Według legendy, przed wiekami Sokołów założyli litewscy wojowie. Podczas wyprawy zbrojnej napotkali wzniesienie, a na nim rozłożysty dąb. W konarach drzewa zaś dostrzegli gniazdo sokoła. Wzięli to za dobrą monetę i otoczyli wzgórze wałami oraz palisadą, by bronić bezpieczeństwa swych ziem przed sąsiednim Księstwem Mazowieckim. Gród nazwali Sokolim Gniazdem, a później Sokołowem.
Ta legenda, jak każda, ma w sobie jakąś część prawdy. Średniowieczne okolice osady, malowniczo położonej na wschodnich krańcach Wysoczyzny Siedleckiej i zachodnim skraju Równiny Sokołowskiej, przeszyte doliną rzeki Cetynia, rzeczywiście były areną zmagań między wczesnofeudalnym państwem polskim i ruskim, Jaćwingami, zakonem krzyżackim oraz Litwą. Ziemie te często zmieniały właścicieli, jak to bywało na pograniczach. Niemniej jednak pierwsze archeologiczne ślady osadnictwa na tym terenie sięgają już VI w. n.e.
Prawa miejskie Sokołów uzyskał 20 kwietnia 1424 r. z rąk wielkiego księcia Witolda i stał się na Podlasiu pierwszym miastem prywatnym. Jego właścicielem, z nadania litewskiego władcy, był zaufany doradca księcia – Mikołaj Sepieński, herbu Nowina. Ten pochodzący z Wielkopolski szlachcic ufundował tu pierwszy kościół parafialny jeszcze w 1415 r. Zadbał również o to, by przyciągnąć do miasteczka nowych mieszkańców. Ci napływali głównie z terenów Mazowsza oraz ze Wschodu. Dlatego, wedle przekazów, Sokołów składał się faktycznie z dwóch osad – polskiej i ruskiej. A każda z nich posiadała własny rynek.
Wielki Gościniec Litewski
Sokołów od zarania leżał przy ważnych szlakach handlowych, ale dopiero w XVI w. stał się ich istotniejszym ośrodkiem. Miasto było już wówczas własnością Kiszków, a później Radziwiłłów, czyli najpotężniejszych rodów Wielkiego Księstwa Litewskiego. Obie familie przyczyniły się do rozwoju szlaku, zwanego Wielkim Gościńcem Litewskim. Wiódł on z Moskwy przez Smoleńsk, Wilno, Drohiczyn, do Warszawy i dalej w kierunku europejskich stolic. Z czasem stał się najważniejszym szlakiem handlowym i pocztowym w Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Niewątpliwie miało to niebagatelne znaczenie dla rozwoju miasta nad Cetynią. Wielkim Gościńcem Litewskim podróżowali bowiem ludzie różnych narodowości, wyznań, stanów i zawodów, zatrzymując się na kolejnych stacjach w miastach na szlaku. Miała wówczas miejsce wymiana nie tylko handlowa, lecz także kulturalna. Poza tym dzięki tym przystankom miasta, w tym również Sokołów, czerpały znaczne korzyści z pobieranych opłat handlowych. Czasy świetności gościńca przypadają na wiek XVIII. Sokołów w tym czasie powoli odradza się z pożogi po potopie szwedzkim.
Od Radziwiłłów po Ogińskich
Ostatnim właścicielem Sokołowa z rodu Radziwiłłów był, znany wszystkim choćby z kart Sienkiewiczowskiej „Trylogii”, książę Bogusław Radziwiłł. Po nim, w 1668 r., miasto przeszło na własność wojewody płockiego, Jana Krasińskiego. W okresie reformacji Sokołów, obok Węgrowa, stał się jednym z silniejszych ośrodków arianizmu na Podlasiu. Miasteczko musiało być urokliwe, skoro zrobiło wrażenie na samym Georgu Forsterze, uczestniku słynnej wyprawy Jamesa Cooka. Podróżował on trasą z Warszawy do Wilna i opisywał mijane miejscowości. Oto fragment jego relacji z 28 października 1784 r.: „O godzinie dwunastej przybyłem do Sokołowa. Jest to miłe, czyste miasteczko, domy drewniane, kryte gontem, wokoło rynku jednak murowane i bardzo ładne. Poczta ma bardzo ładny pokój dla gości”.
W tym czasie właścicielem Sokołowa był już Ignacy Ogiński, marszałek Wielkiego Księstwa Litewskiego. Pod panowaniem rodu Ogińskich w mieście bujnie rozwijało się rzemiosło. Michał Kleofas Ogiński sprowadził tu francuskich rzemieślników z Montbeillard, którzy rozpoczęli produkcję jedwabnych chust, kapeluszy, kobierców, płótna i pasów słuckich. Towarzyszyli im jeszcze stolarze meblowi. W mieście coraz większą rolę zaczęła odgrywać społeczność żydowska, która cieszyła się przychylnością właścicieli. Ogińscy doceniali przedsiębiorczość tej grupy wyznaniowej i jej wpływ na rozwój miasta. Pod koniec XVIII w. dobra sokołowskie odziedziczył Michał Kleofas Ogiński, podskarbi wielki litewski, wybitny kompozytor, działacz niepodległościowy, uczestnik insurekcji kościuszkowskiej, magnat o bajecznej fortunie. W swoim pałacu w Sokołowie-Przeździatce gościł m.in. króla Stanisława Augusta. Jednakże rozbiory, a w szczególności wojna austriacko-polska, ponownie cofnęły miasto w rozwoju.
Co nam zostało po Hirschmanach?
W XIX w. miasto kolejny raz zaczęło się odradzać. Z wcześniejszego okresu do naszych czasów nie przetrwało jednak zbyt wiele śladów. Zawieruchy wojenne bezceremonialnie obeszły się z przecież głównie drewnianą zabudową miasteczka. Pod tym względem następny okres był dla Sokołowa mniej skąpy. W roku 1843 właścicielką miasta została Elżbieta z Lorentzów Hirschman. Już dwa lata później kierowana przez nią spółka akcjonariuszy wybudowała cukrownię w Przeździatce (obecnie w granicach miasta). Od jej imienia fabryka otrzymała nazwę „Elżbietów”. Była to największa cukrownia w Królestwie i przyczyniła się do rozwoju Sokołowa oraz okolic. Pracowało w niej – bagatela – 600 osób. Dziś już zabytkowe zabudowania cukrowni, pod czujnym okiem konserwatora, adaptowane są do nowej rzeczywistości. Zostanie w nich utworzony sokołowski park przemysłowy. Budynki, które przez lata niszczały, ciesząc oko bodaj wyłącznie penetratorów opuszczonych fabryk, będą mogły ponownie stać się wizytówką miasta.
Po Hirschmanach, oprócz zabudowań cukrowni, przetrwał zespół pałacowo-parkowy. Kompleks powstał w 1859 r., zaprojektowany przez znanego architekta Henryka Marconiego. Pałac pierwotnie otrzymał formę popularnej w drugiej połowie XIX w. willi włoskiej – opartej na wzorach z architektury renesansu włoskiego. Charakteryzowała go nieregularna kompozycja, złożona z prostych brył nakrytych osobnymi dachami oraz wyposażona w narożną wieżę. Posiadłość Hirschmanów była parterowa z piętrowymi skrzydłami. Uroku dodawała jej półkoliście zarysowana oranżeria oraz weranda. Duże arkadowe okna, loggie oraz taras płynnie nawiązywały do roztaczającego się wokół parku krajobrazowego. Skądinąd park ów w 1898 r. projektował Walerian Kronenberg, znany planista ogrodów. Niemniej jednak adaptacje przeprowadzone w okresie powojennym (mieścił się tu szpital) zatarły wiele z pierwotnego uroku kompleksu.
Chwała bohaterom
Mieszkańcy Sokołowa zawsze angażowali się w walki narodowowyzwoleńcze. Zarówno w czasie powstania kościuszkowskiego, jak i listopadowego, miasto było terenem postoju i przemarszu różnych oddziałów wojskowych. Zwłaszcza rok 1863 dla Sokołowa i okolic był czasem wielkiej patriotycznej próby. W bitwie pod Węgrowem, o czym donoszą źródła, udział brało wielu robotników z cukrowni „Elżbietów”. Zaś po złamaniu powstania, na Podlasiu najdłużej walczył ze swym oddziałem ksiądz Stanisław Brzóska – ostatni dowódca powstania i zarazem jego główny kapelan. Przed powstaniem był wikariuszem w Sokołowie Podlaskim. Od 1925 r. na centralnym placu miejskim stoi pomnik, upamiętniający tamte wydarzenia. Dokładnie w tym samym miejscu, w którym w 1865 r. został stracony ks. Brzóska, wraz z adiutantem Franciszkiem Wilczyńskim. Niestety, monument został ograbiony przez hitlerowców w czasie okupacji. Jego ponownego odsłonięcia dokonano w 1984 r., kiedy odtworzono brakujące fragmenty pomnika z inicjatywy mieszkańców miasta.
W czasie II wojny światowej i zaraz po niej w rejonie Sokołowa Podlaskiego dużą aktywnością odznaczała się Armia Krajowa. O bohaterstwie żołnierzy Obwodu Sokołów Podlaski „Jezioro”, 6 Brygady Wileńskiej AK kpt. „Młota” oraz cywilnych mieszkańców powiatu sokołowskiego poległych w walce z komunistycznym zniewoleniem w latach 1944–1953 przypomina obelisk ulokowany na Skwerze Najświętszej Maryi Panny. Natomiast w parku im. Adama Mickiewicza stanął Pomnik Czynu Niepodległościowego, zaprojektowany przez Jerzego Kalinę.
Społeczność żydowska
W roku 1859 w Sokołowie istniały dwa kościoły i cerkiew, ale już trzydzieści lat później dołączyły do nich synagoga oraz żydowskie domy modlitwy. Polska ludność miasta, oprócz rolnictwa, trudniła się głównie szewstwem i wyrobem kożuchów. O ile jeszcze w połowie XIX w. niemal 50% jego mieszkańców stanowili Rusini, to już pod koniec wieku te proporcje uległy znacznej zmianie. Miasto liczyło wówczas 7192 mieszkańców, w tym: 1249 katolików, 941 prawosławnych i 4980 Żydów. Jak dowiadujemy się ze wspomnień dawnych mieszkańców Sokołowa: „Obywatele narodowości żydowskiej trudnili się kamasznictwem, krawiectwem i innymi zawodami. Żydami byli: jeden dentysta, jeden lekarz, dwóch felczerów, jeden fryzjer i jeden fotograf. Poza kilkoma sklepami polskimi cały handel znajdował się w rękach obywateli pochodzenia żydowskiego”.
Miasto liczyło wówczas 7192 mieszkańców, w tym: 1249 katolików, 941 prawosławnych i 4980 Żydów.
Dramat społeczności żydowskiej rozpoczął się wraz z wkroczeniem do miasta wojsk hitlerowskich. W Sokołowie okupanci szybko zorganizowali getto. Jego krwawa likwidacja rozpoczęła się 22 września 1942 r. Wiele osób zostało zamordowanych jeszcze w Sokołowie, zaś tysiące przerzucono do obozu zagłady w nieodległej Treblince. Okupanci dołożyli wszelkich starań, aby z obrazu miasta wymazać wszelkie pozostałości po tej znaczącej części jego mieszkańców. Zlikwidowano sklepy, synagogę i domy modlitewne. Nawet cmentarz – z którego macewy wykorzystywano jako materiał budulcowy. Po społeczności żydowskiej nie zostało więc wiele śladów. Idąc dziś ulicą Piękną, na jednej z posesji możemy dostrzec tylko płytę upamiętniającą męczeńską śmierć Żydów z getta sokołowskiego. Prócz tego jest jeszcze pomnik na terenie dawnego kirkutu.
Kościoły sokołowskie
Sokołowskie Towarzystwo Społeczno-Kulturalne w opracowaniach dotyczących historii tego regionu podaje, że pierwszy murowany kościół w stylu barokowym – pod wezwaniem św. Michała – został wzniesiony w 1806 r. przy ul. Kościelnej 6. Niestety, w lipcu 1944 r. legł w gruzach po bombardowaniach przez samoloty rosyjskie. W miejscu dawnej świątyni po wojnie stanęła nowa, pod wezwaniem Niepokalanego Serca Najświętszej Marii Panny, z kaplicą Chrystusa Miłosiernego. Warto w niej zwrócić uwagę na kropielnicę w przedsionku, pochodzącą prawdopodobnie z XVI w. Natomiast przed konkatedrą, w narożu parkanu, znajduje się dwukondygnacyjna klasycystyczna dzwonnica z pierwszej połowy XIX w.
Z historią kolejnego kościoła wiąże się ciekawa legenda. Podczas śmiertelnej zarazy, która panowała w Sokołowie, jeden z mieszkańców ujrzał św. Rocha. Ten obiecał sokołowianom ratunek, jeśli na pobliskich łąkach wystawią godną świątynię. Gdy wzniesiono zrąb nowego kościoła, epidemia wygasła. Kościołowi nadano więc wezwanie św. Rocha, patrona ludzi chorych na zarazę, ale także wszystkich odrzuconych. Drewniany kościół św. Rocha w 1981 r. został przeniesiony z ulicy Kosowskiej do Przeździatki, następnie rozbudowany i odrestaurowany.
Będąc w Sokołowie, koniecznie odwiedźmy kościół salezjanów pod wezwaniem św. Jana Bosko, który przycupnął przy skwerze im. Adama Mickiewicza. Zbudowano go w latach 1935–1936 według projektu Bruna Zborowskiego. Ołtarz główny projektował Jan Kajzer, natomiast wszystkie mozaiki są dziełem ks. Wincentego Kilana.
Cennym zabytkiem jest też z pewnością kapliczka słupowa z dębowego pnia z ludową figurą św. Jana Nepomucena. Znajduje się ona przy ulicy Siedleckiej, tuż przy moście na rzece Cetyni. Została zbudowana przez mieszkańców tej ulicy w roku 1806. Święty Nepomucen jest patronem chroniącym przed powodziami, a także patronem mostów oraz przepraw. Podobne kapliczki to dzisiaj rzadkość. Ta sokołowska zachowała się do naszych czasów w bardzo dobrym stanie.
Sokołów obecnie
Gród nad Cetynią liczy dziś blisko 20 tys. mieszkańców. Urzeka swym niesamowitym klimatem, czystością, sympatią ludzi, którzy mile witają każdego gościa. To idealne miasteczko do zamieszkania dla ceniących sobie spokój oraz ciekawy punkt wypadowy dla turystów. Sokołów jest bowiem stolicą powiatu, położożonego na malowniczych terenach Zielonych Płuc Polski oraz w granicach Nadbużańskiego Parku Krajobrazowego. Nieskażone środowisko naturalne oraz ciekawa historia pozwalają upatrywać w turystyce możliwości rozwoju tego regionu. Powstają tu liczne ścieżki rowerowe oraz interesujące szlaki turystyczne. Trwają także prace nad stworzeniem szlaku turystycznego, wiodącego traktem dawnego Wielkiego Gościńca Litewskiego. Poświęcone gościńcowi muzeum znajdzie swą siedzibę w Sokołowskim Ośrodku Kultury.
Urzeka swym niesamowitym klimatem, czystością, sympatią ludzi, którzy mile witają każdego gościa. To idealne miasteczko do zamieszkania dla ceniących sobie spokój oraz ciekawy punkt wypadowy dla turystów.
A skoro już przy nim jesteśmy, warto zwrócić uwagę na niezwykłą rolę, jaką odgrywa on w pielęgnowaniu historii, podtrzymywaniu regionalnych tradycji oraz rozwoju kultury. Takie wydarzenia, jak chociażby Europejskie Nadbużańskie Spotkania Folklorystyczne, Zaduszki Jazzowe czy Europejskie Dni Dziedzictwa, co roku przyciągają widownię nie tylko z regionu, ale i z całej Polski. Tutaj także organizowane są liczne wystawy, konferencje naukowe, ukazują się publikacje poświęcone temu dawnemu i obecnemu miastu, także ciekawe przewodniki turystyczne. Intryguje już sama siedziba SOK, która jest niezwykle interesującym przykładem architektury epoki socrealizmu. Budynek oddany do użytku w 1964 r. zaprojektował rosyjski architekt Grigorjew z pracowni Rudniewa, która ma na swoim koncie również dokumentację warszawskiego Pałacu Kultury i Nauki. Ciekawie prezentuje się także pochodzący z II połowy XIX w. budynek dawnego dworca PKP. Władze miasta uratowały go przed dewastacją po zamknięciu stacji, lokując w nim bibliotekę miejską. Po remoncie i adaptacjach placówka budzi podziw odwiedzających i jest dumą mieszkańców.
Zmienia się również centrum Sokołowa. Szewski Rynek, leżący w jednym z najstarszych kwartałów miasta, w swej nowej odsłonie, okolony kamieniczkami, stanowi świetny punkt startowy sokołowskiej wędrówki. Blisko stąd do kompleksu rekreacyjnego, z krytym basenem o wymiarach olimpijskich, z hotelem, restauracją i centrum konferencyjnym. Kompleks znajduje się przy pięknym bulwarze nad Cetynią, który jest idealnym miejscem do spacerów. Swoim urokiem pobudza wyobraźnię, a zakochanym parom, przechadzającym się wzdłuż rzeki, przypomina – legendą jaćwieskiej księżniczki Cetyni, która wolała rzucić się do wody niż wyjść za mąż za mazowieckiego księcia, zdobywcę grodu – że warto czekać na prawdziwą miłość.
Tekst: Przemysław Badowski | Zdjęcia: Archiwum Sokołowskiego Ośrodka Kultury i Urzędu Miasta Sokołów Podlaski, Ł. Kowalczyk, K. Sobota, K. Markusz, G. Spinkowska.