„Siedlecki Wilanów” wyrasta tu spośród wiejskich chat i łąk. Gmina Korczew łączy sielski krajobraz z perłami architektury.
Nieważne, czy planujemy aktywny weekend z dala od gwaru miasta, czy romantyczny wypad śladami historii. Wśród nadbużańskich lasów, wód i zabytków odnajdziemy upragniony spokój, piękno przyrody i wiele sposobów na wypełnienie czasu.
Jest takie miejsce 120 km od Warszawy, niedaleko Siedlec i zupełnie blisko Drohiczyna, gdzie wybór między możliwościami aktywnego wypoczynku na łonie natury a wycieczką pod znakiem dziedzictwa kulturowego stanowi twardy orzech do zgryzienia. Zawsze jednak można oba pomysły na relaks nad Bugiem połączyć, zwłaszcza że tutejsze zabytki zyskują miłe dla oka tło w postaci malowniczego otoczenia. Tym miejscem jest Korczew – wieś gminna, położona we wschodniej części województwa mazowieckiego, w obrębie Nadbużańskiego Parku Krajobrazowego, w sercu Zielonych Płuc Polski.
Bezcenne bogactwo lasów
Już sama lokalizacja gminy wskazuje, jakich widoków i tras wycieczkowych mogą spodziewać się spragnieni krajoznawczych wrażeń turyści. Park, z dominującymi pozostałościami po pradawnej puszczy, jest skupiskiem około 1300 gatunków roślin, w tym 61 chronionych i 170 zaliczanych do rzadkich w skali kraju lub regionu. Ich różnorodność warunkuje z kolei bogactwo świata zwierząt, zamieszkujących dzikie ostępy miejscowych rezerwatów. Trzy z nich zlokalizowane na terenie gminy Korczew: Dębniak, Kaliniak i Przekop, mają charakter florystyczny, faunistyczny, krajobrazowy i torfowiskowy, zaś cały obszar Nadbużańskiego Parku Krajobrazowego obfituje w pomniki przyrody w postaci drzew, alej oraz wzgórz ostańcowych. Utworzony w 1978 r. dla ochrony naturalnego fragmentu starodrzewu dębowo-lipowego Dębniak wyróżnia się bogatym i ciekawym florystycznie runem leśnym.
W Przekopie, złożonym z naturalnych płatów lasu łęgowego, wiązowo-jesionowego i olszowo-jesionowego, można spotkać rzadką kokorycz pustą, a w Kaliniaku śledziennicę skrętolistną. Ze względu na unikatowe walory Nadbużański Park Krajobrazowy i będąca jego częścią Dolina Bugu zostały włączone do europejskiej sieci ochrony przyrody Natura 2000, a meandrujący Bug nadaje terenom gminy Korczew wysoką wartość w skali kraju i Europy.
Można więc cieszyć oczy bogactwem flory i fauny, krążąc nieśpiesznie od wsi do wsi, rozkoszując się wszechobecną zielenią, podziwiając uroki ziemi korczewskiej. Poznawać lokalne życie i gościnność mieszkańców, którzy życzliwie przyjmują turystów w swoich gospodarstwach agroturystycznych. Pobyt w Korczewie to nie tylko oddech świeżym powietrzem, lecz także lokalną codziennością, której obcy jest wielkomiejski pęd. To wyjątkowa okazja do podpatrywania bogatej tradycji, wciąż żywej za drewnianymi ogrodzeniami, gdzie w starych chatach mieszkańcy wyplatają ludowe wyroby z wikliny, ozdabiają tkaniny haftem, hodują pszczoły i zbierają miód, któremu smaku i wartości przydają cenne, nieskażone gatunki drzew i roślin, doceniane nie tylko przez wędrowców, ale także przez pszczoły.
Jeśli zawitamy do Korczewa w połowie września, czeka nas nie lada atrakcja. Zgodnie z tradycją 15 września mieszkańcy organizują dożynki, by uczcić plony. Po dziękczynnej mszy świętej barwny korowód dożynkowy rusza przy dźwiękach orkiestry strażackiej do remizy, gdzie rolnicy wzajemnie podziwiają efekty zbiorów. Wówczas zobaczyć można strojne wieńce, kosze pełne darów lata, a także do woli próbować domowych specjałów: bigosu, grochówki, chleba ze smalcem, pachnących kiełbas i wypieków, biesiadując do późnych godzin nocnych.
Można też pokusić się o czynny kontakt z naturą. Wówczas strzałem w dziesiątkę będzie kąpiel w rzece, wędkowanie w szczeglacińskich stawach, zaledwie 2 km od siedziby gminy, a dla śmiałków spływ kajakiem lub tratwą po Bugu, podczas którego nierzadko można trafić na bociany i czaple albo spotkać się oko w oko z bobrem. W Bartkowie, wraz z właścicielem salonu myśliwskiego, można zapolować na dziką zwierzynę. Turyści, którzy przemocy w jakiejkolwiek formie mówią stanowcze „nie”, lecz oczekują od udanego wypoczynku czegoś więcej, niż zbierania grzybów i jagód wśród leśnych ścieżek, z pewnością nie zawiodą się miejscowymi trasami rowerowymi ani nie pogardzą przejażdżką konną po korczewskich hektarach.
Historia niejedno ma imię
Tropiciele pamiątek historii także nie wyjadą stąd rozczarowani. Warto zwiedzić otoczony parkiem pałac w Korczewie, wzniesiony w 1734 r. na polecenie kasztelana podlaskiego i posła na Sejm Wiktoryna Kuczyńskiego. Barokowy styl pałacu, nazywanego „siedleckim Wilanowem”, zachował się blisko 100 lat. W pierwszej połowie XIX wieku prawnuk Wiktoryna – Aleksander Kuczyński – zlecił przebudowę obiektu na styl neogotycki, gmach otoczył 35-hektarowym parkiem, a jako miłośnik koni założył stadninę arabów. Jego żona Joanna, dusza prawdziwie artystyczna, od jazdy konnej wolała sztukę, toteż większość czasu poświęcała malowaniu i haftowaniu oraz literaturze i kontaktom z jej twórcami. To dzięki niej pałac w Korczewie słynny jest nie tylko ze względu na swoje walory architektoniczne, lecz także na związek z Cyprianem Kamilem Norwidem, o czym do dziś przypomina stała wystawa „Norwid w Korczewie”. Część listów i wierszy Norwida do Kuczyńskiej, przechowywanych do XX wieku w pałacu, znajduje się obecnie w Bibliotece Narodowej w Warszawie.
Władysław Wężyk z Toporowa, poeta i podróżnik, przyjaciel rodu Kuczyńskich, których własnością był pałac i otaczające go ziemie, tak opisuje w „Kronikach rodzinnych” swoje wrażenia: „W wielkim domu, z wytrwałej cegły postawionym, z wysokim dachem, czerwoną dachówką pokrytym, z okien którego był widok na stare miasto Drohiczyn po drugiej stronie Bugu na wzgórzu położone, gnieździł się ród Kuczyńskich, panując nad tą piękną okolicą i gromadząc koło siebie mniej zamożną szlachtę, pewną, że znajdzie zawsze w Korczewie obfite uraczenie i opiekę…”.
Dziś obiekt reprezentuje architekturę okresu międzywojennego. Dzieła odbudowy pałacu, zwanego „perłą Podlasia” lub „siedleckim Wilanowem”, podjęły się w latach 90. XX wieku córki hrabiowskiego rodu Ostrowskich. Za okazałą bramą, pośród nadbużańskich łąk, wita nas biały pałac, równie malowniczo prezentujący się latem co zimą. Do tej pory w jego otoczeniu przetrwały pozostałości murów i baszt zamku warownego sprzed wieków. Nadal zachowany jest pierwotny rozkład pałacu z wielką salą piętrową z galeriami, służącą podczas zjazdów szlacheckich, odbywających się tu szczególnie często w czasach konfederacji barskiej, oraz ośmiokątną salą balową, zachwycającą większość zwiedzających sufitem, zdobionym złotymi stiukami w stylu rokoko.
Niejeden mieszkaniec Korczewa opowie nam o tajemnych przejściach z pałacyku letniego Syberia, służących niegdyś jako droga ucieczki. Odważny i zafascynowany przeszłością turysta na pewno z przyjemnością skorzysta z możliwości noclegu w apartamencie ulokowanym w dawnej baszcie, służącej niegdyś jako stróżówka.
W przypałacowym parku na końcu alei lipowej wiodącej od kaplicy znajduje się ciekawostka, która przyciąga turystów siłą legendy. To wielki głaz, zwany menhirem – kamień
z przedchrześcijańskich czasów kultu boga Słońca, przywołujący na myśl Stonehenge. Do dziś mieszkańcy regionu wierzą, że dotknięcie owianego tajemnicą głazu może pomóc w spełnieniu marzenia. Warto wypróbować jego siłę na własnej skórze. Może spełni marzenie o powrocie
w korczewskie strony?
Tekst: Małgorzata Szerfer, zdjęcia: Michał Rząca