Fotoreportaże

Fotoreportaż: Są ludzie, którzy nigdy nie odchodzą…

Są ludzie, którzy nigdy nie odchodzą…
Są miejsca, których nigdy się nie zapomina…
 

Półmrok, letnie słońce wpadające przez małe okna, stara koza przycupnięta w rogu salonu fryzjerskiego i on – w białym fartuchu z nieodłącznym czarnym wąsikiem. Człowiek legenda. Kto nie strzygł się u Władysława Harasima?

Magiczne czasy widziane oczami małego dziecka wracały, gdy przekraczało się próg jego salonu. Czas stanął w miejscu. Słyszałam echa toczących się tu rozmów, w długich kolejkach klienci dzielili się informacjami i nowinkami „z miasta”. Fotografując, nie mogłam się od tego uwolnić, i nie chciałam. Mogłam siedzieć z boku przez cały dzień i chłonąć atmosferę miejsca, które zmieniło moje postrzeganie Siedlec.

Teraz wiem, że czasami wystarczy tylko przekroczyć próg pewnych drzwi, by poznać świat, który dla śpieszącego się przechodnia jest ukryty i nieznany. Weszłam w te drzwi i do końca życia będą mi dźwięczały w głowie jego opowieści o czasach powojennych… eleganckich panach, bywalcach tego salonu. Bo to kiedyś był salon wyłącznie męski. Była w nim ostra brzytwa, która w rękach tak wytrawnego fryzjera nawet nie drgnęła przy goleniu. Jedyny salon w mieście, który oferował taką usługę. Szczotki z naturalnego włosia z posrebrzanymi rączkami, maszynki do strzyżenia, wyparte dopiero przez te elektryczne, pas do ostrzenia brzytew – to wszystko było w użytku. Dziś już tylko fotografie przywołują ten magiczny świat ­Władysława ­Harasima…

Tekst i zdjęcia: Sylwia Garucka-Tarkowska

Przejrzyj zawartość Więcej
Chcę kupić ten numer Zamów