Przybywający w końcu XVIII w. na Suwalszczyznę staroobrzędowcy nie stanowili jednolitej grupy pod względem wyznaniowym. Wywodzili się spośród Rosjan wyznania prawosławnego, którzy nie przyjęli reform zaproponowanych w XVII w. i wdrożonych w Cerkwi prawosławnej przez patriarchę Nikona, przy aprobacie cara Aleksandra Michajłowicza Romanowa.
Wprowadzone przez cara reformy nakładały na wiernych Cerkwi obowiązek między innymi korzystania z nowych – poprawionych – ksiąg, innego niż dotychczas układu dłoni podczas czynienia znaku krzyża, wykorzystania obrzędowego innego niż dopuszczony przez tradycję kształtu krzyża, innego – zreformowanego – zapisu imienia Chrystusa. Eugeniusz Iwaniec, badacz kultury staroobrzędowców, w fundamentalnej dla poznania kultury staroobrzędowej pozycji Z dziejów staroobrzędowców na ziemiach polskich XVII–XX w. (Warszawa 1977) wymienia osiem głównych punktów spornych. Obok nich w literaturze przedmiotu odnaleźć można jeszcze kilkadziesiąt mniejszych, choć wcale nie mniej znaczących różnic, które odróżniają staroobrzędowców od wyznawców moskiewskiej Cerkwi prawosławnej.


W rezultacie trwania przy uświęconej tradycji religijnej staroobrzędowcy, jako grupa wyznaniowa, postawili się w opozycji do administracji carskiej i sprowadzili na siebie szereg represji. Bardzo szybko zostali nazwani przez oficjalną Cerkiew rozłamowcami raskolnikami, a jako przeciwnikom administracji państwowej zostały przeciwko nim wytoczone najcięższe argumenty siłowe: było wysyłane wojsko carskie, mające za zadanie odnalezienie ich i niejednokrotnie siłowe wcielenie do zreformowanej Cerkwi. Za odmowę groziła śmierć, którą wyznawcy starego obrzędu niejednokrotnie wybierali. W trosce o swoje istnienie, zorganizowane grupy staroobrzędowców ratowały się ucieczką w najdalsze zakątki Imperium Rosyjskiego, a gdy to nie wystarczało, poszukiwali nowych kierunków migracji, w tym również na zachód.
Na Suwalszczyznę przybywali przede wszystkim bezpopowcy z frakcji fiedosiejewskiej, których głównymi zasadami życia były bezżenność, post, praca i modlitwa. Jako że nie posiadali własnej hierarchii duchownej i osób, które na mocy święceń mogłyby w pełni sprawować liturgię w świątyni, przewodnictwo wspólnocie powierzali osobom świeckim, wyróżniającym się autorytetem i postawą religijną. Takie osoby nazywano nastawnikami. Do roli nastawników w tym ugrupowaniu należała obok przewodnictwa parafii również opieka nad domem modlitwy, nazywanym molenną.
Staroobrzędowcy osiedleni na Suwalszczyźnie w końcu XVIII w. utworzyli sieć wsi. W połowie XIX w. ich liczebność sięgała nawet 100 tys. osób. Do najbardziej znanych wsi zakładanych przez staroobrzędowców należą: Głęboki Rów, Wodziłki, Pogorzelec, Sztabinki, a także Gabowe Grądy. Dodatkowo na Mazurach znajduje się wieś Wojnowo, stanowiąca historyczne centrum mazurskich staroobrzędowców. Do końca XVIII w. staroobrzędowcy zamieszkujący Suwalszczyznę byli określani przez tutejszych mianem Moskali, względnie Wielkorusów. W następnych latach, w wyniku rozszerzania się wpływów kulturowych niesionych przez okolicznych unitów, administracja pruska zaczęła nazywać ich w nawiązaniu do jednego z przywódców ruchu staroobrzędowego Filiponami. Nazewnictwo takie nie stanowiło problemu w relacjach wewnętrznych ani zewnętrznych.


Starając się utrzymać jak największą samowystarczalność organizacyjną i gospodarską, staroobrzędowcy początkowo nie utrzymywali kontaktów z tak zwanymi innowiercami. W rezultacie skutkowało to budową licznych, niekiedy niemających wiele wspólnego z prawdą, etnostereotypów. Te natomiast w barwny i często krzywdzący sposób opisywały wspólnoty staroobrzędowe.


Współcześnie staroobrzędowcy zamieszkujący Suwalszczyznę zorganizowani są w szereg parafii. Głównym ich centrum są Suwałki, gdzie znajduje się największa w Polsce parafia i siedziba Naczelnej Rady Staroobrzędowej. Ponadto staroobrzędowcy zamieszkują powiaty: suwalski, augustowski, sejneński, a także kilka mazurskich wsi. Liczba wszystkich ochrzczonych staroobrzędowców sięga 2 tys., jednakże będąc grupą mniejszościową, stoją w obliczu dezintegracji społecznej.


Tekst: Krzysztof Snarski
Zdjęcia: Eugeniusz Iwaniec
Artykuł pochodzi z 34. numeru Krainy Bugu
Wszystkie wydania w wersji papierowej dostępne są w naszym sklepie: www.krainabugu.pl/sklep