W świecie ludzi istnieje wiele sposobów pożegnania ciał osób zmarłych. Zakopanie w ziemi, ukrycie w piramidzie lub mauzoleum, kremacja, uwędzenie, zatopienie w morzu lub rzece, oddanie ciała wilkom, jak na mongolskim stepie, czy sępom, jak u niektórych nacji w Himalajach.


Neandertalczycy grzebali swoich bliskich w jaskiniach, w których mieszkali, a w Indonezji niektóre plemiona przechowują w domach kości swoich przodków lub ich spreparowane głowy. Na Wyspach Brytyjskich odkryto, że wcale nie tak dawno z kości swoich przodków robiono sobie ozdoby i amulety, by ich część mieć zawsze blisko siebie.

W kodeńskiej bazylice Świętej Anny przechowuje się czaszkę papieża Feliksa. Do niedawna różnymi szczątkami chrześcijańskich świętych legalnie handlowano. Ostatnio papieskim prezentem z okazji koronacji króla Karola III były dwa fragmenty z krzyża, na którym zamęczono Chrystusa.

Jak więc możemy zrozumieć, co się dzieje w świecie zwierząt? Krążą plotki o cmentarzyskach słoni, ale we współczesnym świecie łatwo takie zjawiska wytłumaczyć w mniej lub bardziej racjonalny sposób, pozbawiając zwierzęta duchowości. Gdy w warszawskim zoo odeszła słonica Erna, przywódczyni stada, pozostawiliśmy ją, by pozostałe dwie samice miały przez noc czas na pożegnanie swej szefowej. Dzięki kamerom monitorującym pomieszczenia słoni mogliśmy obserwować, jak zachowują się dwie mieszkające z Erną słonice. Buba, która była przez Ernę chroniona przed zaczepkami Fredzi, spędziła przy martwej matronie całą noc, stojąc przy niej bez ruchu. Fredzia po krótkim obwąchaniu ciała martwej Erny zajęła się jedzeniem i więcej się nią nie interesowała. Tak przynajmniej nam się wydawało. Potem wyszło na jaw, że jej wczesna ciąża przestała się rozwijać.

Bardzo zastanawiający przypadek miałem z naszymi warszawskimi pawianami. Pewnego listopadowego poranka, podczas obchodu zoo, moją uwagę zwrócił dziwny spokój na wybiegu pawianów. Zwykle jest tam gwarno, małpy są w ciągłym ruchu, hałasują i biegają. Tym razem była cisza. Podszedłem bliżej i zobaczyłem, że na skalnej półce leży martwa „Przemytniczka”, seniorka w stadzie. A wokół niej w ciszy stoi całe stado. Trwało to zaledwie kilka chwil, ale potem jeszcze przez godzinę któryś z pawianów podchodził do niej, by jej dotknąć.

Po kilku latach podobna historia wydarzyła się w stadzie szympansów. Poinformowaliśmy zwiedzających, że trwa rytuał pożegnania, i poprosiliśmy, by zachowywali się spokojnie. Nie było to tak krótkie ani tak spokojne, jak u pawianów. Młode osobniki uporczywie próbowały zachęcić martwą seniorkę do zabawy. Dopiero po kilku godzinach stado przestało się zwłokami interesować. Po wpuszczeniu szympansów do innego pomieszczenia na zapleczu zabraliśmy ciało w taki sposób, aby małpy nie widziały, że to ich opiekunowie zabrali im współtowarzyszkę.

Znam przypadek łabędzia, który na grobli jednego ze stawów w nadbużańskich Zahajkach, po stracie partnerki zjedzonej przez lisa, codziennie odwiedzał kępkę piór, jaka po niej została. Pokazał mi to miejsce pewien wędkarz, a ja je potem kilka razy mijałem, zawsze widząc samca łabędzia stojącego na grobli przy coraz mniejszej ilości piór. Widziałem też samca makolągwy, który na ruchliwej jezdni z uporem siadał obok ciała swojej zabitej przez auto partnerki.

Mało o tych sprawach wiemy i nie wszystko rozumiemy, ale czy aby na pewno musimy wszystko wiedzieć i zrozumieć…? 

Tekst: Andrzej Kruszewicz
Zdjęcie: Robert Bałdyga

Artykuł pochodzi z 36. numeru Krainy Bugu

Wszystkie wydania w wersji papierowej dostępne są w naszym sklepie: www.krainabugu.pl/sklep