Sztuka

Baju, Baju Bug

„Mówi się, że gdzie człowiek się urodził, ziemia jego kołyską. I śmierć jakby się z powrotem do niej tylko położyła. I buja cię, buja, aż stajesz się znów nie narodzony, nie poczęty”.

(Wiesław Myśliwski, Kamień na kamieniu)

O Stanisławie Baju – człowieku i artyście – nie sposób opowiedzieć w oderwaniu od jego korzeni – nadbużańskiej wsi Dołhobrody w powiecie włodawskim, gdzie się urodził i gdzie stał się malarzem. To rzeka oraz najbliżsi jej ludzie są głównymi „bohaterami” jego obrazów – przejmująco pięknego świadectwa człowieczeństwa i natury.

 

Jego rodzinny dom, wtulony pomiędzy lipy, które przed półwieczem sadził ojciec Franciszek, pachnie dziś ciepłym chlebem i macierzanką, tak jak za dziecinnych lat. Ale ciszej tu teraz, choć nie pusto, nie smutno bez najważniejszej osoby – matki. Maria Baj, „Mańka Jadamczykowa” z Dołhobród, odeszła niespełna trzy lata temu. W alkierzu, w którym modliła się i prosiła o dobry los dla swoich dzieci, wciąż słychać jej drobne kroki, szelest chustki wiązanej pod brodą, stukot kołowrotka na krosnach, cichą łzę, przeznaczoną tylko dla Pana Boga, ocieraną ukradkiem spracowaną dłonią, ale i echo przejmującego jej śpiewu, który podchwytywała rzeka, by zawrócić do niej tęsknym akordem… To ona najpierwsza ujęła się za talentem Stasia i strzegła go jak mogła najlepiej – cierpliwie pozując do obrazów, by u schyłku życia zamknąć w najpiękniejszym z nich swój los i los człowieka pogodzonego z życiem i ze śmiercią. Jej twarz przytulona do Bugu jest jak święta ikona, wobec której tylko milczenie wydaje się na miejscu, bo słowa to za mało.

— Mama zawsze wierzyła w to, co robię, popierała każdy mój wybór, nawet w ciemno. I to mnie w życiu trzymało — przyznaje profesor Stanisław Baj. — Miała opory, bym ją portretował, ale z czasem pogodziła się z tym, wiedziała, że to jest dla mnie ważne. Bywałem w malarstwie wobec mamy bardzo surowy, ale mam cichą satysfakcję, że temat matki nie został z powodu banalnego sentymentalizmu sprofanowany.

Malarz wyjmuje z drewnianego kufra kawałek zasuszonej kromki owiniętej w gazetę.

— Mama dała mi ten chleb na mój pierwszy wyjazd stypendialny za granicę — wyjaśnia. Znajdujemy tu także koszyczek do sypania kwiatków córki Kazi, listy Stasia wysyłane z Zamościa, gdzie uczył się w liceum plastycznym czy turkusową chustkę, w której Maria Baj witała i żegnała każdy dzień. Kiedy się wypełniał czas i strumień światła kładł się na jej twarzy świetlistą bruzdą. Na sztalugach w stodole, gdzie Stanisław Baj maluje, kiedy przyjeżdża na wieś z Warszawy, stoi jak żywa w tej chustce, wsparta o starą jabłoń, która ją przygarnia kostropatymi ramionami. Chodziła z nim nad Bug. Spacerowała jego brzegiem, podczas gdy on próbował dosięgnąć pędzlem dna rzeki, uchwycić jej toń, przytrzymać na płótnie jej nieokiełznany temperament. Była z nim zawsze. Kiedy wyruszał w wielki świat i kiedy z niego wracał, błogosławiła go słowami: „Synu, w dobrym wytrzymać to nie jest żadna rzecz, ale w złym i być człowiekiem to jest wielkie cóś”.

— Wraz ze śmiercią matki skończyła się dla mnie żywa więź z kulturą chłopską, która jest teraz tylko we wspomnieniach — wyznaje profesor Baj.

Sąsiedzi

Na kuchennym stole bukiet z czeremchy. W sadzie za oknem wykluwa się mgła. Światło już matowe, przedwieczorne. Za chwilę mrok zgęstnieje. Nad Bugiem jest on fiołkowy, miękki jak namoczony w rzece len. To był święty czas dla sąsiadów. Do domu Bajów schodzili się wtedy z całej wsi, siadając na ławie pod tymże oknem i rozprawiając do późnej nocy o życiu i o śmierci, o miłości i zdradzie, o miejscach świętych i przeklętych, o rzece, która zabierała kolejne istnienia, o tym, co było i co będzie. Było gwarno i radośnie. Antoni Marciocha, zwany Górzyńskim, wyciągał okarynę, którą nosił przy sercu, i użyczał tym opowieściom swojej muzyki, a one ulatywały jak zaczarowane w cichą, rozgwieżdżoną noc.

— Nasz dom był domem niezwykłym. Co wieczór latem i zimą pełen sąsiadów, którzy przychodzili na wieczorki i których z moją siostrą Kazią nazywaliśmy ciotkami i wujkami. Uczestnicy wieczornych spotkań powodowani jakąś tajemniczą potrzebą znajdowali w nim przestrzeń do opowieści, do rozmów, do sporów, do marzeń, ujawniania własnego pojmowania świata i informacji o życiu codziennym naszej wsi. Mieli tutaj sposobność do wspólnego łuskania fasoli, darcia pierza, przędzenia wełny czy lnu lub wyplatania wiklinowych koszy — wspomina po latach artysta.

W takiej atmosferze dorastał do portretowania. Adam, Stasiek, Bazyli, Franek, Józef, Antonina, Michał, sąsiadka Anna, przybysze z innych wsi… Ich twarze – spracowane, ogorzałe od słońca, zamyślone, dumne, uroczyste, zawzięte, zgodne i codzienne – portrety chłopów, których już nie ma.

— Na początku niezbyt chętnie mi pozowali — opowiada Stanisław Baj. — Mieli bardzo duże poczucie godności i intymności, byli wyczuleni na to, by ich podobizna nie została wystawiona „na śmiech” — podkreśla artysta. Chociażby taki Stasiek, który zawsze musiał sprawdzić, czy jest podobny do siebie. Uwieczniony na dziesiątkach obrazów. Jest w jego przeniesionej na płótno twarzy wielkie skupienie i uważność. Bo też sąsiad nie pozował artyście na niby. Kiedy minęły pierwsze minuty stremowania, Stasiek się otwierał. Rozmarzał. Tęczówki oczu zamglone zaćmą stawały się w tym jego marzeniu błękitne jak niebo odbite w rzece. Policzki piekły z podniecenia i ciekawości, co też jest tam, za Bugiem, za wsią, za horyzontem. „Stachu, jak to jest lecieć samolotem?” – zapytał kiedyś malarza. I doczekał się odpowiedzi – na portrecie Baja „Ikar” za skrzydła służą mu wyrastające z ramion ostrza kosy, którymi próbuje wzbić się w przestworza, ale ziemia go nie puszcza…

Mocne, gwałtowne pociągnięcia pędzlem jak uderzenia dłutem. Każdy ruch jest ostateczny, gotowy.

— Poprzez dotknięcie jednostkowego losu próbuję oddać w portretowanych twarzach uniwersalny ludzki byt — tłumaczy artysta. — Zbliżyć się do tajemnicy, która jest w każdym człowieku, ogarnąć jego własny kosmos i po drodze odnaleźć swój.

Rzeka

Wyrywał się do niej po wolność. Malował przy rzece ukradkiem, kiedy krowy były już nakarmione, a na łące stygło czerwcowe siano. Rzeka dawała mu odpoczynek i wytchnienie od codziennej pracy w gospodarstwie. Bug go wciąż karmi tak jak w dzieciństwie, ale – podobnie jak w przypadku osoby matki – trudno go objąć w obrazie, wyrazić dla niego czułość, przywiązanie i szacunek, niepodobne do powierzchownej czołobitności.

— Bug jest najpiękniejszą rzeką na świecie, bo jest mój — mówi przekornie Baj. — Zawsze interesowała mnie graniczność. Tu ma ona symboliczne znaczenie, bo po drugiej stronie rzeki jest inny kraj. Jest tajemnica. Wciąż próbuję zgłębić istotę mojej rzeki, namalować ją taką, jaka jest, ale to jest chyba nieosiągalne.

***

Nad Bugiem już noc. Majowy księżyc rozpięty pomiędzy świerkami za chwilę osunie się do wody. Rozświetli ją i roziskrzy, żeby się oni wszyscy mogli z nią pożegnać, przytulić swoje twarze do jej twarzy… Łobacz, Stasiek, Franek, Bazyli, Józef, Antonina, Michał, sąsiadka Anna i przybysze z innej wsi. I matka, którą ta rzeka ukołysała do dobrego życia i do dobrej śmierci. Baju, Baju Bug.

 
 

Stanisław Baj

rocznik 1953, urodzony w Dołhobrodach n. Bugiem

artysta malarz

wykładowca na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie

mieszka w Warszawie

WYSTAWY W POLSCE:

Chełm, Muzeum Chełmskie, wystawa pt. „Matka” (2008)

Warszawa, Galeria „Lufcik”, wystawa laureata Nagrody Talensa (2008)

Kazimierz Dolny, „Galeria Brama”, Dom Architekta, wystawa „Rzeka” w ramach Festiwalu Filmowego „Dwa Brzegi” (2009)

Rzeszów, wystawa „Rzeka Bug” (2009)

Radziejowice, wystawa malarstwa (2009)

Warszawa, wystawa „Matka”, aula Politechniki Warszawskie (2010)

Włodawa, wystawa malarstwa, Muzeum Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego – w ramach Festiwalu Trzech Kultur we Włodawie (2010)

Białystok, wystawa malarstwa „Pejzaże i portrety Stanisława Baja”, Muzeum Rzeźby Alfonsa Karnego (2011)

Biała Podlaska, wystawa malarstwa i rysunku, Muzeum Południowego Podlasia (2011)

Warszawa, wystawa malarstwa „Stanisław Baj – wszystko płynie”, Galeria „ aTAK” (2011)

Warszawa, „Zmysły Sztuki” – „Stanisław Baj – Malarstwo”, Muzeum Pałac w Wilanowie (2011)

Sandomierz, muzeum, wystawa malarstwa (2012)

Płock, wystawa „Stanisław Baj malarstwo, rysunek, grafika”, Płocka Galeria Sztuki (2012)

WYSTAWY ZAGRANICZNE:

Belgia, Bruksela, wystawa malarstwa polskiego – Exhibition Committee of the Regions (2008)

Białoruś, Brześć, Konsulat Generalny Rzeczypospolitej Polskiej w Brześciu, Muzeum Sztuki, filia Obwodowego Muzeum Krajoznawczego w Brześciu (2012)

Dania, Kopenhaga, Targi Sztuki (2013)

Dania, Galeria Salling, wystawa malarstwa (2013)

 

Przejrzyj zawartość Więcej
Chcę kupić ten numer Zamów