Turystyka

Podlaski Przełom Bugu

Znam ludzi, którzy od kilkudziesięciu lat – rok w rok! – na miejsce wakacyjnego odpoczynku wybierają dolinę Bugu. Swoje powroty uzasadniają krótko: jest taka malownicza… Mało wyszukana metafora? Ale prawdziwa. Bo o tej części wschodniej Polski, gdzie Bug z rzeki międzynarodowej staje się „naszą”, rozgraniczającą województwo podlaskie od mazowieckiego, po prostu nie da się mówić bez „achów” i „ochów”.

„Jest gdzie oku pobujać, pohulać gdzie łodzi/W tej niezmiernej, po łęgach rozlanej powodzi:/Jest i myśli gdzie w skrzydła jak czajce uderzyć,/Jest się pieśnią gdzie rozbrzmieć i głosem zamierzyć” – zachwycała się Maria Konopnicka Bugiem, kreśląc poetycki wizerunek rzeki, kojarzącej się z przestrzenią i wolnością. Kluczem do niezwykłości regionu, zwanego Podlaskim Przełomem Bugu – w granicach Polski usytuowanego na rubieżach trzech województw: mazowieckiego, podlaskiego i lubelskiego – jest przede wszystkim przyroda, w którą doskonale wkomponowują się pamiątki po burzliwej, ale i ciekawej przeszłości środkowowschodniej Polski. Niepoddana regulacji rzeka powoli, ale wytrwale rzeźbi teren, znacząc bieg licznymi starorzeczami i odnogami, wysokimi skarpami i meandrami, wyspami i piaszczystymi łachami, bagnami i łęgami. Tutaj nic nie jest „od linijki”, więc o monotonii w krajobrazie nie ma mowy!

W dolinie Bugu zachowały się również duże połacie lasu, bogactwo szaty roślinnej i siedliska wielu gatunków zwierząt. Przyrodnicze walory tych terenów doceniono, włączając w 1993 r. zachodnią część Podlaskiego Przełomu Bugu do Nadbużańskiego Parku Krajobrazowego. Natomiast rok później we wschodniej części regionu powołano Park Krajobrazowy Podlaski Przełom Bugu (od Terespola do ujścia Tocznej). Ma on chronić przyrodniczy cud lewobrzeżnej doliny rzeki. Takich widoków jak tutaj nie uświadczymy nigdzie indziej w Europie.

Zobacz

Zobacz

Pejzaż kulturowy z Bugiem w tle

Zdrowe powietrze, mnóstwo zieleni i oddalenie nadbużańskich terenów od wielkich miast to walory, które doceniają ludzie spragnieni ciszy i tego szczególnego spowolnienia, jakie daje bliski kontakt z naturą. Ale przyciąga też coś zupełnie innego: szczególny klimat kulturowy, którego doświadczyć można tym intensywniej, im bliżej wschodniej granicy Polski. Mówi się wręcz o wieloetniczności i wielowyznaniowości tej krainy, co nie dziwi, zważywszy na wielowiekowe współistnienie różnych społeczności i narodowości. Przybyszów z odległych rejonów Polski zaskakuje zaśpiew dający się słyszeć w mowie ludzi „stąd”. W okolicach Siemiatycz przechodzi on w tzw. zaciąganie, bliżej Białej Podlaskiej – w brzmiącą egzotycznie, a zupełnie niezrozumiałą gwarę chachłacką. Nierzadko nieopodal wieżyczek kościoła katolickiego można zauważyć kopuły cerkwi. Obok cmentarzy katolickich i prawosławnych przetrwały zabytkowe mizary i resztki macew na żydowskich kirkutach. Jest co pozwiedzać i gdzie pochylić się nad historią. Także tą wielką, o której przypomina to, co pozostało z grodzisk, zamków, świątyń, dworów i pałaców.

Zdrowe powietrze, mnóstwo zieleni i oddalenie nadbużańskich terenów od wielkich miast to walory, które doceniają ludzie spragnieni ciszy i tego szczególnego spowolnienia, jakie daje bliski kontakt z naturą. Ale przyciąga też szczególny klimat kulturowy, którego doświadczyć można tym intensywniej, im bliżej wschodniej granicy.

Z nurtem rzeki – Terespol

Żeliwny obelisk, upamiętniający budowę drogi Warszawa–Siedlce–Brześć, stanął tutaj w 1825 r. W błędzie są jednak ci, którzy uważają, że Terespol to przede wszystkim przejścia graniczne na Białoruś. Każdy przewodnik wśród miejsc wartych zobaczenia wymienia podominikański kościół z 1863 r., w zachodniej części miasta, oraz cerkiew św. Jana Teologa z dzwonnicą, usytuowane bliżej wschodnich granic Terespola. Słabo znana, a bez wątpienia godna uwagi jest Prochownia, pobudowana w 1913 r. jako element fortyfikacji Twierdzy Brześć. Od czterech lat w obiekcie odrestaurowanym przez grono pasjonatów historii Terespola tętni życie. Siedem z ośmiu kazamatów – dawniej pełniących funkcję magazynów amunicji – zajmują obecnie wystawy, dzięki czemu Prochownia stała się lokalnym muzeum. Jest tutaj m.in. ekspozycja dotycząca kolei warszawsko-terespolskich i sala militarna. Zwiedzający mogą również przyjrzeć się starym przedmiotom codziennego użytku, jak też akcesoriom przybliżającym dawne zawody. W jednej z sal króluje… ogórek, jako że od wieków region ze względu na lokalny mikroklimat słynął z uprawy tego warzywa.

Przyrodniczą wizytówką gminy Terespol jest ścisły rezerwat przyrody „Szwajcaria Podlaska”. Położony w międzyrzeczu Bugu i Krzny stanowi najciekawszy krajobrazowo fragment parku Podlaski Przełom Bugu. Charakterystyczne dla tej okolicy wąwozy, uchodzące do doliny Bugu, to oaza dla wielu rzadkich gatunków roślin, ptactwa, jak też m.in. żółwia błotnego. Goszcząc na terespolskiej ziemi, grzechem byłoby nie obejrzeć „kamiennej baby” w Neplach.

Oblicza Janowa

Najstarsza w Polsce, założona w 1817 r. stadnina koni czystej krwi arabskiej, bez wątpienia rozsławia Janów Podlaski na cały świat. Do dzisiaj dobrze jej służą pobudowane w XIX w.: „pocztówkowa” brama wjazdowa oraz zespół budynków stajennych, zaprojektowanych przez Henryka Marconiego. Na aukcje, odbywające się zawsze na początku sierpnia, do Janowa ściąga wielki świat, jednak turyści, pragnący po prostu zwiedzić stadninę i na spokojnie przyjrzeć się koniom, powinni wybrać inny termin na wizytę w Janowie. A znajdziemy tu wiele do oglądania. Pamiątką minionej świetności miasteczka jest barokowa kolegiata Świętej Trójcy z 1735 r. – w przeszłości kościół katedralny, przypominający, że swego czasu Janów był stolicą diecezji i siedzibą biskupów. W kolegiacie odnajdziemy sarkofag poety i historyka bp. Adama Naruszewicza, który w Janowie Podlaskim spędził ostatnie lata swego życia. Pamiątkę po nim stanowi również grota na terenie starego parku, rozciągającego się za tzw. pałacem biskupów łuckich. Ten zabytkowy obiekt z końca XVIII w. ma szansę ocaleć – odrestaurowany i włączony w kompleks powstającego centrum konferencyjno-hotelowego.

W centrum Janowa znajdziemy ciekawostkę – również historyczną – a mianowicie najstarszą stację benzynową w Polsce. Różowe, ręczne dystrybutory paliw firmy Temper Extakt z 1928 r. działały do końca lat 70. ubiegłego wieku.

Zwiedzając Janów nie można nie wybrać się do Pratulina. To stąd wywodzi się 13 męczenników, zabitych przez żołnierzy rosyjskich w 1874 r. w akcji przeciwko nawracanym siłą na prawosławie wiernym Kościoła unickiego. W 1996 r. papież Jan Paweł II beatyfikował unitów poległych za wiarę. Mieszkańcy Pratulina modlą się dzisiaj w niewielkim kościółku św. św. apostołów Piotra i Pawła, w którym znajdują się relikwie bł. męczenników podlaskich. Pielgrzymi mogą zwiedzić Martyrium Pratulińskie, z pełniącą funkcję muzeum odrestaurowaną drewnianą cerkiewką. Jej stacje drogi krzyżowej doprowadzą do miejsca pochówku unitów.

Miano perły Podlasia, jakiego używa się w odniesieniu do Drohiczyna, wydaje się trochę oklepane, ale to miejsce na ziemi naprawdę na nie zasługuje.

Zapach sosny, oaza spokoju

Gnojno, Borsuki, Serpelice, Klepaczew, Zabuże – nadbużańskie wioski usytuowane nad Bugiem wyraźnie „odbijającym” w lewo, ku północnemu zachodowi, w szczególny sposób kojarzą się z aktywną turystyką. Ułatwią ją pola namiotowe i biwakowe, schroniska turystyczne, pensjonaty, liczne kwatery prywatne. Tutaj na letnie obozy przyjeżdżają harcerze. Wielbiciele surwiwalu znajdą świetne warunki do wypraw (gęstwina łęgów olchowo-leszczynowych, poprzerastanych chmielem i powojem, przypomina dżunglę), ale też fachową opiekę instruktorską. Wypożyczalnie kajaków i organizowane spływy zadowolą wielbicieli wypoczynku z wiosłem w ręce. Biegnące wzdłuż Bugu szlaki: pieszy (Kózki–Hrubieszów) oraz rowerowy (Wyszków–Hrubieszów), to z kolei pole do popisu dla tych, którzy lubią wycieczki. Na łagodnych, piaszczystych brzegach Bugu jest miejsce na rozłożenie leżaka i leniuchowanie. Słońce, potężna dawka jodu i oszałamiający zapach sosnowego igliwia – czego chcieć więcej?

W Gnojnie można zajrzeć do kościółka św. Antoniego, który wzniesiono w końcówce XIX w. jako prawosławną cerkiew św. Praksedy. Z najdalej na północ wysuniętej wsi województwa lubelskiego łatwo wyprawić się promem rzecznym na drugi brzeg Bugu, do Niemirowa. O dawnej randze miejscowości świadczy Góra Zamkowa ze średniowiecznym grodziskiem z przełomu XI i XII w., gdzie istniała ufortyfikowana siedziba rodu Niemirów, otoczona fosą i wałem. Warto zobaczyć, co z nich zostało, jak też wstąpić do kościoła św. Stanisława z XVIII w. oraz pokusić się o odszukanie na polu za miejscowym cmentarzem jednego z bunkrów sowieckiej Linii Mołotowa. W Serpelicach trzeba przejść szlakiem Kalwarii Podlaskiej, odwzorowującej jerozolimską Drogę Krzyżową. I oczywiście zapatrzyć się w Bug – jego przełomy są najpiękniejsze właśnie tutaj.

Historia kredą pisana

Mielnik, do którego można dostać się promem z Zabuża, to bez wątpienia jedna z najbardziej urokliwych miejscowości Podlasia. Dzisiaj – wieś, w średniowieczu – okazały gród książąt ruskich, który istniał od XI w., port oraz miejsce zjazdów polsko­-litewskich. Na znaczeniu zaczął tracić w XVII w., spalony przez Szwedów. Na Górze Zamkowej zachowały się jednak fragmenty murów zamku wzniesionego w początkach XIV w. w miejscu grodu – strzegł on zachodniej granicy państwa litewskiego. Warto się tam wspiąć choćby po to, by rzucić okiem na przepiękną panoramę doliny Bugu. Schodząc ze wzgórza natkniemy się na ruiny kościoła Trójcy Świętej, ufundowanego przez samego Wielkiego Księcia Witolda w XV w., a spalonego w 1915 roku. Straszą? Moim zdaniem tchną nostalgią…

Wędrując do centrum miasteczka ul. Brzeską, napotykamy dwie świątynie. Cerkiew pw. Narodzenia Matki Bożej Przeczystej z pięcioma kopułami wzniesiono w 1823 r. z kamienia polnego i palonej cegły. Na niewielkim wzgórzu znajduje się o wiek młodszy kościół pw. Przemienienia Pańskiego. Przechowywane są w nim ocalałe po grabieżach wota, m.in. krucyfiks barokowy z końca XVII w. Dopełnieniem wędrówki po miejscach kultu religijnego jest budynek dawnej synagogi, w której przystań znalazła prywatna galeria.

Ulicą Białą dojdziemy do pokaźnej niecki. To kopalnia kredy dzisiaj eksploatowanej na skalę przemysłową. Początki jej wydobycia sięgają XVI w. Kopalnię można zwiedzić z przewodnikiem, dowiadując się też, że do kredy (ros. mieł) nawiązuje etymologia nazwy Mielnik. Podobno w okolicznych hałdach można znaleźć prawdziwe skarby – np. zęby rekina albo bryły krzemienia, jednak poszukiwań na własną rękę nie polecam.

Tu legenda goni legendę

Miano perły Podlasia, jakiego używa się w odniesieniu do Drohiczyna, wydaje się trochę oklepane, ale to miejsce na ziemi naprawdę zasługuje na nie. Przeszłość miasteczka, położonego na północ od okazałej „buchty” Bugu, tj. wyraziście wyżłobionego koryta rzeki przypominającego podkowę, kipi od wydarzeń, podniosłych, ale też tragicznych. Po zamku, wzniesionym na grodzisku z XI w., nie przetrwał żaden ślad, ale zwiedzanie koniecznie trzeba zacząć od Góry Zamkowej. Dociekania na temat tego, co kryje w swoim wnętrzu, zrodziły niejedną opowieść…

O historii Drohiczyna sporo mówią świątynie, których liczba, biorąc pod uwagę fakt, że miasteczko liczy dzisiaj niewiele ponad 2 tysiące mieszkańców, imponuje. Kościół Trójcy Przenajświętszej z XVIII w., który w 1991 r. podniesiony został do rangi katedry, wznosi się w miejscu pierwszego kościoła, ufundowanego przez Władysława Jagiełłę. Otaczają go dawne budynki klasztorne jezuitów i pijarów, w których dzisiaj siedzibę ma kuria diecezjalna i seminarium duchowne. W pobliżu dawnego rynku wznosi się pofranciszkański kościół Wniebowzięcia NMP z przepięknym barokowym ołtarzem, a w nieodległym sąsiedztwie – prawosławna cerkiew św. Mikołaja Cudotwórcy z 1826 r. z ciekawym ikonostasem. Kolejna świątynia to benedyktyński kościół Wszystkich Świętych, zbudowany w pierwszej połowie XVIII w. według projektu Jakuba Fontany.

Do Drohiczyna przyjeżdżają ludzie spragnieni spokoju, wytchnienia albo weny twórczej – na plenery artystyczne ciągnie „za Bug” twórców z całej Polski. A okolice miasteczka przyciągają pasjonatów fortyfikacji – magnesem są dobrze zachowane bunkry.

Krok na Mazowsze – nadbużańskie pałace

Szukając miejsc najpiękniejszych pod słońcem, warto przemierzyć zachodnią część Podlaskiego Przełomu Bugu, jako azymut obierając siedziby ziemian. Korczew w powiecie siedleckim porównywany był do Wilanowa – za sprawą pałacu pobudowanego w latach 30. XVIII w. przez kasztelana podlaskiego i posła na sejm Wiktora Kuczyńskiego. Na przestrzeni ostatnich dwóch dekad stopniowo odzyskiwał blask, który udzielił się całemu Korczewowi.

Historia zespołu pałacowo-parkowego w Sterdyni w powiecie sokołowskim sięga przełomu XVI i XVII w. Barokowa rezydencja pobudowana została dla Stanisława Ossolińskiego według projektu Jakuba Kubickiego. Odrestaurowanej rezydencji barokowej, przekształconej na centrum konferencyjne, udało się przywrócić dawną urodę. 300-letnia historia ożyła.

Zatem do zobaczenia nad Bugiem.

Tekst: Monika Lipińska, zdjęcia: Michał Rząca

Przejrzyj zawartość Więcej
Chcę kupić ten numer Zamów