Drzwi do gabinetu były, jak zwykle, szeroko otwarte. Stefan, postawny mężczyzna o pokolenie starszy od Maćka, stał przy oknie i obserwował prom, który sunął powoli w poprzek rzeki. Maciek zapukał we framugę drzwi.


Mogę na chwilę, szefie? — zapytał. Stefan powoli odwrócił się od okna.

— Jasne, że możesz. Siadaj — wskazał Maćkowi krzesło. — Słucham. O co chodzi?

No właśnie. Chodzi o to, że… — zaczął Maciek niepewnie. — Długo się zastanawiałem, czy ci o tym powiedzieć…

Stefan zajął miejsce za biurkiem.

— …I właściwie wcale nie jestem do końca przekonany, czy powinienem.

— Jak to? — Stefan udał zdziwienie.

— O czym miałbyś mi nie mówić? Co to za tajemnica?

— No bo, widzisz, sprawa jest delikatna. I w dodatku prywatna, więc…

— Wal, śmiało! — przerwał mu Stefan.

— Masz jakiś problem? Coś osobistego? Nie przejmuj się. Znasz mnie nie od dziś. I wiesz, że możesz mi zaufać. Na pewno coś poradzimy.

— Tak… w zasadzie to sprawa osobista… Ale nie tylko…

— No to tym bardziej mów, o co chodzi.

— No więc… — cedził dalej Maciek — chodzi o to, że… Wszystko wskazuje na to, że Robert, mój brat… Że Robert chyba znowu kręci coś ze swoją byłą dziewczyną. Przyjechała tu przed miesiącem. Podobno do chorej matki.

Robert, starszy brat Maćka, od kilku lat był z Agnieszką, jedyną córką Stefana. Matka Agnieszki zmarła przy porodzie i Stefan wychowywał córkę samodzielnie. Wszyscy wiedzieli, że za Robertem nie przepada. Ale akceptował wybór córki, bo związek wydawał się trwały, a Agnieszka szczęśliwa.

— Jak to „znowu kręci”? To znaczy, że co robi?

— To znaczy, że się z nią spotyka. Po kryjomu. Że się umawiają, wyjeżdżają razem z miasta… Wynajmują pokój. W motelu… — wyrzucił z siebie Maciek.

Stefan zamilkł.

— Agnieszka o tym wie? — zapytał po chwili.

— Nie. To znaczy raczej chyba nie. Nie, no na pewno nie.

— A skąd ty o tym wiesz?

— O czym? Że ona nie wie?

— Nie. O tym, że się spotykają.

— Bo ich widziałem. I to parę razy. Poza tym ludzie gadają. Mam znajomych, którzy potwierdzili.

— Co potwierdzili?

— Na przykład to, że wynajmowali pokój w motelu.

— Jesteś pewien?

— Jestem.

— Jak długo to trwa?

— Od dwóch, trzech tygodni.

— A Robert wie, że ty wiesz?

— Nie wie.

— Jak to? Nie rozmawiałeś z nim?

— Nie rozmawiałem.

— To dlaczego przychodzisz z tym do mnie? Przecież to twój brat.

— Wiem, że to mój brat. I dlatego nie chcę z nim o tym gadać.

— I myślisz, że ja jej to powiem?

— Nie mam pojęcia. To twoja decyzja.

— A ty byś jej powiedział na moim miejscu?

— Jesteś jej ojcem, więc…

— Więc co?

Milczeli obaj przez chwilę. W końcu Stefan podniósł się zza biurka.

— Dobra. Dziękuję ci.

— Nie ma za co.

— No tak, faktycznie…

Maciek wstał i wyszedł z pokoju, starannie zamykając za sobą drzwi.

Stefan otworzył okno. Do pokoju wpadło rześkie majowe powietrze. Słońce za rzeką chyliło się ku zachodowi. Prom dobiwszy do brzegu ruszał w drogę powrotną, zabierając samochody i pasażerów na drugi brzeg. W ogrodzie kwitły na biało mirabelki, wiśnie i rajska jabłoń na różowo. Gwizdał kos. W oddali szczekał pies.

Późnym wieczorem, niedługo przed północą, zadzwoniła Agnieszka.

— Cześć, Tato. Przepraszam, że tak późno, ale chciałam ci tylko powiedzieć, że właśnie zerwałam z Robertem.

— Jak to zerwałaś?

— No tak to. Pogoniłam go. Bo mnie zdradzał. Zresztą i tak miałam go już dość.

— Aha.

— I chciałam, żebyś wiedział, że teraz jestem z Maćkiem. 

Tekst: Leszek Stafiej

Artykuł pochodzi z 38. numeru Krainy Bugu

Wszystkie wydania w wersji papierowej dostępne są w naszym sklepie: www.krainabugu.pl/sklep