Wanda Ostrowska z Krafftów nie doczekała się należnej jej sławy. Zmarła w kwiecie wieku, ale zdążyła obdarować świat wybitnymi dziełami, które powinny dziś błyszczeć w światowych muzeach. Stałą wystawę jej prac możemy podzwiać dziś w tak bliskim jej sercu pałacu w Korczewie.
Malowniczy pałac w nadbużańskim Korczewie pełen jest wspomnień i opowieści o jego dawnych i obecnych mieszkańcach. Ze ścian spoglądają na nas ich wizerunki, uwiecznione na obrazach i starych fotografiach. W jednej z sal zwraca uwagę portret młodej kobiety o pociągłej, poważnej twarzy i nieco melancholijnym spojrzeniu, ubranej w powiewną białą suknię. To Wanda Ostrowska, żona hrabiego Krystyna Ostrowskiego, ostatniego przedwojennego właściciela majątku, kobieta światowa i wykształcona, działająca społecznie, a jednocześnie utalentowana artystka malarka.

Determinacja i odwaga
Urodziła się w 1895 r. w zamożnej rodzinie kupców i przemysłowców, co zapewne pomogło jej w zdobyciu starannego, a zarazem wymarzonego wykształcenia, podjęła bowiem studia artystyczne. W początkach XX w. była to dla kobiety decyzja wymagająca wielkiej siły charakteru, ponieważ wyższe uczelnie artystyczne nie przyjmowały kobiet do swojego grona. Zdeterminowanym adeptkom malarstwa pozostawały prowadzone przez artystów szkoły i kursy malarskie dla kobiet, na których nie uczono kompozycji i anatomii, zakazywano udziału w zajęciach z nagim modelem oraz wyjazdów w plener. Studiowała w Warszawie, Wiedniu, Heidelbergu i Monachium, a więc – jak inne kobiety w tym czasie – zapewne w prywatnych szkołach i na żeńskich kursach. W gronie jej pedagogów znaleźli się jednak znakomici polscy artyści: wybitny portrecista Konrad Krzyżanowski oraz błyskotliwy rysownik, akwarelista i wielbiciel architektury Stanisław Noakowski. Studiom artystycznym poświęciła kilka lat, co ewidentnie świadczy o jej odwadze, konsekwencji i ciekawości świata.

W 1918 r., w Monachium, jeszcze w trakcie studiów, Wanda Krafft wychodzi za mąż za hrabiego Krystyna Ostrowskiego. Przyszły mąż, przystojny i wykształcony, spadkobierca olbrzymiej fortuny i przedstawiciel utytułowanego rodu, był niewątpliwie jedną z najlepszych partii swojej epoki. Młodzi bardzo poważnie i dojrzale podeszli do obowiązków związanych zarówno z zarządzaniem rodowym majątkiem, jak i działalnością publiczną i społeczną. Przytłoczona licznymi zajęciami, Wanda przestaje malować, wraz z mężem udaje się w długą podróż do Rosji, Japonii i Stanów Zjednoczonych z misją Czerwonego Krzyża, związaną ze zbieraniem funduszy na powrót do kraju dzieci polskich zesłańców z Syberii i Mandżurii. W literaturze przedmiotu określa się ją nawet „misją Wandy Ostrowskiej”, co pokazuje, że podczas podróży to ona właśnie pełniła funkcję delegatki. Po powrocie do kraju angażuje się w zarządzanie dobrami korczewskimi, wykorzystuje swoje artystyczne koneksje podczas planowania remontu i przebudowy pałacu. Sama również wnosi malarski wkład w proces renowacji – jej dziełem jest dekoracyjny fryz pokrywający belkowany strop hallu.
W życiu codziennym jej artystyczny smak przejawiał się też w zamiłowaniu do oryginalnych, malowniczych strojów i toalet, zachowana fotografia z lat 20. pokazuje ją w stylizowanej orientalnej kreacji przywiezionej z Japonii, a we wspomnieniach córki Beaty zachował się jeden epizod związany z niezbyt udaną balową suknią, która wydała się matce zbyt smutna i monotonna i którą po prostu pomalowała w bajeczne wzory, wzbudzając zachwyt towarzystwa.

Szkice z podróży
Wybuch II wojny światowej przyniósł rodzinie Ostrowskich ogromne zmiany. We wrześniu 1939 r., wraz z mężem, młodszą córką i teściową, towarzysząc konwojowi polskiego złota, poprzez Rumunię i kraje Bliskiego Wschodu przedostają się do Paryża. Niepewność i tymczasowość wojennej tułaczki nie załamała artystki, wręcz przeciwnie: dała jej impuls do wypełnienia życia sztuką. W Paryżu powraca do lekcji malarstwa, nabiera wprawy i odwagi, a gdy sytuacja polityczna znowu zmusza rodzinę do ucieczki, w niełatwej podróży autem do Lizbony zaczyna znów rysować. Szkicuje pejzaże, sytuacje, napotkanych ludzi, a przede wszystkim architekturę. Podczas dwuletniego pobytu w Portugalii to właśnie architektura będzie głównym tematem jej prac malarskich. Bezpretensjonalne, radosne akwarele Ostrowskiej podobały się publiczności, krytykom i koneserom. Ich autorka zdobyła nagrody na organizowanych w Lizbonie salonach wystawowych, a jeden z jej obrazów został zakupiony przez Museum Nacional de Arte Contemporanea w Lizbonie.
Niemy protest
Wiosną 1942 r. rodzina Ostrowskich przenosi się do Londynu, będącego wówczas głównym centrum polskiej emigracji wojennej, w którym Krystyn Ostrowski lepiej mógł wykorzystać swoje wykształcenie, koneksje i umiejętności. Wanda Ostrowska, opromieniona sukcesami artystycznymi odniesionymi w Lizbonie, już w listopadzie tego roku prezentuje w londyńskiej Leger Gallery kilkadziesiąt akwarelowych widoków Lizbony. Jednak wkrótce porzuca dotychczasową stylistykę, zmieniając diametralnie paletę i sposób malowania. Poruszona do głębi wyglądem zniszczonego i zbombardowanego miasta, maluje Londyn, jaki widzi i czuje: leżące w gruzach zabytki, fabryki, szkielety domów ziejące pustką okien, poszarpane mury kościołów. Obrazy zrujnowanego Londynu, symbol triumfującego, niezwyciężonego miasta, zostały w 1945 r. opublikowane w wydawnictwie London’s Glory. Twenty Paintings of the City’s Ruins by Wanda Ostrowska.
Zmiana palety
Po wojnie artystka pozostała w Londynie, malując głównie akwarelowe i olejne portrety kobiet, akty, kwiaty i martwe natury. Sztuka stała się też dla niej formą pracy zarobkowej – projektowała ilustracje i okładki książek. W portretach stroni od klasycznej urody, pociągały ją raczej pewne anomalie i przerysowania. Wyróżnia je niezwykła siła wyrazu skoncentrowana w twarzach modelek, pozornie nieobecnych i wsłuchanych w swój wewnętrzny świat.
Wanda Ostrowska zmarła wcześnie, w Londynie w 1951 r. We wstępie do London’s Glory Viola G. Garvin pisze: „Wanda jest artystką aż po opuszki palców, o duszy równie wrażliwej jak jej oczy…”. We wspomnieniach córek pozostała jako ceniąca prawdę niezależna i silna kobieta, która potrafiła łączyć w życiu sztukę i obowiązek.
Tekst: Małgorzata Nikolska
Zdjęcia: Sylwia Garucka-Tarkowska
Artykuł pochodzi z 29. numeru Krainy Bugu.
Wszystkie wydania w wersjach papierowych są dostępne w naszym sklepie: www.krainabugu.pl/sklep