Mimo trudnej sytuacji na wschodniej granicy Polski wciąż warto zainteresować się terenami przygranicznymi. Wybierzmy się tym razem na Podkarpacie. A konkretnie w jego północno-wschodni koniuszek, przylegający do polsko-ukraińskiej granicy.
Trasę zaczynamy w Chotyńcu, niedaleko Przemyśla. Na start bardzo mocny akcent. Jeden z najpiękniejszych i najbardziej wartościowych zabytków architektury drewnianej w regionie. Choć pewnie i w Polsce. Cerkiew w Chotyńcu.

Cerkiew Narodzenia Przenajświętszej Bogurodzicy w Chotyńcu
Stojąca dumnie na wzniesieniu pośród starodrzewia konstrukcja liczy sobie już ponad 400 lat. W 2013 r. została wpisana na światową listę dziedzictwa UNESCO. Cerkiew została wzniesiona w stylu halickim.
Co takiego wyjątkowego ma cerkiew w Chotyńcu, czego mogą nie mieć inne? Cerkiew jest czwórdzielna, czyli oprócz prezbiterium, nawy i babińca posiada jeszcze przedsionek. To coś ponad standard, bo najczęściej cerkwie są trójdzielne. Choć „czwórdzielność” jeszcze nie świadczy o jej wybitności.
Proporcje oraz kształt wszystkich komponentów wypadają w Chotyńcu wyjątkowo zgrabnie, dzięki czemu cała bryła prezentuje się niezwykle okazałe. Warto przyjrzeć się jej dokładnie z każdej strony. Jest to konstrukcja o niepowtarzalnych walorach architektonicznych, z których najbardziej przykuwającym uwagę są chyba trzy ośmioboczne kopuły nakrywające babiniec, nawę i prezbiterium.
Obchodząc cerkiew powinniście bez kłopotu odnaleźć wejście na balkon, który jest udostępniony dla zwiedzających. Jeśli cerkiew jest otwarta, będziecie mogli przejść stąd na chór i spojrzeć na wnętrze z góry. By zwiedzić cerkiew także w środku, zadzwońcie pod numer zapisany na kartce, która jest na drzwiach wejściowych.
Zdecydowanie warto zajrzeć do środka, bo wnętrze kryje jeden z największych atutów cerkwi, czyli polichromię. Ale nie byle jaką, oj nie. Malowidła przedstawiające Sąd Ostateczny w cerkwi w Chotyńcu powstały w XVIII w. i są… bardzo charakterne. Stare malowidła w cerkwiach stanowią nie tylko mocny element wizualny – często możemy z nich także wiele wyczytać.
Oglądając malowidło w cerkwi w Chotyńcu być może zwrócicie uwagę na ubiór postaci sędziego. Kolorowe pasy to odwzorowanie ówczesnej szlacheckiej mody. Skąd moda szlachecka na cerkiewnej polichromii? Powstanie malowidła trzeba było opłacić. Jeśli znalazł się zewnętrzny fundator – w tym przypadku był to pewien szlachcic – mógł on w sprytny sposób zaingerować w treść malunku i przemycić do niego jakąś treść. Tak jest właśnie w przypadku postaci sędziego w „Sądzie Ostatecznym”, który ma na sobie modne ówcześnie szlacheckie wdzianko.

Cerkiew Opieki Matki Bożej w Młynach
W niedużej odległości od cerkwi w Chotyńcu znajduje się cerkiew w Młynach. Ta z kolei jest dwudzielna – składa się z tylko z nawy i prezbiterium. Natomiast w tym wypadku nie ma to dużego wpływu na jej gabaryty. Wręcz przeciwnie – prezentuje się naprawdę okazale. Mają szczęście wszyscy ci, którzy lubią łapać różne perspektywy. Dookoła powstałej gdzieś na przełomie XVII i XVIII w. cerkwi w Młynach jest mnóstwo przestrzeni, i przyglądanie się jej bryle w całości nie stanowi kłopotu.
Gdybyście chcieli znaleźć jakieś podobieństwo pomiędzy cerkwią w Chotyńcu a cerkwią w Młynach, to, jak najbardziej, możecie. Kopuła nad nawą cerkwi w Młynie również została wzniesiona na ośmiobocznym bębnie. Mówiąc bardziej po ludzku: ta wieżyczka na środku cerkwi też ma osiem ścianek.
Najważniejszą ciekawostką związaną z cerkwią w Młynach jest natomiast fakt, że proboszczem tutejszej parafii był swego czasu Michał Werbycki, autor muzyki do ukraińskiego hymnu. Obok cerkwi znajduje się jego grób.
Cerkiew św. Dymitra Męczennika w Łukawcu
Kierujemy się na północ. Trzeci przystanek jest 23 km dalej, w Łukawcu. Drewniana cerkiew i dwa niesamowite dęby rosnące w jej najbliższym sąsiedztwie. Ciekawe, co jest starsze: drzewa czy cerkiew z 1701 roku? Najprawdopodobniej jest to trzecia cerkiew zbudowana w Łukawcu, więc możliwe, że drzewa rosły w tym miejscu wcześniej, w towarzystwie poprzednich świątyń. W 1987 r. cerkiew mogła zniknąć z powierzchni ziemi z powodu pożaru, ale udało się go powstrzymać – zniszczeniu uległa tylko jej zachodnia część.
Cerkiew w Łukawcu nie zaskakuje rozmiarami, ale zapada w pamięć dzięki swojej prawie kwadratowej nawie przykrytej lekką, czworoboczną kopułą. Najlepiej ogląda się ją od strony wschodniej i południowej. Przy czym patrząc od południa uważajcie, żeby nie wpaść do sadzawki. Teren jest podmokły.
Cerkiew w Łukawcu stoi pusta. Wnętrze nie jest udostępnione zwiedzającym. Pozostaje obejrzenie jej z zewnątrz.
Cmentarz w Sieniawce
Na początek odwiedziliśmy trzy cerkwie. Za nami więc mała „drewniana” rozgrzewka. Teraz pora na pierwsze akcenty kamienne i premierowe zetknięcie z kamieniarką bruśnieńską – drugim elementem krajobrazu pogranicza, któremu można poświęcić sporo miejsca i czasu.
Na północny wschód od Łukawca, między Budomierzem a Hutą Kryształową, można znaleźć leśny cmentarz, który jest pozostałością po wsi Sieniawka. Sieniawka była całkiem sporych rozmiarów wsią. Przed II wojną światową liczyła ok. 1 tys. mieszkańców, z czego 90 proc. stanowili Ukraińcy. Przed wojną tak zresztą wyglądała struktura demograficzna wielu wsi w tej okolicy.
Cmentarz jest zlokalizowany na podłużnym wzniesieniu w środku lasu, przez co łatwiej dostają się do niego promienie słońca. Akcent dodający miejscu magii. Żeby dotrzeć do nekropolii, trzeba przejść od drogi około 200–300 metrów. Można to zrobić po ledwo widocznej ścieżce lub na przełaj.
Do naszych czasów przetrwało około 100 nagrobków wytworzonych przez kamieniarzy z ośrodka w Starym Bruśnie. Należał do niego m.in. pochodzący z Sieniawki Wasyl Gudz, który jest autorem niektórych tutejszych nagrobków. Najstarsze nagrobki, jakie można znaleźć na cmentarzu w Sieniawce, są datowane na I poł. XIX w.
Spacerując na skraj cmentarza w Sieniawce można też dostrzec cerkwisko, czyli miejsce, w którym niegdyś stała cerkiew.

Cerkiew św. Paraskewy w Radrużu
Dalej trzymamy się kierunku północno-wschodniego, drogi biegnącej możliwie blisko granicy, i za 13 km docieramy do Radruża.
Radruż to w moich oczach absolutna czołówka najpiękniejszych i najciekawszych drewnianych obiektów sakralnych w Polsce. Zbudowana w XVI w. w stylu halickim, uważana jest za najstarszą, drewnianą cerkiew w Polsce – z funkcją obronną i niesamowitą akustyką w środku. A historie i legendy związane z nią i jej najbliższym otoczeniem są po prostu porywające.
Jeśli komuś dopiero co zaświeciła się w głowie lampka z napisem „architektura drewniana” i zastanawia się, od czego by tu zacząć, żeby złapać bakcyla – Radruż będzie idealny. Skraj Polski, wiem, ale tak naprawdę to tylko wzbogaca wrażenia.
Przed wejściem na teren zespołu cerkiewnego natkniecie się na cmentarz z bruśnieńskimi nagrobkami.
Cerkiew św. Paraskewy w Nowym Bruśnie
Oddalamy się od granicy i kierujemy na północny zachód. Po 12 km przystanek Nowe Brusno. Była tu najstarsza drewniana cerkiew w Polsce. Teraz macie do czynienia z jedną z nowszych konstrukcji. A dokładnie z rekonstrukcją cerkwi z Nowego Brusna.
Pierwsza cerkiew w Nowym Bruśnie powstała w 1713 r. Widok, który macie przed sobą, to odwzorowanie tej właśnie pierwszej nowobruśnieńskiej cerkwi. Remont zakończył się w 2019 r. Ale nie jest tak, że to po prostu zupełnie nowe bale i dach. Jeśli spojrzycie na ścianę od strony wschodniej, bez problemu dostrzeżecie zabytkową substancję poprzedniczki.
Nowe Brusno to jedno z tych miejsc pogranicza polsko-ukraińskiego, gdzie motyw drewna płynnie łączy się z motywem kamiennym. Zaraz za cerkwią możecie podejść i zobaczyć cmentarz z bruśnieńskimi nagrobkami. Wśród nich znajduje się nagrobek Stanisława Białobrzeskiego, właściciela Brusna. Do odszukania dla bardziej dociekliwych.
Cmentarz w Starym Bruśnie
Z Nowego Brusna przeskakujemy do Starego Brusna. Bliziutko. Ledwie 3 km. I wchodzimy na teren najbardziej niesamowitego cmentarza w Europie. Środek lasu. Cisza. I ponad 300 niesamowitych nagrobków stworzonych przez bruśnieńskich kamieniarzy.
Stare Brusno było kiedyś jedną z najważniejszych wsi Roztocza Południowego. Funkcjonował tu słynny ośrodek kamieniarzy, który miał ponadregionalny charakter i wielowiekową tradycję. Do II wojny światowej sąsiadujące ze sobą wsie Nowe Brusno, DeutschBach (dzisiaj Polanka Horyniecka) i Stare Brusno liczyły ponad 2 tys. mieszkańców. Stare Brusno było zamieszkane głównie przez Ukraińców, DeutshBach przez Niemców, a Nowe Brusno przez Polaków. Można powiedzieć, że była to „wiejska metropolia” z prawdziwego zdarzenia. Po II wojnie światowej mieszkańców Starego Brusna wysiedlono. Po ośrodku kamieniarskim pozostał cmentarz, który z czasem obrósł las.
Cmentarz w Starym Bruśnie upamiętnia nie tylko pochowanych na nim zmarłych, ale również kilkaset lat tradycji i rozwoju lokalnej sztuki kamieniarskiej, która określiła swój unikatowy styl. Jeśli cmentarz może zachwycać – ten z pewnością zachwyca. Jeśli na cmentarzu można poczuć ulotność, przemijalność życia – to właśnie w Starym Bruśnie. Jeśli na cmentarzu można poczuć dreszczyk emocji – w Bruśnie na pewno go nie zabraknie. Miejsce absolutnie wyjątkowe i niepodrabialne.
Krzyż Danyły na Chmielach
Bruśnieńscy kamieniarze tworzyli nie tylko nagrobki, ale również różnego rodzaju krzyże. Na przykład krzyże wotywne, czyli Bogu w podzięce, lub w konkretnej intencji, które miały chronić miejscową ludność przed różnymi klęskami. Jeden z takich okazałych krzyży możecie odnaleźć na dawnej drodze prowadzącej ze Starego Brusna do Chmieli. Dojazd do tego miejsca samochodem jest dosyć trudny. Najlepiej zostawić samochód pod gospodarstwem agroturystycznym „Polanka” i przejść drogą 1,5 km. Dotarcie pieszo do krzyża Danyły pozostawia wrażenie odkrycia tajemnicy.
Krzyż został wystawiony w 1841 r. przez Danyło Iliaszewycza, kamieniarza z Chmieli. Jest bardzo okazały – mierzy ok. 3 metrów. Najprawdopodobniej w miejscu, w którym stoi krzyż, było kiedyś główne skrzyżowanie we wsi.
Cmentarz w Starej Hucie
Wyroby ośrodka kamieniarskiego Starego Brusna są widoczne w regionie pogranicza bardzo wyraźnie, i na tym jego odcinku można je spotkać właściwie na każdym kroku. Wyjątkowym miejscem, w którym zobaczymy kunszt kamieniarzy bruśnieńskich, jest na pewno cmentarz w Starej Hucie. Ponad 280 nagrobków zostało odrestaurowanych w latach 2014–2019 staraniem Fundacji Światłoczułość i Stowarzyszenia Magurycz. Do 2013 r. cmentarz był zaniedbany i zarośnięty.
Cmentarz w Starej Hucie (która dziś jest dość niewielką wsią) robi ogromne wrażenie, kiedy zaczniemy przyglądać się kolejnym nagrobkom – widniejącym na nich inskrypcjom i zdobieniom. Stara Huta funkcjonowała jako zakład hutnictwa szkła przy Starym Bruśnie. Stąd też nazwa miejscowości.
Cerkiew św. Paraskewy w Łówczy
Ze Starej Huty jest już tylko 7 km do Łówczy, gdzie znajduje się jedna z najpiękniej położonych cerkwi pogranicza. Obecna cerkiew w Łówczy została zbudowana na początku XIX w. z inicjatywy Jana Matczyńskiego, dziedzica wsi. Wtedy, zgodnie z jego wolą, nadano cerkwi wygląd kościoła rzymskokatolickiego, zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz. Czyli cerkiew, ale jednak wyglądająca jak kościół. Brzmi jak kompromis.
Z jednej strony teren cerkwi zamyka głęboki jar z potokiem Łówcza, z drugiej – rozległa łąka z samotnie stojącym drzewem. W odległości 300–400 metrów od cerkwi można wejść na teren cmentarza, na którym nie brakuje wyjątkowych bruśnieńskich nagrobków. Łówcza to kolejne miejsce na pograniczu, w którym światy drewna i kamienia się uzupełniają.

Cerkiew Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Kowalówce
Z Łówczy jedziemy na zachód kolejne 12 km i zatrzymujemy się w Kowalówce. Tamtejsza cerkiew również należy do obiektów wiekowych. Choć istnieje kilka wersji daty jej budowy, możemy przyjąć bezpieczną, czyli założyć, że powstała w latach 60. XVIII w. Dzięki szalowaniu, czyli dodaniu z zewnątrz dodatkowej warstwy desek, i blaszanemu dachowi cerkiew wygląda bardzo jednolicie. Jest szaropopielata. Właściwie jedynym elementem bryły, który przełamuje tę kolorystyczną masywność, są niewielkie okna. Z elementów konstrukcyjnych na uwagę zasługuje też zadaszenie przed babińcem, podparte pięcioma kolumnami. W 1915 r. cerkiew ucierpiała w wyniku ostrzału w ramach prowadzonych tu działań wojennych. Po 7 latach udało się przywrócić jej pierwotny wygląd.

Cerkiew Narodzenia Najświętszej Marii Panny w Gorajcu
Ostatnie miejsce, do którego tym razem zapraszam na pograniczu, to Gorajec, z jedną z najstarszych drewnianych cerkwi w regionie. I na pewno też jedną z najpiękniejszych.
Cerkiew w Gorajcu jest datowana na XVI w. Badacze przekonali się o tym dopiero w 1995 r., kiedy w cerkwi dokonano sensacyjnego odkrycia. Podczas remontu odsłonięto malowany na ścianie ikonostas, co pozwoliło stwierdzić, że cerkiew jest o 200 lat starsza, niż pierwotnie przypuszczano. Cerkiew w Gorajcu można zwiedzić z audioprzewodnikiem bądź w towarzystwie gospodarzy Chutoru Gorajec, który znajduje się vis-à-vis świątyni.
Wyruszając spod cerkwi w stronę Cieszanowa przy skrzyżowaniu natkniecie się na kolejny charakterystyczny dla regionu polsko-ukraińskiego pogranicza element, czyli krzyż pańszczyźniany. Krzyże pańszczyźniane były fundowane przez lokalnych chłopów na pamiątkę uwłaszczenia, do którego doszło w Galicji w 1848 r. Podobnych krzyży jest w okolicy kilkanaście. Inny, łatwo dostępny i dobrze zachowany, możecie znaleźć w Chotylubiu.
Tekst i zdjęcia: Bartosz Szaro
Artykuł z 38 numeru Krainy Bugu