Anna Paulina ks. Jabłonowska (1728–1800) była jedną z wybitniejszych kobiet swojej epoki. Miała wszystko: właściwe koneksje, wykształcenie, majątek, i potrafiła to należycie spożytkować. Mimo że do dzisiaj przetrwało niewiele z jej czasów, to wspomnienie o odważnej reformatorce jest na Podlasiu wciąż żywe.


Pochodziła z magnackiej rodziny. Córka Karoliny z ks. Radziwiłłów i Kazimierza ks. Sapiehy wyszła za mąż za dużo starszego Józefa ks. Jabłonowskiego, wojewodę bracławskiego. Mąż, który zmarł w 1764 r., pozostawił jej bardzo duży, acz zadłużony majątek. Młoda wdowa stanęła przed nie lada wyzwaniem – stała się posiadaczką dóbr, którymi musiała nauczyć się zarządzać. Obejmowały one klucze – kocki, siemiatycki i wysoki na Podlasiu i na Lubelszczyźnie, a także dobra wołyńskie czy podolskie. W sumie składały się z 11 miast, 107 wsi i 24 folwarków. Z tego zadania wywiązała się nadspodziewanie dobrze, nie tylko sprawnie administrując majątkiem przez 36 lat, ale także skutecznie go reformując.

Kobieta nowoczesna

Anna ks. Jabłonowska zasłynęła przede wszystkim jako znakomita administratorka swoich dóbr. Ale jej zasługi są znacznie większe. Przejmując zarząd nad swoim majątkiem, księżna zaczęła od uporządkowania zastanej i mocno niewydajnej struktury w celu poprawy ekonomicznej sytuacji. Podeszła do tego kompleksowo i z rozmachem. Wydanymi rozporządzeniami uregulowała stosunki własnościowe w miastach i wzmocniła samorządy. Uporządkowała także obowiązki mieszkańców, kwestie finansowe i wyznaniowe, a także prawa i obowiązki ludności żydowskiej. Nie zapomniała o ochronie przeciwpożarowej, kwestiach dotyczących rozwoju rzemiosła i handlu oraz instytucji dobroczynnych i opiekuńczych. Dużą wagę przykładała do unowocześniania i rozwoju rolnictwa. Podstawowe źródło dochodów stanowiły majątki ziemskie, a niski poziom rolnictwa i mało wydajna praca chłopów pańszczyźnianych powodowały ich słabą rentowność. Dlatego zdobyte podczas podróży zagranicznych doświadczenia zaczęła wdrażać u siebie. Uregulowała powinności dworskie i obciążenia pańszczyźniane, wprowadzając częściowo oczynszowanie chłopów. Stosowała nowoczesne sposoby nawożenia, zasadę dostosowania upraw do konkretnego rodzaju podłoża. Upowszechniała nowe gatunki roślin: koniczynę, wykę, lucernę, lepsze odmiany traw oraz bardziej wydajne nasiona owsa duńskiego czy żyta egipskiego. Bardzo dbała też o rozwój hodowli, dlatego sprowadziła z zagranicy specjalne rasy krów, owiec i trzody chlewnej. Troszczyła się także o racjonalne odżywianie i właściwą opiekę nad zwierzętami oraz higienę i leczenie chorób zwierząt gospodarskich. Budowała magazyny i lodownie do przechowywania płodów rolnych, a prawdziwą jej pasją było ogrodnictwo. Wydała także kilka książek poświęconych rolnictwu, z których najważniejszą były siedmiotomowe Ustawy powszechne dla dóbr moich rządców. To obszerne dzieło w kompleksowy sposób opisywało kwestie związane z prowadzeniem gospodarstwa wiejskiego, organizację pracy we dworze oraz obowiązki włościan. Było pilnie studiowane przez współczesnych. Księżna byłą także autorką kilku przekładów, pozostawiła także po sobie obszerną korespondencję.

Odnowicielka miast

Jej działania przyczyniły się do rozwoju posiadanych miejscowości. W Kocku dokonała przebudowy starego pałacu, który zyskał reprezentacyjny, klasycystyczny wygląd. Od strony elewacji ogrodowej znajdował się duży taras z widokiem na dolinę rzeki Wieprz. Całość otaczał obszerny malowniczy ogród z sielankową chatą wiejską krytą słomą nad rozlewiskami wodnymi. Znajdowało się w nim wiele gatunków, także orientalnych, oraz budynki ogrodnicze, ptaszarnia, a także oranżerie i warzywniaki. Projektantem zarówno rezydencji, jak i parku był ceniony architekt Szymon B. Zug. Pałac, który był główną siedzibą księżnej, odwiedzali wybitni politycy, w tym cesarz Austrii Józef II, książę Paweł z żoną Dorotą, następca tronu carskiego oraz ówczesna śmietanka intelektualna i towarzyska: Ignacy Krasicki, Adam Naruszewicz, Hugo Kołłątaj, Franciszek Trembecki i Franciszek Karpiński. Pomieszczono w nim także gabinet ze zbiorem zakonserwowanych i zasuszonych roślin. Księżna unowocześniła również całe miasto, wytyczając nową siatkę ulic i wznosząc reprezentacyjny ratusz, kościół oraz nowe murowane domy. W tym celu uruchomiła cegielnię, z której korzystała wznosząc kolejne budynki zarówno w Kocku, jak i w Siemiatyczach.

Drugim miastem wiele zawdzięczającym Jabłonowskiej były właśnie Siemiatycze. Na jej zlecenie Zug przygotował plan rozbudowy i opracował nowy plan przestrzennego zagospodarowania miejscowości. Z małej, o przeważającej drewnianej zabudowie mieściny pragnęła uczynić nowoczesne miasto, ważny ośrodek gospodarczy i intelektualny na Podlasiu. Mimo iż planów swych nie zdążyła w pełni zrealizować, a część jej dziedzictwa została zniszczona podczas wojny z Rosją i w czasach późniejszych, jej zasługi pamiętane są tu do dziś. Na jej polecenie przebudowano istniejący wcześniej pałac w stylu klasycystycznym. Poprzedzały go dwie oficyny okalające paradny dziedziniec. Do rezydencji, stojącej frontem do miasta, prowadziła ozdobna brama z dwoma sfinksami, usytuowana na osi pałacu, a dalej aleja kasztanowa, kończąca się na miejskim rynku, na którym ufundowała ratusz z zegarową wieżą. Wokół pałacu znajdował się symetryczny ogród, gdzie posadzono rzędy kasztanowców, grabów i lip. Na terenie zlokalizowano trzy kanały, otaczające główne założenie parkowe. Na specjalnych tarasach pobudowano murowaną oranżerię, otoczoną sadami. ­Całość zlokalizowano na wzniesieniach nad doliną rzeki Kamionki, umiejętnie wykorzystując warunki naturalne.

W siemiatyckim pałacu Jabłonowska stworzyła bogatą bibliotekę i „gabinet historii naturalnej”, którym opiekował się jej administrator Henryk Graybner. Gabinet słynął ze znakomitych zbiorów botanicznych, zoologicznych oraz mineralogicznych. Pochodziły one z zakupów księżnej dokonywanych podczas licznych podróży po Europie Zachodniej, a ­także zebranych w okolicznych majątkach. Podziw odwiedzających budziła zwłaszcza „sala fizyczna” oraz kolekcja pamiątek historycznych, m.in. broni, modeli, sprzętów i narzędzi, głównie rolniczych, medali i monet oraz biżuterii, które eksponowane były w specjalnie wykonanych gablotach.

Wielokrotnie odwiedzał Siemiatycze ksiądz Krzysztof Kluk, gdzie mógł skorzystać z tamtejszych zbiorów. Ale plany księżnej były znacznie szersze i nie dotyczyły własnej siedziby. Wybudowała tzw. nowe miasto, połączone z rynkiem i pałacem. W 1783 r. utworzyła instytut położniczy, który miał ­charakter szkoły dla młodych dziewcząt prowadzonej przez lekarzy. Jej absolwentki praktykowały w okolicznych majątkach i dokształcały się w „nauce babienia”, pobierając stałe wynagrodzenie. Znalazło się miejsce także dla innych instytucji społecznych: domu miłosierdzia dla starców, domu dla umarłych, kas ­pożyczkowych oraz magazynów publicznych. W mieście ­działała także drukarnia publikująca prace i podręczniki.

Żarliwa patriotka

Jabłonowska angażowała się także w działalność patriotyczną. Początkowo wystąpiła przeciwko królowi, czynnie wspierając konfederację barską. Uczestniczyła w tajnych naradach nad jej organizacją i finansowała oddziały powstańcze. Była inicjatorką działań powstańczych na terenie ziem: chełmskiej, bełskiej, mazowieckiej, podlaskiej i części litewskiej. Z powodu tej aktywności została zmuszona do wyjazdu z Polski w 1769 r. W swoich licznych podróżach odwiedziła wówczas kilka krajów, reprezentując interesy konfederatów. Czas ten wykorzystała także do zapoznania się z zasadami nowoczesnego rolnictwa i hodowli, które to miała później okazję wcielać w życie w swoich dobrach. Do Polski powróciła w 1771 r. Pogodziła się wówczas z królem i należała do zwolenników reform politycznych, popierając Konstytucję 3 Maja. Finansowała przygotowania do wojny z Rosją, podczas insurekcji kościuszkowskiej ufundowała działa z zapasem amunicji oraz kupowała uzbrojenie dla szlachty podlaskiej.

Księżna niestety nie zdołała zrealizować wszystkich swoich planów, co częściowo wynika z trudnych czasów upadku Rzeczypospolitej, w jakich przyszło jej żyć. Jej dobra, niszczone przez kolejne powstania i wojny, nie zapewniały odpowiednich dochodów. Kredyty, jakie musiała zaciągać, prowadziły do narastającego zadłużenia, co skutkowało ostatecznie ich przejęciem przez bank. Dlatego księżna ostatnie lata życia spędziła na Wołyniu, gdzie zmarła.

Tekst: Marcin K. Schirmer 
Rycina: Julia Juzyk

Artykuł pochodzi z 33. numeru Krainy Bugu

Wszystkie wydania w wersji papierowej dostępne są w naszym sklepie: www.krainabugu.pl/sklep