„Jeśli kiedykolwiek zamierzasz cieszyć się życiem, teraz jest ten czas – nie jutro, nie za rok” (Thomas Dreier).

 Smak szczęścia, za którym gonimy całe życie, tak naprawdę czujemy dopiero w wieku dojrzałym, gdy mniej zajmują nas sprawy cielesne, a bardziej duchowe. Gdy nie skupiamy się na błahostkach, a zauważamy to, co wieczne i trwałe. A z drugiej strony pochylamy się nad urodą kwiatów, które istnieją tu i teraz. Za chwilę już nie będą takie same…

Czas – najbardziej luksusowe dobro, ale tylko dla tych, którzy potrafią je docenić. Płynie szybko lub powoli, jest naszym sprzymierzeńcem lub wrogiem, a to zależy od tego, jaki stosunek mamy do życia i jego przemijania. Dla tych, którzy przyjmują z pokorą wszystko, co niesie im los, będzie dobrodziejstwem – bo jakież byłoby nasze życie, gdyby czas stał w miejscu, a my w nim zawieszeni. Dla tych, którzy zamartwiają się jego upływem, będzie przekleństwem – bo po co dalej żyć, kiedy wszystko mamy już za sobą… 

Mnie upływ czasu kojarzy się z drogą, którą podążamy. Im więcej przeszliśmy, tym więcej otrzymaliśmy. Wspomnienia lat dziecięcych i młodości, zgromadzone doświadczenia, porażki, które nas zahartowały, świadomość bycia tu i teraz, odkrywanie tego, czego dotychczas nie zauważaliśmy… Smak szczęścia, za którym gonimy całe życie, tak naprawdę czujemy dopiero w wieku dojrzałym, gdy mniej zajmują nas sprawy cielesne, a bardziej duchowe. Gdy nie skupiamy się na błahostkach, a zauważamy to, co wieczne i trwałe. A z drugiej strony pochylamy się nad urodą kwiatów, które istnieją tu i teraz. Za chwilę już nie będą takie same… Wyławianie tych pozytywnych doświadczeń jest jak połów pereł na wzburzonym morzu. Człowiek to ciało, rozum i dusza. Gdy nauczymy się pielęgnować naszego ducha, już nic nie będzie dla nas straszne. 

Do jesieni życia jeszcze mi trochę brakuje, ale już czuję, że się zbliża, i jest mi z tym coraz lepiej. Jak zwolnić czas, który z wiekiem zaczyna pędzić coraz szybciej? Podobno im więcej poznajemy, tym czas płynie wolniej. Im jesteśmy starsi, przestajemy się dziwić światu, zamykamy się na nowe doświadczenia, a to nie sprzyja smakowaniu godzin. Nuda to największy popędzasz czasu. Jeśli mamy jeszcze wiele do zrobienia, zobaczenia, przeżycia, czas wydłuża się tak, abyśmy pomieścili w nim wszystkie nasze działania. 

Co mnie pomaga w byciu szczęśliwą? Wdzięczność każdego dnia za wszystko, co dostałam od losu. Za rodzinę, za ludzi, których spotkałam, za dobre wychowanie, za piękno otaczającej mnie natury, tego cudu – którego wielu nie dostrzega i nie docenia, za porażki, które nauczyły mnie pokory, za łzy smutku i łzy radości, za te wszystkie odczucia, wzruszenia, fascynacje. Za dar postrzegania życia jako pięknej podróży, pełnej uniesień i niespodzianek. Wiara w Bożą Opatrzność, w to, że zbierzemy, co zasiejemy. Wiara w to, że nasza praca ma sens, że dzięki niej pozostawiamy trwały ślad na tej ziemi, że jest ona wkładem w coś wielkiego i dobrego. To mnie uszczęśliwia. Jak pisał Antoine de Saint-Exupéry: „Czas nie jest klepsydrą, która przesypuje piasek, lecz żniwiarzem, który więzi snop”.

Praca nad pięknym życia w jego drugiej połowie to jak łapanie wrześniowego słońca. Tymczasem mamy lato z jego barwnym przepychem. To czas dla siebie, wyczekiwany przez cały rok reset, tak nam wszystkim potrzebny po pandemicznych przejściach. „Czas skończyć z czekaniem na nieoczekiwane prezenty od życia i samemu zacząć tworzyć życie” – podpowiada Lew Tołstoj. Tego lata poszukajmy prezentu dla siebie nad Bugiem.

Tekst: Barbara Chwesiuk

Artykuł pochodzi z 29. numeru Krainy Bugu

Wszystkie wydania w wersji papierowej dostępne są w naszym sklepie: www.krainabugu.pl/sklep