Czy pamiętacie makatki „kucharki”? Kolorowe, haftowane ściereczki wiszące w kącikach do mycia, nad stojakiem z miednicą, nad stołem… Miały one rysunek i tekst. W latach 50–60. XX w. były ozdobą wielu domów wiejskich i robotniczych. Nawet w latach największej ich popularności oceniano je skrajnie różnie. Dla jednych były sztuką, zaś dla innych kiczem. W ostatnim czasie obserwujemy powrót mody na tę stylizację. Choć… co ciekawe, dziś makatki częściej zobaczymy w mieście.
Są dziergane, drukowane, malowane, wyszywane… To makatki – niewielkie, barwne tkaniny dekoracyjne, służące do zawieszania na ścianach bądź rozkładane na meblach. Szczególnie ciekawe są te ludowe – haftowane ręcznie przez gospodynie niebieskimi lub czerwonymi nićmi na białym płótnie czy malowane farbami na czarnej satynie, kupowane na odpustach lub u domokrążców. W polskich, wiejskich domach makatki pojawiły się dawno, na przełomie XIX i XX wieku. Moda na nie przywędrowała z domów mieszczańskich, z terenu dzisiejszych Niemiec oraz Holandii i związana była z ich modernizacją.
Makatki, wykonane najczęściej ściegiem sznureczkowym pojedynczą nicią, wykrochmalone i starannie wyprasowane wieszano w miejscach powiązanych ogólnie z wodą, głównie w kącikach do mycia, nad wiadrami, przy kuchniach (stąd ich potoczna nazwa „kucharki”) i nad stołem, zawsze w dobrze widocznych miejscach. Chroniły ściany od zabrudzenia, demonstrowały też czystość i dbałość o higienę oraz gospodarność mieszkańców. Łączyły dwie funkcje: higieniczną z dekoracyjną, w myśl obowiązującej w kulturze ludowej zasady „użytecznie i pięknie”.
Przewrotna moda
Na Lubelszczyźnie powszechne były zwłaszcza w latach 50–60. XX w., spotykano je zarówno w wiejskich, jak również robotniczych domach. W latach 70. pojawiły się obok nich makatki drukowane, pochodzące z produkcji fabrycznej. W przeciwieństwie do poprzednich nie posiadały one regionalnego charakteru, choć ich kompozycja była wzorowana na makatkach haftowanych. Składały się z tych samych dwóch elementów – rysunku i tekstu, tj. scenki rodzajowej, otoczonej bondiurą w postaci wici z dekoracyjnych kwiatów, liści, owoców oraz dopełniającym je napisem (przysłowiem, złotą myślą, życzeniem).
Z czasem te haftowane i drukowane ściereczki przestano kupować i ozdabiać nimi wnętrza. Dlaczego? Zmieniła się moda, większa była też dostępność innych elementów dekoracyjnych. Poza tym nawet w latach największej ich popularności ocena makatek była skrajnie różna. Nazywano je sztuką albo kiczem, niejednokrotnie przypisywano do kategorii „między wstydem a zachwytem”.
W ostatnich latach obserwujemy powrót mody na tę stylizację. Choć… co ciekawe, dziś makatki częściej zobaczymy w mieście. I to nie tylko w muzeach. W znaczącej ilości można je kupić na kiermaszach sztuki ludowej, spotkać u kolekcjonerów, a nawet zobaczyć w reklamach, np. w reklamie społecznej zorganizowanej w 2008 r. przez Stowarzyszenie na rzecz Przeciwdziałania Przemocy w rodzinie Niebieska Linia. Wykorzystano w niej motyw makatki z napisem „Nie mów nikomu, co się dzieje w twoim domu”, z wplecionymi znakami symbolizującymi przemoc w rodzinie – zaciśnięte pięści, łzy, pasy. Makatki zainteresowanie budzą wśród designerów i osób urządzających wnętrza mieszkalne w rustykalnym stylu, świadomie zestawiających nowoczesną przestrzeń ze starymi przedmiotami. Umieszczane w takich wnętrzach cieszą oko swoim sentymentalizmem i humorem.
Moda jest przewrotna. Dawniej podobały się mieszkańcom wsi i grupie robotniczej, a krytykowali je badacze kultury i inteligencja. Na jednej z konferencji w 1969 r. w Lublinie Roman Reinfuss podsumował to następująco: „Jeżeli nam się te makatki osobiście nie podobają, to jeszcze nie powód, żebyśmy je mieli odbierać innym, którzy inaczej na nie patrzą i w posiadaniu ich znajdują przyjemność”. Tym samym podkreślił, iż bez względu na to, jaka jest nasza osobista ich ocena, obowiązkiem etnografa było zarówno w latach 60. XX w., jak i dziś badanie, dokumentowanie tego zjawiska. Co niniejszym czynimy.
Wyszywane dobre rady
Makatki, będące rodzajem amatorskiej sztuki, często stawały się jedyną okazją do pokazania umiejętności plastycznych i hafciarskich oraz inwencji twórczej gospodyń domowych. Były skarbnicą i przekaźnikiem ludowych przysłów, życzeń, złotych myśli, modlitw. Haftowane na nich jedno lub dwa zdania, często dwuwiersze, wzmacniały rysunek i dopełniały treść. W rodzinie chłopskiej pełniły zatem ważną funkcję dydaktyczną.
Teksty umieszczane na polskich makatkach dotyczyły różnych tematów: domowego ogniska i kuchni (np.: „Gdzie Polka warzy, tam się dobrze darzy.”); higieny i czystości („Kto się myje długo żyje.”); miłości („Gdzie szczęście i zgoda panuje tam miłość swe gniazdo buduje.”); dzieci („Dobre dziatki to radość matki.”); religijności („Chroń mnie dobry Boże, gdy się spać położę.”). Wśród nich są nawet i te o treści współczesnej, jak np. „Weganizm uzdrawia organizm.”.
Tekst i zdjęcia: Małgorzata Podlewska-Bem
Cały reportaż w 28 numerze Krainy Bugu