Brześć to miasto, którego los ściśle związany jest z historią kilku państw i wielu narodów. W przeszłości wspaniały gród nad Bugiem, o który walczyli niemal wszyscy ówcześni władcy panujący na Wschodzie. Dziś – stolica obwodu brzeskiego. Założony dziesięć wieków temu u zbiegu dwóch rzek, Bugu i Muchawca, ciągle znajduje się na skrzyżowaniu najważniejszych szlaków handlowych między Wschodem a Zachodem, Kijowem a regionem Bałtyku.
Starodawne Berestje, bo taką nazwę nosił gród znany dzisiaj jako Brześć, po raz pierwszy został opisany prawdopodobnie przez kijowskiego mnicha Nestora w „Powieści minionych lat”. Prawdopodobnie, ponieważ do dnia dzisiejszego trwa spór pomiędzy historykami o autorstwo tego staroruskiego latopisu [red. ruski odpowiednik zachodnioeuropejskich kronik], w którym Brześć pojawia się pod datą: rok 1019. Nazwa starodawnej osady Berestie pochodzi, jak wyjaśniają historycy, od kory „beresty” – brzozy lub brzostu (gatunku wiązu), w zaroślach którego tonęła średniowieczna osada. Jej sercem był dziedziniec umocowany ścianami z drewnianego częstokołu, znajdującymi się za wałami z wodą na samym brzegu w międzyrzeczu Muchawca i Bugu. Im bardziej miasto rozrastało się i bogaciło, tym bardziej rosło jego znaczenie. O prawo władania nim cały czas walczyli książęta kijowscy i włodzimiersko-wołyńscy, a także Polacy, Jaćwingowie, Rosjanie i Tatarzy.
Historyczne losy Brześcia trwale związane były przede wszystkim z Wielkim Księstwem Litewskim – silnym średniowiecznym państwem regionalnym. W 1390 roku miasto nad Bugiem otrzymało prawo magdeburskie i zyskało unikalne jak na tamte czasy doświadczenie demokratycznej samorządności. Następnie, przez szereg stuleci targane wiatrami historii, palone i grabione przechodziło z rąk do rąk, aby pod rządami kolejnych włodarzy odzyskiwać swoją świetność. Jako miasto graniczne było niewątpliwie strategicznym punktem dla wszystkich ówczesnych władców. Trzeba także wspomnieć, iż to właśnie tutaj doszło do podpisania w 1596 roku Unii Brzeskiej, jednego z ważniejszych aktów pomiędzy katolikami a prawosławnymi. Później, już silnie ufortyfikowane, miasto było praktycznie w każdym stuleciu narażone na ataki z zewnątrz.
Fenomen Brześcia polega także na jego geograficznym położeniu. Od początku swojego istnienia było to bodaj jedyne miasto we wschodniej Europie leżące bezpośrednio na granicy. I, co jest godne uwagi, Brześć posiadał od zawsze status miasta granicznego. Tak wygląda bardzo ciekawa, ale jednocześnie tragiczna historia granicznego grodu, położonego na szlakach, które łączą najważniejsze ośrodki dawnej i współczesnej Europy.
Przekraczamy granicę
Aby dotrzeć do Brześcia, niezbędne jest otrzymanie wizy. Procedura nie jest zbyt skomplikowana i przypomina te występujące w innych ambasadach i konsulatach. Po otrzymaniu wizy umożliwiającej wjazd na Białoruś, należy wybrać najdogodniejszy sposób dotarcia do Brześcia. Mamy co najmniej dwie możliwości. Możemy wybrać się w drogę autem i skorzystać z jednego z trzech samochodowych przejść granicznych. Wbrew pozorom nie jest to jednak ani najszybszy, ani najbardziej komfortowy sposób, ponieważ na przejściach granicznych z reguły są kolejki, a to, że nie dostrzegamy przed szlabanem oczekujących na wjazd samochodów, wcale nie oznacza szybkiego przekroczenia granicy. W głębi terminali po obu stronach zwykle znajduje się duża liczba samochodów i na załatwienie wszystkich formalności można stracić od kilku do kilkunastu godzin, szczególnie w piątki czy soboty. Podróż samochodem najlepiej jest zaplanować na niedzielę, gdy przejścia graniczne obciążone są w minimalnym stopniu.
Kolejną możliwością jest podróż do Brześcia pociągiem. Wybierając kolej, z pewnością zaoszczędzimy mnóstwo czasu. Wyruszając z Terespola, w ciągu dwudziestu minut znajdziemy się na ziemi brzeskiej. Już w samym Brześciu, na granicznym przejściu kolejowym, będziemy musieli poddać się obowiązkowym formalnościom związanym z czasowym wjazdem do kraju, co może zająć kilka minut. Celnicy skontrolują, czy wwożony bagaż nie przekracza dozwolonych 50 kilogramów i czy jego zawartość spełnia normy ilościowe, jakie obowiązują przy wjeździe na Białoruś. Najlepiej udać się w podróż do Brześcia z bagażem, który będzie zawierał tylko rzeczy osobiste. Wówczas szybko i bez wypełniania deklaracji przejdziemy odprawę celną, by już po chwili znaleźć się w hali zabytkowego stutrzydziestoletniego dworca kolejowego Brest. Okazały gmach jest architektonicznym przykładem rosyjskiego pseudogotyku. Każdy podróżny może zamówić tutaj taksówkę albo udać się pieszo do centrum miasta. Osobiście polecam drugi wariant.
W drodze do centrum
Jesteśmy w Brześciu. Opuszczając dworzec kolejowy, wchodzimy na most prowadzący do miasta. Z jednej strony rozpościera się z niego widok na budynek brzeskiego dworca, z drugiej zaś możemy podziwiać panoramę miasta. Przechodząc przez most dla pieszych, w ciągu niespełna 5 minut znajdziemy się w sercu Starego Miasta. Schodząc z wiaduktu, kierujemy się przed siebie. Mijając osiedle, wchodzimy na ulicę słynnego syna ziemi brzeskiej – Adama Mickiewicza. Jest to jedna z nielicznych ulic, która wraz ze zmianą władzy zachowała swoją nazwę. Stanowi przykład ulicy typu bulwarowego. Została zabudowana w okresie carskim, będąc częścią dzielnicy, w której zamieszkiwały brzeskie elity i arystokracja. Niegdyś nosiła nazwę Szlacheckiej. W 1903 roku jedno z ulokowanych przy niej osiedli uzyskało status dzielnicy szkolnej, w której następnie rozlokował się szkolny korpus gimnazjum męskiego, noszącego imię carewicza Aleksandra. Od 1921 roku ulica nosi nazwę Mickiewicza, a patronem wspomnianego gimnazjum jest Romuald Traugutt. Obecnie w zabytkowym budynku mieści się kilka wydziałów Brzeskiego Uniwersytetu Państwowego im. Aleksandra Siergiejewicza Puszkina oraz ogród botaniczny. Naprzeciw, na skrzyżowaniu z ulicą Sowiecką, znajduje się stuletnia cerkiew brzeskiego bractwa prawosławnego pw. św. Mikołaja. Historia, wystrój wnętrza i bryła czynią ze świątyni obiekt, którego nie możemy pominąć w naszej wycieczce po mieście.
Celnicy skontrolują, czy wwożony bagaż nie przekracza dozwolonych 50 kilogramów i czy jego zawartość spełnia normy ilościowe, jakie obowiązują przy wjeździe na Białoruś.
Tuż przy cerkwi znajduje się studnia artezyjska, której źródła biją pod kopułą świątyni, dosłownie na skrzyżowaniu dwóch opisywanych ulic. Latem można ochłodzić się wodą i odpocząć w cieniu kasztanów. Aby kontynuować wycieczkę, należy skierować się w stronę przeciwną do cerkwi. Dochodzimy do pomnika wielkiego poety, Adama Mickiewicza, za którym przebiega ulica Lenina, za nią zaś znajduje się Park Kultury i Odpoczynku im. 1 Maja (dawniej Pułku Lubawskiego czy Konstytucji 3 Maja). Od momentu powstania jest on ulubionym miejscem odpoczynku brześcian. Podczas świąt miejskich odbywają się w nim tradycyjne zabawy ludowe: zimą – maslenica, latem – Dzień Dziecka i Dzień Miasta. Przestrzeń parku jest dość dobrze zagospodarowana. Znajdują się tam: klub szachowy, minizoo, trasa zjazdowa, korty tenisowe i inne atrakcje. Odbywają się tam także zabawy taneczne, coroczne koncerty na świeżym powietrzu i dyskoteki. Sam park znajduje się w granicach dawnego miasta, na którym to terenie, z powodu bliskości obiektu strategicznego, jakim była twierdza, nie można było niczego budować. Dopiero w latach dwudziestych minionego stulecia rozpoczęto zabudowę tej części miasta. Wówczas niedaleko twierdzy rozlokowano trzy kolonie mieszkaniowe: Tartak, Kolonię Narutowicza, Zacisze.
Przejdź do sklepu
Po lewej stronie parku w pełnej krasie zachowała się ulica zbudowana według projektu polskiego architekta Juliana Lisieckiego. Dawna Pułaskiego, a obecnie Lewaniewskiego, niezmieniona właściwie ulica wiedzie nas w historyczną przeszłość miasta. Stoją tu wiekowe domy bogatych mieszczan i dawnych włodarzy miasta. Na jednej z większych kamienic, nad kolumnami znajduje się czasza ze śladami umieszczonego tam niegdyś herbu Pogoni. W przeszłości mieściła się tu komendantura wojskowa, a około stu lat temu w budynku znajdowało się kasyno oficerskie. Na samym początku ulicy, w jednym ze starych domów, znajduje się Muzeum Historii Brześcia. Tu możemy zapoznać się z dziejami miasta od jego założenia do dnia dzisiejszego. Ceny biletów – podobnie jak na całej Białorusi – są symboliczne. Choćby dlatego warto odwiedzić nie tylko to muzeum, lecz także sześć pozostałych obiektów tego typu, które znajdują się w mieście, a o których będzie jeszcze mowa.
Na placu Lenina
Nasz szlak wiedzie w głąb starej miejskiej zabudowy. Kierujemy się do kolonii mieszkaniowych – Narutowicza i Tartak, gdzie obecnie przeplatają się zarówno zabytkowa, jak i współczesna architektura. Znajdują się tu budynki Rady Obwodowej, sale wystawowe, kilka hoteli i osiedle mieszkaniowe. Możemy stąd wyjść na jedną z centralnych ulic miasta, przy której znajduje się główny plac im. Lenina. Kiedyś stanowił on granicę miasta, o czym świadczy stary słup graniczny na skrzyżowaniu ulic Gogola i Lenina. Na placu pod starą warstwą asfaltu kryją się niemi świadkowie historii. To płytki chodnikowe, znane także pod nazwą trylinka – znakomity budulec ówczesnych dróg i traktów. Można na nie jeszcze trafić w niektórych miastach rejonowych obwodu brzeskiego oraz w Twierdzy Brzeskiej.
Ulica Lenina była i jest do chwili obecnej głównym szlakiem wiodącym z dworca do centrum miasta. Kiedyś była to ulica Romanowska (później Unii Lubelskiej). Obok głównego placu znajdują się gmachy Rady Obwodowej (kiedyś siedziba Urzędu Wojewódzkiego Poleskiego), Rady Miejskiej, filii Narodowego Banku Białorusi (kiedyś poleska filia Banku Polskiego). Budynki reprezentują różne style architektoniczne. W centralnym miejscu placu znajduje się pomnik Lenina – wodza narodów. Obok niego na szczególną uwagę zasługuje kościół Podwyższenia Krzyża Świętego z 1856 roku – milczący świadek wielu dramatycznych wydarzeń, które nieraz zmieniały nie tylko samo miasto nad Bugiem, lecz także mapę polityczną całego kontynentu.
W drodze do brzeskiej twierdzy
Ulicą Lenina idziemy początkowo w kierunku Muchawca i Portu Rzecznego. Po drodze mijamy Teatr Dramatyczno-Muzyczny z 1940 roku. Za jego gmachem znajduje się budynek dawnej areny sportowej, w której kiedyś była strzelnica i odbywały się zawody sportowe carskich żołnierzy. Dalej znajduje się jeden z najstarszych mieszkalnych budynków w mieście – byłe koszary wojskowe zbudowane w 1830 roku.
Na skrzyżowaniu ulicy Lenina z Prospektem Maszerowa (Moskiewska), w pięknym starodawnym pałacyku mieści się jedno z bardziej niezwykłych muzeów Brześcia – Muzeum Uratowanych Kosztowności. Przechowuje ono eksponaty skonfiskowane przez brzeskich celników – starodawne ikony, meble i przedmioty użytkowe, a także cenne obrazy. Obok muzeum znajduje się wielki kamień pamiątkowy, na którym widnieje data założenia miasta. Od tego miejsca droga prowadzi nas w stronę Twierdzy Brzeskiej – legendarnego miejsca, które w ciągu ostatnich stuleci wpłynęło na charakter miasta.
Idziemy ulicą Maszerowa (Moskiewską). Jest to najdłuższa, ponadośmiokilometrowa ulica, ciągnąca się od twierdzy na wschód. Znajduje się tam Aleja Honoru i Chwały. Od wschodniej strony gości witają pomniki z nazwami miast-bohaterów II wojny światowej. Z zachodniej strony – od twierdzy do centrum – aleja prezentuje nam bohaterów miasta, twierdzy i wojny. Po 10 minutach pieszej wędrówki w stronę twierdzy dochodzimy do jeszcze jednego niezwykłego miejsca – Muzeum Parowozów i Techniki Kolejowej. Możemy tu zobaczyć giganty rosyjskiego przemysłu maszynowego, zdobyte w czasie wojny parowozy niemieckie, produkty białoruskiego przemysłu kolejowego, lokomotywy i urządzenia specjalistyczne.
Należy podkreślić, że wystawione w muzeum eksponaty mogłyby być bezpowrotnie przetopione na złom, gdyby nie inicjatywa brzeskich kolejarzy, którzy wszystkie maszyny nie tylko zabezpieczyli, lecz także odrestaurowali i doprowadzili do stanu użyteczności. Wszystkie są sprawne i choćby dzisiaj można by udać się nimi w drogę.
Opuszczając muzeum, dochodzimy do najważniejszego obiektu naszej wycieczki. Stajemy u bram słynnej Twierdzy Brzeskiej.
Twierdza Brzeska
Docieramy do wielkiego placu, a z niego kierujemy się w stronę, z której dochodzą do nas dźwięki niesamowitej inscenizacji muzycznej, upamiętniającej rozpoczęcie wojny. Przechodzimy przez gigantyczną bramę cytadeli w kształcie pięcioramiennej gwiazdy, a towarzyszy nam dźwięk bijącego serca żołnierza, który bronił twierdzy. Następnie słyszymy detonację bomb i pocisków, i słowa: „Uwaga, uwaga, mówi Moskwa”, wypowiadane w języku rosyjskim przez spikera informującego o wybuchu II wojny światowej. Wchodzimy na teren cytadeli i od razu możemy podziwiać rozmach i wielkość tej gigantycznej budowli obronnej. Otaczają nas wały forteczne i pomniki. Monstrualny pomnik nieznanego żołnierza i bagnet, przed którym stoimy, będący równocześnie symbolem męstwa narodu, widoczne są daleko poza granicami Brześcia. Wiecznie płonący znicz i niezliczona ilość marmurowych płyt z imionami znanych i nieznanych żołnierzy – poległych obrońców Twierdzy Brzeskiej – wywołują niesamowite wrażenie. Monumentalne pomniki „Pragnienie” i obrońców brzeskiej placówki garnizonowej, pozostałości historycznych pałaców i ruiny budynków z pewnością na długo zostaną w naszej pamięci. Udajemy się do Muzeum Obrony Twierdzy Brzeskiej. Znajduje się ono z prawej strony od wejścia, w budynku z czerwonej cegły. Z lewej strony, w forcie południowym, znajduje się Muzeum Sztuki Współczesnej. Nie sposób także pominąć Bramy Chełmskiej – symbolu miasta, od dawna umieszczanego na białoruskich banknotach.
Przechodząc przez bramę i kierując się w lewo, dochodzimy do miejsca, w którym spotykają się dwie rzeki: Bug i Muchawiec. Jest to miejsce koło Bramy Terespolskiej, przez które Niemcy wdarli się do kraju, jedyne w Brześciu, w którym można zobaczyć przepływający Bug.
Wracamy do Bramy Chełmskiej i stąd kierujemy się przez most na Muchawcu do znanego w całej Europie Muzeum Archeologicznego. Na jego terenie znajdują się trzynastowieczne wykopaliska, z ulicami i starodawnymi chatkami, budowanymi z litych belek drewnianych. Ówczesne domy, w jednej trzeciej zachowane do naszych czasów, to unikatowe w skali nie tylko Białorusi, lecz także całej Europy, budowle, których nie znajdziemy nigdzie indziej. Te historyczne odkrycia i wykopaliska rozpoczęły się w 1969 roku pod kierunkiem profesora Piotra Fiodorowicza Łysienki. Dla zwiedzających udostępniono wykopalisko archeologiczne osady starożytnej, które zajmuje powierzchnię 1000 m2 i zalega na głębokości 4 m. Zawiera ono ponad 1200 bardzo rzadkich bezcennych dla nauki eksponatów.
Opuszczając Twierdzę Brzeską, odwiedzamy jeszcze położony w jej sercu prawosławny sobór garnizonowy pw. św. Mikołaja. Proboszcz cerkwi, o. Mikołaj, opowie nam o historii soboru z połowy XIX wieku. Po stuletnich trudnych doświadczeniach i wojnach świątynia, zaprojektowana przez słynnego architekta rosyjskiego Dawida Iwanowicza Grimma, omal nie straciła swego bizantyńskiego wyglądu. Dzisiaj wierni prawosławni cieszą się z odzyskania świątyni, której wnętrze cały czas poddawane jest restauracji. Wystrój wnętrza będzie miał prawie niezmienioną formę. W pobliżu, za obszarem międzyrzecza, znajduje się klasztor żeński. Na zwiedzanie Twierdzy Brzeskiej należy zarezerwować najlepiej cały dzień. Rozległość obiektu oraz liczba miejsc, które warto odwiedzić, a także ich historyczna wartość z pewnością na to zasługują.
Pozostałe zabytki Brześcia
Wracamy do historycznego centrum Brześcia. Ulica Maszerowa (Moskiewska), która wiedzie z twierdzy na wschód, doprowadzi nas do centrum miasta. Po drodze warto zwrócić uwagę na szereg starych domów, zabytków architektonicznych, jak choćby budynek poczty głównej. Poczta miejska mieściła się w nim od 1842 roku. Naprzeciw budynku widnieją zielonozłote kopuły cerkwi św. Symeona (1865–1867). Mająca symboliczną formę pięciu głów apostołów i Chrystusa cerkiew zawsze przyciągała swoim duchem i wystrojem wnętrza, zarówno wiernych, jak i przypadkowych pątników.
Za cerkwią znajduje się główne miejskie centrum handlowe. Obok niego mieści się jeden z najstarszych hoteli, w którym – na wysokich piętrach – rozciąga się widok na miasto i twierdzę.
Tu, w centrum współczesnego Brześcia, ulica Maszerowa krzyżuje się z ulicą Sowiecką, tą, która bierze swój początek w pobliżu dworca kolejowego. Możemy nią pójść w dół, do ulicy Nabierieżnej, przy której znajduje się przepiękny park, a także plaże i przystań statku wycieczkowego. Możemy również oddalić się od Muchawca w kierunku historycznego centrum Brześcia. Tu ulica Sowiecka przekształca się w deptak. Zabytkowe budynki, liczne kawiarenki, latarnie gazowe, które wieczorem zapala latarnik, a nad ranem je gasi, a także modne kluby młodzieżowe stwarzają niepowtarzalną atmosferę, szczególnie wiosną i latem.
Ulica Sowiecka – główna promenada miejska – w końcu XIX i na początku XX wieku dzieliła się na dwie samodzielne ulice: Milionową i Policyjną. Później nosiła nazwę Dąbrowskiego. Jeszcze w Brześciu Litewskim przekształcono ją w centralną ulicę bogatych mieszczan, przeważnie pochodzących z rodzin żydowskich. Na parterach bogatych domów mieściły się sklepy, warsztaty, zakłady fotograficzne, restauracje, które były symbolem życia kulturalnego wyższych sfer. Do dnia dzisiejszego na ulicy Sowieckiej 110 działa zabytkowa apteka miejska zbudowana w 1923 roku według projektu Salomona Grynberga. Architekt założył w tym domu rodzinny biznes, urządzając na parterze aptekę, w której pracowała jego żona. W wyniku rekonstrukcji wielu starych budynków przed przechodniami odsłaniają się napisy na fasadach starych domów, jak choćby: “manufaktura Pana Grynsztejna”, “sklep piekarniczy państwa Sowielejewów”, “dom, gdzie mieściła się rada miasta – Pana Bronfmana”, „dziedziniec handlowy” i wiele innych. Wzdłuż całej ulicy nadal stoją domy, w których od ponad stu lat mieszczą się restauracyjki i sklepiki. Na przykład kino „1 Maja” wciąż znajduje się w miejscu dawnego kina “Adria”.
Warto jednak choć na chwilę zatrzymać się, aby w restauracji spróbować potraw tradycyjnej kuchni białoruskiej lub kuchni innych narodów. Tutejsze lokale mają w ofercie niewyobrażalną wręcz ilość napojów i koktajli.
Bardzo ważnym punktem, na który należy zwrócić uwagę, jest środkowa część ulicy Sowieckiej na skrzyżowaniu z ulicą Gogola. W tym miejscu dzieliła się kiedyś na Milionową i Policyjną, natomiast teraz na skrzyżowaniu ulic wzniesiono najważniejszy miejski pomnik – Pomnik Tysiąclecia Brześcia. Według zamysłu architektów i społeczności miejskiej monument wzniesiono jako plastyczne odzwierciedlenie unikalnego losu miasta na przestrzeni dziesięciu wieków jego istnienia.
Na pożegnanie z miastem
Od pomnika – miejsca spotkań mieszkańców Brześcia i turystów – możemy wrócić do dworca kolejowego, który na pewno warto obejrzeć zarówno z zewnątrz, jak i wewnątrz. Brzeskie ulice na co dzień tętnią życiem. Spacerują po nich zakochane pary, w licznych kawiarniach trudno o miejsce przy stoliku. Warto jednak choć na chwilę zatrzymać się, aby w restauracji spróbować potraw tradycyjnej kuchni białoruskiej lub kuchni innych narodów. Dla spragnionych tutejsze lokale mają w ofercie niewyobrażalną wręcz ilość napojów i koktajli. W południe uraczymy podniebienie włoskim latte lub macchiato, zaś późnym chłodnym wieczorem płonąca sambucą.
Będąc w centralnym miejscu ulicy Sowieckiej, warto przyjrzeć się jeszcze jednemu obiektowi. Chodzi o kino „Białoruś”, które ulokowane jest w okrągłym, monumentalnym budynku. Obecnie mieszczą się tam trzy sale kinowe, kiedyś zaś była to centralna synagoga chóralna. Synagog w Brześciu było kilka, ale w czasie wojny właśnie ta świątynia została mocno zniszczona. Ostał się tylko jej okrągły fundament, na którym w latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia zostało zbudowane współczesne centrum rozrywki.
Tak kończymy naszą podróż po Brześciu. Na pewno warto tu wrócić, ponieważ w ciągu jednego pobytu nie sposób poznać ani miasta, ani jego bogatej historii, ani tym bardziej jego mieszkańców.
Warto wspomnieć, że Brześć to także prężny ośrodek sportowy z licznymi obiektami na międzynarodowym poziomie. Ale sport to nie wszystko. Brześć to ciągle rozwijająca się aglomeracja, tętniąca życiem kulturalnym i biznesowym. Przekona się o tym każdy, kto tutaj przybędzie. Warto też poznać nie tylko miasto, lecz również zabytki i atrakcje ziemi brzeskiej, która kryje wiele niespodzianek i miejsc wartych odwiedzenia. Ale to już temat na kolejny artykuł.
Tekst i zdjęcia: Irina Szepielewicz