„Rzeźba przytula i chroni mnie. Zanim zanurzę dłonie w glinie, długo noszę ją w sobie. Zmysły chłoną doskonałość i niedoskonałość form istnienia i wyzwalają emocje będące źródłem życia i kreacji” — wyznaje Miłosława Skoczek-Śliwińska.
Rzeźbiarka. Czułym dotykiem, pieszczotą kobiecych dłoni gładzi, lepi, ugniata i formuje. Kiedy pracuje, pogrąża się w samotności i ciszy. W skupieniu tworzy magię, przywołuje wzorce i symbole, ucieleśnia myśli i uczucia, odprawia obrzęd, zaklina, śpiewa i tańczy. Rzeźba to proces, czas próby i wyzwania, szkoła pokory i cierpliwości, satysfakcja i radość spełnienia.
Dla Miłosławy Skoczek-Śliwińskiej z Ostrowi Mazowieckiej, córki cenionego artysty rzeźbiarza i malarza, twórcza samorealizacja była czymś naturalnym. Atmosfera rodzinnego domu i artystycznej pracowni ojca ukształtowały jej wrażliwość i w pewnym sensie nakreśliły wybór życiowej drogi. Ojciec był jej pierwszym nauczycielem i niedoścignionym mistrzem, dlatego też w obawie przed konfrontacją z jego autorytetem, po ukończeniu Liceum Plastycznego w Nałęczowie, postanowiła zostać aktorką. W rezultacie, po nieudanych próbach dostania się do Szkoły Teatralnej, idąc śladami ojca, ukończyła Wydział Rzeźby w warszawskiej ASP.

Lubię zapach gliny, ziemi – matki Ziemi, gdy jej dotykam, budując bryłę, smakuję i liżę ją. Trzeszczy mi między zębami i zgrzyta – to mój pierwszy pocałunek rodzącej się myśli. Zanurzam dłonie w niej i wydobywam na Świat to, co drzemie, szepcze, pulsuje we mnie.
Nie lubi zimnej i twardej struktury kamienia, woli glinę i wosk, piasek i popiół, organiczne i miękkie, plastyczne i ciepłe, pełne podskórnego życia i znaczeń. Lubi lepić, dotykać, czuć, potrzebuje doświadczenia zmysłowego kontaktu, zanurzenia się i wtopienia w rzeźbiarską materię. Glina to nie tylko wygodne i przyjazne tworzywo – ma ona dla artystki głęboki wymiar symboliczny i ponadczasowy. W sensie biologicznym jest żywą materią, i zdarza się często, że w pracowni, już w procesie powstawania formy, nagle manifestuje swoją witalność – kiełkującym na niej zielonym listkiem czy źdźbłem trawy. Bezpieczna, a nawet uzdrawiająca, jest pośrednim etapem pomiędzy światem żywym i martwym, a w wielu współczesnych kulturach archetypem tworzywa, z którego powstał człowiek. Uformowane z niej naczynia, urny grobowe, tabliczki pokryte pismem i piktogramami, potrafią przetrwać tysiące lat, niosąc świadectwo istnienia.
Miłosława Skoczek-Śliwińska tworzy z gliny zarówno produkty finalne, które bywają szkliwione, zdobione i malowane, jak i prototypy do końcowej realizacji w odlewie z brązu.
Esencją mej twórczości bryłą, kreską, kolorem jest kobieta. Opowiadam historie o jej podróży, odpoczynku, intuicji, jej namiętnościach, dzikości, wyzwoleniu, sekretach. O jej tańcu życia z bielą, czerwienią i czernią w sercu.
Artystka pojmuje kobiecość uniwersalnie, czyniąc z niej podstawową wartość swych prac. W swojej twórczości rzeźbiarka zbliża się do założeń sztuki feministycznej, jednak bardziej skupia się na przemianie duchowej, autoanalizie, intuicji i mądrości. Sięgając do praźródeł kobiecości, w poszukiwaniu wzorców niezależności duchowej, intelektualnej czy seksualnej, opiera się na mitologii i literaturze. Każda kolejna realizacja jest lustrem teraźniejszości, odzwierciedleniem rzeczywistego stanu świadomości autorki i ilustracją kolejnego etapu jej duchowego i życiowego rozwoju.


Nigredo, Rubedo, Albedo – figura z brązu, smukła kobieca sylwetka, jakby biegnąca pod wiatr, inspirowana jest książką Biegnąca z wilkami Clarissy Pinkoli Estés, którą artystka nazywa „swoistą biblią feminizmu”. Bez głowy, z odrąbanymi rękami i spętanymi nogami, pomimo ograniczeń i okaleczeń jest wolna, ma w sobie odwagę, determinację i siłę przetrwania.
Egipska bogini Iset (Izyda), pani Ziemi i Nieba, władczyni miłości i magii o dumnej głowie współczesnej Nefretete, emanuje godnością i siłą. Z pozoru nieprzenikniona i niedostępna, a jednak słyszy sercem, ma usta stworzone do pocałunków i oczy, które potrafią odróżniać dobro od zła. Uczy, żeby nie bać się tajemnicy, ufać intuicji i pielęgnować wewnętrzny spokój.
Z jednej rzeźby rodzi się następna, oto Kochankowie – dwie splecione i złączone ze sobą, aluzyjnie ujęte postacie kobiety i mężczyzny. Stylistycznie przypominają nieco rzeźby Henry’ego Moore’a, mocno uproszczone, z prześwitami, niemal na pograniczu abstrakcji. Miłość, intymność i czułość lapidarnie skondensowane w pochyleniu głów, gestach i pozach.
Niedawno pojawiła się Baubo, dwumetrowa realizacja inspirowana mityczną postacią z opowieści o Demeter i Persefonie. Ta bezgłowa, obnażona, zastygła w szalonym tańcu postać, z piersiami zamiast oczu, przemawiająca łonem, przychodzi, aby obetrzeć łzy. Baubo, symbol pierwotnych instynktów i nieskrępowanej radości, przywraca potrzebę doznawania przyjemności, uwalnia napięcia, pomaga porzucić wstyd i poczucie winy, uzyskać dystans i akceptację własnego, niedoskonałego ciała.
… Spoglądam na dłonie. Twoje, moje, tych, z którymi połączy mnie tylko jeden uścisk, tych, których nigdy nie dotknę… W nich jest nasz wiek, codzienność, nasza historia.
Podejmując tematykę cielesności, nie stara się prowokować czy też epatować seksualizmem. Problematykę kobiecego ciała w znaczeniu świątyni macierzyństwa najsilniej manifestuje w malarstwie akrylowym. W prostych i mocnych graficznych przekazach pojawia się zarówno symbolika religijna, jak i elementy popkultury.
W jej twórczości przewija się często motyw twarzy – masek, stóp i dłoni, tych najbardziej kruchych, wrażliwych i czułych części naszego ciała, które na co dzień obnażamy i pokazujemy, które bezpośrednio dotykają zewnętrznego świata, przyjmując jednocześnie rozkosz i ból, przyjemność i cierpienie.
Paolo i Francesca to tylko stopy, białe i czyste, a jednak naznaczone grzechem zmysłowości. Opisani przez Dantego w Boskiej komedii, nierozłączni, stopieni w nieśmiertelnym, odwiecznym tańcu miłości.
Stopy, jako symbol ludzkiego losu, pojawiają się też w artystycznym spektaklu, zatytułowanym Uczta. Zrealizowany przez nią performans, łączący w sobie światło, muzykę i rzeźbę, był reakcją na okres pandemii, uzewnętrzniającej społeczne i psychologiczne skutki spowodowane przez lęk i długotrwałą izolację. Taki gatunek wypowiedzi zdaje się być w zgodzie nie tylko z aktorskimi zainteresowaniami autorki, lecz także z jej temperamentem i twórczą osobowością. W poszukiwaniu indywidualnego i uniwersalnego przekazu własnych przemyśleń i emocji, oprócz rzeźby, artystka realizuje się w wielu różnorodnych dziedzinach. Maluje i rysuje, świetnie posługuje się słowem pisanym, publikując swoje eseje w magazynie „Presto”, bierze udział w realizacji krótkich impresji filmowych.
Stworzyła własną markę biżuterii Milarte, w której umiejętnie łączy funkcje dekoracyjne z ideowym przesłaniem, nawiązując do funkcji ozdoby będącej jednocześnie osobistym talizmanem. Projekty Milarte, oparte zarówno na historycznych ornamentach i wzorach, jak i współczesnych inspiracjach, często zawierają znaczące inskrypcje, będące rodzajem indywidualnego zaklęcia czy życiowego motta. Wyjątkowe znaczenie ma kolekcja SIGNACULUM, inspirowana żołnierskim nieśmiertelnikiem, w której istnieje możliwość autokreacji, wyboru sentencji zawierającej nasz osobisty przekaz. Wyryte w metalu słowa mogą być wspomnieniem szczęśliwych chwil, inspiracją do działania, wsparciem i motywacją, pamiątką przekazywaną następnym pokoleniom. SIGNACULUM to remedium na anonimowość, znak rozpoznawczy i świadectwo istnienia.
Gdy tworzysz, doświadczasz – i to jest właśnie Twoja opowieść. Wracasz z tej podróży z czymś, czego nie było, wracasz ze swoją legendą.
Sub Rosa zainaugurowała swoją działalność w maju 2023 r. Odziedziczona po ojcu rzeźbiarska pracownia, przy domu rodzinnym na skraju lasu w Ostrowi Mazowieckiej, zyskała dodatkową funkcję. Stała się strefą kreatywnej kobiecości, miejscem pracy i twórczych spotkań. Tutaj Miłosława Skoczek-Śliwińska prowadzi artystyczne warsztaty dla kobiet, na których uczy i dzieli się doświadczeniem. Empatyczna, emocjonalna i otwarta daje uczestniczkom możliwość przeżycia radości i satysfakcji tworzenia, poczucia akceptacji i siostrzanej wspólnoty, a także – dzięki określonym przez nią tematom – okazji do samopoznania i autoanalizy.
Sztuka wprowadza nas w świat, w którym intuicyjnie i symbolicznie czujemy, że nie jesteśmy sami. Bo każdy z nas potrzebuje historii, w której ujrzy ziarno prawdy o swoim istnieniu.
MIŁOSŁAWA SKOCZEK‑ŚLIWIŃSKA – Ukończyła Wydział Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Realizuje się w różnych formach wypowiedzi artystycznej. Zajmuje się rzeźbą, malarstwem, performansem oraz projektuje biżuterię. Zrealizowała wiele udanych projektów, takich jak projekt i realizacja logo dla Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi; 2003/04 r. – projekt i realizacja pomnika księżnej Anny Mazowieckiej. Zdobyła I miejsce w konkursie ogłoszonym przez Burmistrza Miasta Ostrów Mazowiecka z okazji 570 rocznicy uzyskania praw miejskich. Jest autorką performansu Uczta, będącego odpowiedzią na sytuacje związane z pandemią. Spektakl miał swoją premierę w październiku 2020 r. w Hali Koszyki w Warszawie.
Ewa, ceramika szkliwiona,
wys. 50 cm, 2014 r.
FOTO: FILIP DĄBROWSKI
Nigredo, Rubedo, Albedo, brąz
patynowany, wys. 60 cm, 2013 r.
FOTO: DOMOSŁAWA BINIARZ
Rzeźba z cyklu „Kochankowie–
wieczność”, brąz patynowany,
wys. 30 cm, 2023 r.
FOTO: DOMOSŁAWA BINIARZ
zdjęcie główne:
Performans Uczta, ceramika, angoba,
2020 r., Hala Koszyki w Warszawie
FOTO: DOMOSŁAWA BINIARZ
Tekst: Małgorzata Nikolska
Artykuł pochodzi z 38. numeru Krainy Bugu
Wszystkie wydania w wersji papierowej dostępne są w naszym sklepie: www.krainabugu.pl/sklep