Reportaże

Opowieść o trzech darach

To autorska baśń fotograficzna stworzona w oparciu o inspirację kulturą i folklorem Europy Wschodniej. Katarzyna Niwińska, młoda, i już uznana fotografka z Krakowa, sięga w niej do swoich korzeni, by na podstawie własnej historii stworzyć opowieść uniwersalną i ponadczasową. — Mam nadzieję, że poprzez ten projekt uda mi się zaczarować również Czytelników „Krainy Bugu” — mówi artystka.

Sam zarys pomysłu na Opowieść o trzech darach narodził się w mojej głowie po kolejnym przesłuchaniu i obejrzeniu teledysku angielskiej piosenkarki Kate Bush Cloud­busting. Nie chciałam go wiernie odtwarzać, tylko rozpisać własny scenariusz. Uznałam, że najlepiej sięgnąć do korzeni i oprzeć kanwę opowieści na tym, co jest mi najbliższe, dlatego bezpośrednią inspiracją stały się baśnie ludowe, które jako mała dziewczynka czytałam z moją ukochaną babcią. Były to nie tylko polskie utwory, np. Janiny Porazińskiej, ale też przepiękne baśnie białoruskie, ukraińskie czy litewskie. Babcia opowiadała mi również swoje własne historie, których bohaterką była mała sierotka, wyprawiająca się często do lasu, gdzie spotykała różne dobre stworzenia. Czarowna aura wspólnego z babcią czytania została we mnie do dzisiaj.

Strażniczki światła

Bohaterką Opowieści o trzech darach jest biedna wiejska dziewczyna, która spotyka wróżkę – Leśną Matkę Chrzestną. Ta obdarowuje ją wystawnymi sukniami i drogocennymi klejnotami w nadziei odmiany losu pięknej Słowianki, ale bogactwo nie daje dziewczynie upragnionego szczęścia. Wtedy leśna wróżka wręcza jej magiczny młynek, który przemienia ją w dobrą wróżkę, strażniczkę Natury. Sensem mojej opowieści jest nie tylko odrzucenie bogactwa tego świata i wybranie własnej drogi, co w końcu czyni moja bohaterka. Jest to też poszukiwanie samej siebie, swojego miejsca w świecie oraz słuchanie podszeptów serca. W okresie, w którym tworzyłam Opowieść, intensywnie tropiłam losy mojej rodziny. Odnalazłam jej korzenie m.in. w krajach, które stały się inspiracją bajki: na Litwie, Białorusi, Ukrainie i w Polsce. Jest to też dla mnie podróż do krainy dzieciństwa, czasu spędzonego z babcią, spacerów po lesie podczas letnich beztroskich dni, kiedy wyobrażałam sobie, że postacie z bajek przemykają pomiędzy drzewami. I kiedy myślałam, że te wszystkie elfy i wróżki są częścią mojego realnego świata.

Przygotowania do sesji trwały około trzy lata. Mogę zdradzić, że niektóre elementy strojów mają ponad 50 lat i pochodzą z domowej szafy. Oczywiście, żeby wszystko składało się w jedną, spójną całość, przeglądałam tysiące stron internetowych nie tylko ze starymi zdjęciami, ale też z archiwalnymi ilustracjami baśni, ponieważ zależało mi na uchwyceniu klimatu cudowności i tajemnicy, którym obdarzone są moje bohaterki. Kolejnym etapem było wyszukanie odpowiednich modelek – w główną postać wcieliła się przepiękna Karolina Burian, która zachwyciła mnie swoją delikatnością, dziewczęcością oraz siłą magnetycznego spojrzenia. Drugą postacią w mojej opowieści jest Leśna Matka Chrzestna, wzorowana na słowiańskich Zoriach, boginiach Światła, w przypadku których zmieniłam oryginalny zamysł i przedstawiłam je jako jedną istotę, zmieniającą swój wygląd w zależności od pory roku i dnia. Efemeryczne Zorie „zagrały” dwie cudowne kobiety: Anna Niczyporuk, z którą miałam przyjemność współpracować wcześniej przy wielu projektach, oraz Ewa Idzikowska – na jej profil trafiłam przeglądając jeden z portali dla fotografów i modelek. Charakteryzację powierzyłam Annie Kołodziejczyk, świetnej makijażystce, towarzyszącej mi podczas wielu inspirujących projektów fotograficznych.

Magia krajobrazu

Kiedy udało mi się zgromadzić niezbędne akcesoria i większość strojów, skontaktowałam się z jedną z moich ulubionych polskich projektantek, Małgorzatą Motas, w sprawie sukni dla Leśnej Matki Chrzestnej. Gosi tak bardzo spodobał się mój pomysł, że wykonała dwie suknie specjalnie do mojej sesji. Ostatnim wyzwaniem przed rozpoczęciem zdjęć było wybranie plenerów. Przez trzy lata przygotowań zebrało się naprawdę sporo pomysłów. Ostatecznie zdecydowałam się na Zalipie – uznałam, że jest to wymarzone miejsce dla podkreślenia folklorystycznego akcentu mojej historii. Efekty specjalne powstały przy użyciu kolorowych flar i sześciu kilogramów mąki pszennej, wyrzucanej w powietrze przez asystentkę. Drugim plenerem był gęsty las na obrzeżach Krakowa. Na szczycie wzgórza dodatkowo znajduje się pole zboża, czyli idealne miejsce do sfotografowania ostatniego kadru. Stworzenie sesji zajęło mi tylko dwa dni…

Jestem szczęśliwa, że mój autorski projekt spotkał się z bardzo ciepłym przyjęciem. Tę baśniową historię doceniły media zarówno w Polsce, jak i na świecie (pojawiła się m.in. na portalach gazeta.pl, Bored Panda czy Slavorum). Bardzo się cieszę, że Opowieść o trzech darach dotarła także do Czytelników „Krainy Bugu” – w mistycznej przestrzeni Wschodu moje bohaterki czułyby się znakomicie. Nie wykluczam, że kiedyś zagoszczę tu na dłużej…

Tekst i zdjęcia: Katarzyna Niwińska

Cały reportaż w numerze 29.

Przejrzyj zawartość Więcej
Chcę kupić ten numer Zamów