Często, gdy już wiem, o czym chciałabym napisać, wydarza się coś, co sprawia, że nagle wszystko inne się nie liczy i mam wielkie pragnienie opowiedzieć o czymś zupełnie innym. Czuję, że jest to bardzo ważne. Wręcz mam obowiązek podzielić się moją refleksją z Czytelnikami „Krainy Bugu”.
Miało być o pasjach, o tym, co wspaniałego może powstać, gdy je realizujemy, o konieczności odkrywania swoich talentów i wykorzystywania ich, aby nasze życie było spełnione i szczęśliwe. Myślę, że po to właśnie żyjemy na tym pięknym świecie, aby włożyć swoją maleńką cegiełkę w dzieło jego stwarzania. Wiem, że świat nie jest idealny, ale na tym etapie jego rozwoju musimy pokochać go takim, jaki jest, dając z siebie tyle dobrego i pożytecznego, ile w naszej mocy. Możemy zrobić tylko tyle i aż tyle.
Nie lubię rozwodzić się o rzeczach czy zjawiskach negatywnych, pozwólcie jednak Państwo, że zacznę od opisania zdumiewającej sytuacji, jakiej doświadczyłam w dniu mojego wylotu do Italii. Na szczęście wyznaję zasadę, że nawet coś niedobrego może być zaczątkiem czegoś dobrego i stanowić impuls do zmiany. Otóż pod koniec maja wybrałam się na moje wymarzone wakacje do włoskiego Lazio, regionu będącego kolebką Cesarstwa Rzymskiego. Na lotnisku w Rzymie spotkałam znajome z pewnej polskiej szkoły, z niewielką grupką młodych ludzi. Okazało się, że uczestniczą w wymianach młodzieżowych, podczas których uczniowie prezentują własne kraje. Ku mojemu ogromnemu zdumieniu, pedagog wyznała, że dla polskich dzieci stanowi to problem, „bo właściwie nie mają się czym pochwalić”. Zmroziło mnie to i przeraziło jednocześnie do tego stopnia, że nie byłam w stanie nic powiedzieć… Po chwili nadjechały nasze bagaże, i każdy poszedł w swoją stronę. Mnie obciążył dodatkowy ciężar smutku i żalu.
Jadąc z lotniska starym rzymskim traktem, wśród łanów dojrzałego dzikiego owsa, oliwnych i piniowych gajów, nie mogłam przestać myśleć o tym, co się z nami stało. Jakiej obróbce zostaliśmy poddani, że żyjąc w kraju z tak długą i piękną historią, tradycją i kulturą, z niezliczoną liczbą wybitnych rodaków, z osiągnięciami, które są cennym darem dla całej ludzkości, nie mamy nic do powiedzenia na temat Polski. Może drzemią w nas zmory naszej trudnej historii?
Potrzebujemy pedagogów z prawdziwą pasją, z misją uskrzydlenia młodych ludzi, świadomych swojej przeszłości i przyszłości, aby wyruszały w świat bez kompleksów. Możemy wiele od świata dostać, ale zawsze mieliśmy i nadal mamy wiele do zaoferowania. Uczmy ich odwagi w sięganiu po nieosiągalne.
Tam sięgaj, gdzie wzrok nie sięga,
Łam, czego rozum nie złamie!
Młodości! orla twych lotów potęga…
pisał Adam Mickiewicz. Nie znają go poza naszymi granicami? To opowiadajmy o nim i o tym, jak wielką rolę odegrał w budowaniu naszej narodowej tożsamości. Opowiadajmy o Fryderyku Chopinie. Henryk Heine powiedział kiedyś o nim: „Polska mu dała ducha rycerskiego i cierpienia swych dziejów”. Poloneza A-dur nasz wielki kompozytor wyobrażał sobie jako marsz koronacyjny, oczekując na wolną Polskę. W 1848 r. pisał do Fontany: … ale na końcu tego wszystkiego jest Polska, świetna, duża, słowem: Polska. Ta chwila blisko, ale nie dziś. Może za miesiąc, może za rok.
Mamy wielu znanych na świecie wybitnych rodaków, o których sami nie pamiętamy. Dla przykładu Modlitwa dziewicy, kompozycja Tekli Bądarzewskiej-Baranowskiej, obecna jest w japońskiej przestrzeni publicznej i jest powszechnie znana od połowy XlX w. Dźwięki tego utworu Japończycy słyszą na co dzień w superszybkich pociągach. Opowiadajmy o Tadeuszu Kościuszce, który zasłużył się nie tylko dla Polski, ale wniósł też wielki wkład w walce o niepodległość Stanów Zjednoczonych Ameryki (także jako inżynier). Edmund Strzelecki jego imieniem nazwał górę w Australii. Stefan Bryła, pionier spawalnictwa, zainteresował swoim wynalazkiem ówczesny świat. Budynek „Pasty” z konstrukcją według jego projektu oparł się bombardowaniu i stał jak symbol walczącej stolicy wśród jej gruzów. Rodolf Modrzejewski, znany jako Ralpf Modjeski – zapomniany Polak, który zbudował w swoim czasie największy wiszący most na świecie. Opowiadajmy o Lwowskiej Szkole Matematyków, Stefanie Banachu, Stanisławie Ulamie… Kazimierz Funk, biochemik – określany mianem odkrywcy „eliksiru życia”, czterokrotnie nominowany do nagrody Nobla. Hilary Koprowski, polski lekarz immunolog, który opracował pierwszą w świecie skuteczną szczepionkę na polio. Ile osób wie, że film Czas Apokalipsy powstał według powieści Jądro ciemności Josepha Conrada? Stanisław Lem istniał naprawdę – Philip K. Dick, niewierzący w tak wielki geniusz jednej osoby, uważał, że jego dzieła to owoc pracy sztabu ludzi.
Opowiedzmy o Ignacym Paderewskim i jego wielkiej popularności, dzięki której zasłużył się dla przywrócenia Polsce wolności po 123 latach zaborów. Mówmy o Polskim Państwie Podziemnym i naszych postawach podczas II WŚ. Trudno nie wspomnieć o współczesnych, wybitnych postaciach, jak: Mikołaj Górecki, Janusz Kamiński, Andrzej Sapkowski, Magdalena Abakanowicz, polscy himalaiści i sportowcy. Ta lista jest bardzo długa…
Pod słońcem Toskanii myślę o Chopinie i o moim skrawku nadbużańskiego świata. Już na pewno zakwitły maki i chabry na łąkach – rozmarzam się, pieszcząc w dłoniach srebrnozielony listek z drzewa oliwnego. Pora wracać do domu.
Tekst: Barbara Chwesiuk
Zdjęcie: Bogusław Skarus
Artykuł pochodzi z 32. numeru Krainy Bugu
Wszystkie wydania w wersji papierowej dostępne są w naszym sklepie: www.krainabugu.pl/sklep