Dwa lata temu w lesie koło Kodnia nad Bugiem, na tzw. Kornacu, zobaczyłem taki oto domek drwali. Odkąd ukradziono koła, stał na drewnianych płozach. Po przeciągnięciu bliżej słupa granicznego ktoś namalował z tyłu napis „hotel”. Zawsze był pusty. Wreszcie ujrzałem biały dym: mamy drwali!
 

 

Tekst i zdjęcia: Lech Ścibor-Rylski