św. Franciszka”.

Spacer po Siedlcach i zwiedzanie tych wszystkich miejsc dostarczy nam tylu wrażeń, że z pewnością postanowimy sobie odpocząć. W mieście nie brakuje dobrych i urokliwych knajpek czy restauracji, w upalne dni możemy pojechać nad zalew, by nabrać sił do dalszej wyprawy. Możemy też przenocować, z czym także nie będzie problemu. Kolejne dni bowiem warto poświęcić na zwiedzanie okolic: malowniczych dworów i pałaców, zabytkowych świątyń czy ważnych dla regionu historycznych miejsc.

Diamenty wyłonione z popiołów

Powiat siedlecki leży na terenie 13 gmin. Jest malowniczą równiną, przeciętą meandrującą rzeką Liwiec, wzdłuż której rozciągają się tereny Natury 2000. Ale powiat siedlecki – oprócz walorów przyrodniczych – to także wiele obiektów historycznych i kulturowych oraz miejsc ważnych dla historii regionu. Zacznijmy zatem przygodę z zabytkami.

Pałace i dwory to obiekty, których nie brakuje na powiatowej mapie. Wiele z nich, zdewastowanych przez peerelowskie władze, dziś odzyskuje dawny blask. Będąc w tych stronach, koniecznie musimy zajrzeć do Chlewisk, małej wioski w gminie Kotuń, w której znajduje się malowniczy dworek “Reymontówka”. Kupiła go wdowa po Władysławie Reymoncie Aurelia za pieniądze z Nagrody Nobla, którą jej mąż otrzymał w 1924 r. za powieść “Chłopi”. We wzorcowo utrzymanym dworze mieści się obecnie tętniący życiem Dom Pracy Twórczej. Położony wśród łąk i lasów, otoczony wspaniałym parkiem, a współcześnie doposażony w kort tenisowy, basen i niewielką stadninę koni stanowi atrakcyjne miejsce na warsztaty artystyczne, plenery malarskie i koncerty oraz indywidualne pobyty. Słynie także ze znakomitej kuchni. Tu odbywają się kolonie letnie dla dzieci i młodzieży z udziałem znakomitych trenerów tańca, teatru i śpiewu, połączone z nauką języka angielskiego. Prowadzą ją wolontariusze ze Stanów Zjednoczonych, którzy od 20 lat współpracują z “Reymontówką”, oraz doświadczeni nauczyciele z Polski. Tu również mają miejsce letnie międzynarodowe warsztaty językowe dla młodzieży z Polski i krajów zaprzyjaźnionych, m.in. z Francji, Rosji czy Niemiec.

Jeśli chociaż raz odwiedzimy dwór, zapragniemy zwiedzać kolejne zabytkowe obiekty i chłonąć ich barwną historię. Nie inaczej jest w przypadku Krzeska-Królowej Niwy w gminie Zbuczyn, do którego warto się wybrać z kilku powodów. Po pierwsze, znajduje się tu murowany dwór, zamieszkały przez Stanisława Ścibora-Marchockiego, który po odzyskaniu zrujnowanego majątku, odebranego rodzinie po wojnie, własnoręcznie go odbudował, przywracając mu dawny charakter. Z zachowanych dokumentów wynika, że w okresie międzywojennym w Krzesku często gościła pisarka Helena Mniszkówna, autorka głośnego romansu „Trędowata”. Tu także reżyser Jerzy Wójcik nakręcił w 1998 r. sceny do filmu „Wrota Europy”, w którym zagrała m.in. Agata Buzek.

Kilkaset metrów od dworu znajduje się gorzelnia, w której na co dzień trwa produkcja najprzedniejszych podlaskich trunków, w tym sztandarowego “Chopina”. Początki wytwórni sięgają końca XVIII w. W 2005 r. kupił ją Tadeusz Dorda, prezes siedleckiego Polmosu. Harmonijne połączenie tradycji z nowoczesnością sprawia, że krzeska gorzelnia porównywana jest często do szkockich destylarni. To jeden z dostępnych dla turystów obiektów na kulinarnym szlaku Mazowiecka Micha Szlachecka. Zwiedzający mogą obejrzeć proces produkcyjny i skosztować wytwarzanych tu alkoholi, a także kupić związane z gorzelnią suweniry.

Powiat siedlecki leży na terenie 13 gmin. Jest malowniczą równiną, przeciętą meandrującą rzeką Liwiec, wzdłuż której rozciągają się tereny Natury 2000.

Nie znajdziemy już dziś śladów po dworze w Łysowie, w gminie Przesmyki, ale warto się tam wybrać, a to za sprawą Stefana Żeromskiego, który przez rok uczył dzieci Anieli Rzążewskiej, ówczesnej właścicielki łysowskiego majątku, i w której skrycie się podkochiwał. Ślady jego krótkiego pobytu i zauroczenie Podlasiem znajdujemy w wielu jego dziełach. Dość wspomnieć, że Nawłoć z “Przedwiośnia” ma swój pierwowzór w Łysowie. Stąd tylko rzut kamieniem do Dąbrowy, gdzie w dawnym dworze ziemiańskim, odrestaurowanym przez obecnego właściciela – Muzeum Regionalne w Siedlcach, powstaje Muzeum Ziemiaństwa Polskiego.

Do pani na Korczewie

Po wyjeździe z Dąbrowy tylko kawałek drogi dzieli nas od Korczewa. Mijamy pałacową bramę, by za moment stanąć w zdumieniu u progu najpiękniejszego niegdyś pałacu na Podlasiu, zwanego siedleckim Wilanowem, należącego do możnego rodu Kuczyńskich, potem Ostrowskich. Ostatnie właścicielki majątku, hrabiny Beata i Renata Ostrowskie (pani Renata zmarła w 2000 r.), odkupiły go od państwa za przysłowiową złotówkę, by rok za rokiem dźwigać z ruin i doprowadzić do dawnej świetności. Pałac dostępny jest dla turystów, którzy mają okazję dowiedzieć się niesamowitych historii o tym miejscu i dotknąć magicznego kamienia Menhira, znajdującego się w parku. Dzięki niemu skryte marzenia na pewno się spełnią. W pałacu można zwiedzić salon Norwida – poeta ten przez wiele lat korespondował z Joanną Kuczyńską i był wielokrotnie do Korczewa zapraszany. W ciągu 10 lat przyjaźni obojga powstało blisko 50 utworów Cypriana Kamila dedykowanych Joannie i osobom z jej otoczenia. Najsławniejszym jest wiersz “Do Pani na Korczewie”, powstały w 1861 r. Wokół rezydencji roztacza się park w stylu angielskim z okazami platanów, a także rezerwat przyrody “Dębniak”.

Miejscowość ma swoją magię. Potwierdza to każdy, kto choć raz tu był – zawsze chce wracać. Każdego roku w lipcu lub sierpniu organizowane są w Korczewie duże imprezy “Zielony Korczew” i “Targi dla wsi”, na których spotykają się wystawcy różnych branż rzemiosła artystycznego (koronkarstwa, wikliniarstwa, garncarstwa i wielu innych) oraz ogrodnictwa i kulinariów. Festyn ściąga do Korczewa tysiące gości, którym czas umilają regionalna muzyka i występy artystyczne popularnych zespołów. Z kolei we wrześniu na pałacowy dziedziniec zjeżdżają właściciele zabytkowych aut z całej Europy, wzbudzając podziw licznego grona mieszkańców i przyjezdnych. Impreza pod hasłem “Magia lat 20.” organizowana jest przez Fundację „Pałac w Korczewie” oraz Automobilklub Polski. W tym roku odbędzie się jej piąta edycja. To jedyne wydarzenie w regionie, podczas którego mamy okazję zobaczyć nie tylko samochody z okresu międzywojnia i poznać ich barwnych właścicieli, lecz także ówczesne stroje, które przywdziewają w tym dniu urocze modelki. Będąc w Korczewie nie wolno pominąć przeprawy promowej rzeką Bug z miejscowości Bużyska do Drohiczyna – podróż jest bezpłatna, a prom w sezonie letnim kursuje codziennie. Warto skorzystać z okazji i odwiedzić historyczną stolicę Podlasia, jaką był niegdyś Drohiczyn.

Trzeba również wspomnieć, że położony nad Bugiem Korczew to także doskonałe miejsce do aktywnego wypoczynku. Ciekawe propozycje znajdą tu zarówno kajakarze, jak i rowerzyści. W miejscowości Góry na tych pierwszych czeka przystań kajakowa – marina, zaś na cyklistów ścieżka rowerowa biegnąca bezpośrednio nad rzeką Bug, skąd rozciąga się przepiękny widok na panoramę Drohiczyna.

Wracając z Korczewa do Siedlec możemy jechać przez Mordy. Tu także czeka na nas pałac, ale nie tak dobrze utrzymany, jak posiadłość hrabiny Beaty Ostrowskiej. Zabytek, który niegdyś był chlubą miasta, dziś straszy posępnym widokiem, choć jego historia to zarazem historia wielu znakomitych rodów zasłużonych dla Rzeczypospolitej. Prowadząca doń barokowa brama w formie wieży z arkadowym przejazdem, wznosząca się tuż przy głównej ulicy, zwróci uwagę każdego. Obiekt miał kilku właścicieli, ale żaden z nich nie dokończył odbudowy. Wielka szkoda, bo tej klasy zabytek w niewielkiej odległości od Siedlec byłby doskonałym magnesem przyciągającym turystów.

Jeśli już obejrzymy to, co zostało po pałacu, warto zajrzeć do miejscowego kościoła. Jego wnętrze wykonane zostało w stylu barokowym, a ołtarz główny – w klasycystycznym. W ołtarzach bocznych można zobaczyć cztery obrazy Józefa Buchbindera. Z kolei na cmentarzu parafialnym znajduje się kaplica św. Rocha, w której krypcie spoczywają zmarli z rodziny Zembrzuskich – dawnych właścicieli Mordów. Na uwagę zasługuje też grobowiec rodziny Raczyńskich, w tym żołnierza legionów i powstańca 1863 r. Przy środkowej alei odnajdziemy mogiłę hrabiego Jerzego Huttena Czapskiego, ojca Józefa Czapskiego, artysty malarza, pisarza, współtwórcy paryskiego miesięcznika “Kultura”. Zresztą ten ostatni często w Mordach gościł i – zauroczony przedwojennym pałacem i okolicą – niejeden obraz tu namalował.

Teraz pora na połączenie historii z teraźniejszością. W starej gorzelni znajduje się wytwórnia czekoladowych pyszności, które nie mają równych sobie smakiem. Produkcja przypomina małą manufakturę, gdzie wiele czynności wykonywanych jest ręcznie. To miejsce warto odwiedzić z trzech powodów: po pierwsze – dla starych zabytkowych murów gorzelni, po drugie – aby przyjrzeć się ciekawej produkcji, którą trudno już dziś gdziekolwiek zobaczyć, a po trzecie – by kupić wyroby o niebiańskim smaku, zadowalające podniebienia najbardziej wytrawnych smakoszy.

Przejeżdżając przez Mordy, niejeden z nas zada sobie pytanie: „Skąd taka nazwa? Czyżby tu mieszkali ludzie o brzydkich twarzach?” Otóż nie! Nazwa miasteczka pochodzi od słowa “mord”. Legenda odwołuje się do czasów księcia Leszka Czarnego, a mordu na mieszkańcach osady mieli dokonać mieszkający za Bugiem Jadźwingowie.

Podróżując szlakiem podlaskich dworów i pałaców, nie powinniśmy ominąć gminy Wiśniew. W swoje progi zaprasza majestatyczny murowany dwór w Mościbrodach, pochodzący z XIX w. Przez wiele lat “pod rządami” miejscowego PGR-u obiekt niszczał, by w końcu popaść w ruinę. W ostatniej chwili został uratowany przez prywatnego właściciela, który wiernie zrekonstruował zabytek. Dziś odbywają się w nim konferencje, szkolenia, warsztaty, wesela, zaś kompleks zabudowań folwarcznych umożliwia organizację biesiad i integracyjnych imprez plenerowych. Codziennie czynna restauracja „Dworskie smaki” poleca staropolskie specjały oraz karpia w różnej postaci – wszak dwór usytuowany jest w otoczeniu kilku stawów. Mościbrody to także jeden z obiektów na kulinarnym szlaku Mazowiecka Micha Szlachecka.

Z dworu udajemy się do gminnego Wiśniewa, leżącego przy trasie Siedlce – Łuków, gdzie co roku spotykają się miłośnicy polskich wiśni. Odbywający się tu latem festyn “Z wiśniowym smakiem” ma wielu stałych bywalców, a jego sława przekracza granice powiatu. Podczas tej imprezy można zaopatrzyć się w różne przetwory z wiśni, skosztować potraw przygotowanych przez miejscowe gospodynie oraz posłuchać „Polki wiśniewskiej”. W tym roku festyn zaplanowano na 21 lipca.

W centrum Wiśniewa podróżnych zaskakuje stojący na postumencie czołg. T-34 pojawił się tu w połowie lat osiemdziesiątych i miał symbolizować wyzwolenie miejscowości w lipcu 1944 r. Co ciekawe, popularna „tutka” nie była w sposób szczególny transportowana. Czołg wyjechał z jednostki wojskowej w Siedlcach o własnych siłach i dojechał do wsi. Niedawno okazało się, że jest to jeden z niewielu sprawnych T-34 w kraju. Wykorzystali to twórcy filmowi. Wiśniewski czołg zagrał w produkcji o inwazji wojsk sprzymierzonych na Czechosłowację w 1968 r. Zarobił na swoją renowację i odświeżony powrócił na pierwotne miejsce.

Plener filmowy

W okolicach Siedlec znajdziemy wiele miejsc, które posłużyły za plenery do znakomitych polskich filmów. Każdy z nas nosi je w sercu i chętnie zobaczy, w jakiej scenerii odgrywali swoje role nasi ulubieni aktorzy. Miłośnicy polskich seriali powinni pojechać do Skórca. Powiązany rodzinnie z miejscowością najwybitniejszy twórca polskich komedii Stanisław Bareja umieścił tu akcję jednego z odcinków serialu „Zmiennicy”. Do dzisiaj z łatwością można rozpoznać miejsca, w których nagrywano poszczególne sceny. Z kolei w okolicach Seroczyna Jerzy Antczak zrealizował sceny plenerowe do filmu „Noce i dnie”. W odległym o cztery kilometry rezerwacie „Kulak” nakręcono najpiękniejsze kadry w dziejach polskiej kinematografii. Scena, w której Karol Strasburger jako Józef Toliboski wchodzi w białym garniturze do błotnistego stawu, zrywa kwitnące nenufary i kładzie je u stóp Barbary, to najbardziej zapamiętany przez Polaków moment z tego doskonałego filmu. Legendarny staw położony jest przy trasie 803 z Seroczyna do Stoczka Łukowskiego. Do dziś nic nie stracił z dawnego uroku. Jak się okazuje, okolice Seroczyna filmem stoją także współcześnie. Otóż w miejscowości Jeruzal kręcone są sceny do popularnego polskiego serialu ,,Ranczo”, który mamy okazję oglądać w telewizji. W samym Seroczynie możemy obejrzeć interesujący zespół dworski, obejmujący pałac wzniesiony na przełomie XIX i XX w., dwór z początków XIX stulecia oraz budynki folwarczne. Niestety, stan obiektów nie jest najlepszy. Obok pałacu znajduje się neogotycki kościół pw. Nawiedzenia NMP, wybudowany w latach 1909–1915, do którego możemy wstąpić po nabożny oddech w naszej wędrówce śladami słynnych filmowców. Ziemia siedlecka to także wdzięczny plener dla bardziej popularnych form telewizyjnych. Malowniczość obszaru jest niewątpliwa, a fakt ten potwierdza coraz częstsza obecność mediów, które realizują tutaj swoje bieżące projekty.

Scena, w której Karol Strasburger jako Józef Toliboski wchodzi w białym garniturze do błotnistego stawu, zrywa kwitnące nenufary i kładzie je u stóp Barbary, to najbardziej zapamiętany przez Polaków moment z „Nocy i dni”.

Błogosławieństwo świętych

Zgłębiając tajemnice powiatu siedleckiego, o czym już wspomniano, nieraz natkniemy się na zabytkowe świątynie czy skromne przydrożne kapliczki, jak ta przy wyjeździe z Krześlina w kierunku Suchożebrów – ufundowana w hołdzie dla św. Nepomucena. Nie brakuje też drewnianych przydrożnych krzyży, gdzie nierzadko na modlitwę zbiera się cała wieś. Szukając sakralnej przestrzeni wielkich świątyń, na pewno znajdziemy ją w Mokobodach, w kościele pw. św. Jadwigi. Powinien go zobaczyć każdy, kto jest ciekaw, jak wyglądałaby Świątynia Opatrzności, która miała stanąć w Warszawie jako votum za uchwalenie Konstytucji 3 Maja. Klasycystyczna budowla jest jednym z piękniejszych obiektów sakralnych, reprezentujących ten styl w Polsce.

W oddalonym o dwa kilometry na północ od Mokobód „Budzieszynie” znajdziemy miejsce kultu Matki Bożej Budzieszyńskiej. To pierwsza parafia na terenie obecnej gminy Mokobody, erygowana w 1458 r. przez Michała Goliginowicza, właściciela dóbr wyszkowskich i mokobodzkich, stworzona – jak napisał w akcie erekcyjnym – „Na większą chwałę boską i zbawienie dusz ludzkich”. Z miejscem tym wiąże się legenda z XII w. Jak głoszą przekazy, tu podczas jednej z wypraw przeciw Jadźwingom, którzy w XII i XIII w. często napadali żyjącą na pograniczu polską ludność, rozbili obóz wojowie polscy. Mieli oni ze sobą obraz Matki Boskiej. Pewnej nocy blask bijący od obrazu zbudził śpiących żołnierzy. Uchronił ich w ten sposób od zagłady z rąk zbliżających się do obozowiska wrogów, dlatego miejsce to nazwano „Zbudzisynem” (obecny „Budzieszyn”), a Cudowny Obraz umieszczono w kościele – zanim go wybudowano, latami przechowywała go miejscowa ludność. Obok świątyni wytrysnęło cudowne źródełko, którego woda – jak mówią liczni pielgrzymi – uzdrawia oczy, gardło i leczy wiele innych dolegliwości. Przy źródełku ulokowano grotę z figurą Matki Bożej Budzieszyńskiej, a potem ołtarz polowy jako wyraz wdzięczności mieszkańców za ocalenie od zniszczeń carskich i faszystowskich. Do źródełka ciągle przybywają rzesze pielgrzymów. Niejednokrotnie dokonują się cudowne uzdrowienia, a wszyscy przybywający do “Budzieszyna” mają nadzieję na cud. Na przełomie wieków, a zwłaszcza w ostatnich dziesięcioleciach, miejsce to przeszło prawdziwą metamorfozę. Dziś to kompleks wielu obiektów, które naprawdę warto odwiedzić.

Miłośników malarstwa i regionalistów na pewno ucieszy fakt, że w gminie Mokobody urodził się – niestety już zapomniany – malarz i poeta Ludomir Benedyktowicz. Jego losy są niezwykłe. Jako student Instytutu Leśnego w Broku zaciągnął się w 1863 r. wspólnie z kolegami do oddziału powstańczego. Podczas jednej z potyczek stracił prawą dłoń i lewą rękę. Olbrzymia determinacja i wiara w swój talent doprowadziły go do ukończenia studiów malarskich w Krakowie, a potem w Monachium. Benedyktowicz w rodzinne strony nigdy nie powrócił, jednak obrazy zapamiętane z dzieciństwa przelał na płótno jako wzruszające wspomnienia z rodzinnych stron. Obecnie niezwykła postać Benedyktowicza patronuje nagrodzie przyznawanej corocznie w Siedlcach tym, którzy przyczynili się do rozwoju południowego Podlasia w dziedzinie kultury, działalności charytatywnej oraz społecznej.

Warta obejrzenia jest także neobarokowo-toskańska świątynia w Zbuczynie. Okazuje się, że Zbuczyn to jedna z najstarszych parafii, która była erygowana już w 1416 r. Obecny murowany kościół wybudowano pod koniec XIX w. w stylu neobarokowo-toskańskim. W środku świątyni uwagę przykuwa XIX-wieczna, pięknie zdobiona ambona z postaciami czterech ewangelistów. Cennymi zabytkami są też barokowa chrzcielnica z XVIII w. i obraz chrztu świętego Chrystusa, wykonany około 1800 r. Kiedy wchodzimy do środka, udziela nam się podniosły nastrój – cisza ma tu inny dźwięk, organowa muzyka brzmi inaczej. Wkraczamy w przestrzeń, której nie zmąci żaden odgłos rozpędzonego świata ani chichot niedowiarka…

Na Jakubowym szlaku

Jeśli zapragniemy zgłębić atmosferę tutejszych świątyń, nie możemy pominąć w naszej wyprawie Paprotni, gdzie znajduje się pięknie utrzymany drewniany kościół pw. św. Bartłomieja, pochodzący z II połowy XVIII w. Nad świątynią górują trzy wieże, których zwieńczeniem są ostrosłupowe hełmy. Duże wrażenie robi bogaty wystrój wnętrza z piękną polichromią oraz głównym ołtarzem o eklektycznej dekoracji. Przy świątyni przycupnął cmentarz z XIX-wiecznymi nagrobkami oraz drewniana dzwonnica z początku XX w.

Stąd mamy niedaleko do Przesmyk, które na pewno nas zaskoczą. W tym roku dzięki siedleckiemu Stowarzyszeniu “Kapitał – Praca – Rozwój” została opracowana koncepcja „Drogi Jakubowej Północno-Wschodniego Mazowsza i Podlasia”, przebiegającej właśnie przez Przesmyki, obok XVIII-wiecznego, barokowego kościoła św. Jakuba. Jakubowym szlakiem pielgrzymują – jak za czasów średniowiecza – pątnicy do hiszpańskiego sanktuarium Santiago de Compostela. Na tym terenie szlak liczy około 115 km i wiedzie przez gminy powiatu siedleckiego (Paprotnię, Przesmyki, Mordy i Suchożebry), sokołowskiego (Bielany) i węgrowskiego (Liw). Podróżując po terenie gminy, z pewnością warto zobaczyć odrestaurowywany XIX-wieczny zespół dworsko-parkowy w Dąbrowie czy dawną cerkiew grecko-katolicką w Łysowie, obecnie kościół parafialny pw. Matki Boskiej Różańcowej, który charakteryzuje się interesującymi rozwiązaniami architektonicznymi.

Jeśli jesteśmy na naszej pielgrzymkowej trasie, koniecznie zajrzyjmy do Hołubli, gdzie zatopimy się w modlitwie w tamtejszej świątyni, wzniesionej w latach 40. XX w. ku czci Maryi, z prośbą o odwrócenie klęski od ojczyzny i opiekę nad narodem w czasach hitlerowskiej okupacji. Kościół ma piękny wystrój wnętrza, szczególnie zaś wspaniałą polichromię zaprojektowaną przez Felicjana Kowarskiego i p. Joeschke. W sanktuarium znajduje się słynący łaskami obraz Matki Bożej Pocieszenia.

Na japońską nutę

Z Hołubli poprzez Krześlin udajemy się do Suchożebrów. W gminnej miejscowości, położonej przy trasie 63 Lublin–Łomża, godny odwiedzenia jest neoklasycystyczny kościół pw. św. Marii Magdaleny. Został on wybudowany w 1772 r. przez wspomnianą już Aleksandrę z Czartoryskich Ogińską, naszą przewodniczkę po Siedlcach, właścicielkę Suchożebr i klucza dóbr siedleckich. Przebywając w Suchożebrach, warto zwiedzić prywatny ogród japoński, należący do Ryszarda Manowskiego. Fascynacja gospodarzy posesji krajem „kwitnącej wiśni” znalazła swoje ujście w stworzeniu niezwykłego ogrodu, który docenili nawet przybywający tu goście z dalekiej Japonii. Z Suchożebrów pojedźmy do wsi Nakory. Atrakcją, która zadowoli zarówno dzieci, jak i dorosłych, jest tamtejszy park linowy. Składa się on z 21 przeszkód rozlokowanych na dwóch trasach: niskiej, na wysokości 1,5 m, i wysokiej, na 4,5 m. W Nakorach można odwiedzić także hodowlę ptaków ozdobnych, którą prowadzi Jan Czarnocki. Opowie nam o ich zwyczajach, charakterach i o swojej miłości do nich. Być może i my zapragniemy podobną menażerię stworzyć.

Po trudach podróży warto odpocząć i się pożywić. W rozległej dolinie rzeki Sosenki, na niewielkim wzgórku, znajduje się zespół dworsko-parkowy w Woli Suchożebrskiej. Obiekt składa się z klasycystycznego dworku oraz pozostałości dawnego parku i ogrodu, początkowo należących do Czartoryskich, następnie do rodziny Marcinkowskich. Dziś kusi stylowymi wnętrzami, dworską kuchnią i staropolską gościnnością obecnych gospodarzy, spółki Sokołów SA. Dla miłośników historii ważna informacja: pokłosiem ostatniej wojny światowej są dwa cmentarze jeńców rosyjskich, którzy ponieśli śmierć w istniejącym tu stalagu. Jedna nekropolia znajduje się w Suchożebrach, druga ukryta jest w lesie w Sośnie-Koziółkach.

I tym historycznym akcentem kończymy wędrówkę po powiecie siedleckim. Na pewno warto tu wrócić, by zobaczyć jeszcze więcej i poznać nowych, interesujących ludzi. Każdy znajdzie tu coś dla siebie, a i swoją cząstkę duszy także tutaj zostawi. A jak już zostawi, to zapragnie wrócić – i to jak najszybciej!

Tekst: Dariusz Dybciak/Monika Mikołajczuk | Zdjęcia: Michał Rząca

Przejrzyj zawartość Więcej
Chcę kupić ten numer Zamów