— Na przeglądach muzycznych śpiewałam jako solistka po to, by podtrzymać pamięć o pieśniach ludowych Bagnoszy i Bojarów Międzyrzeckich, czyli grup etnokulturowych, zamieszkujących tereny gminy Drelów oraz miasta i gminy Międzyrzec Podlaski — mówi Angelika Magier z miejscowości Szóstka, etnomuzykolog i stypendystka Ministerstwa Kultury na projekt dotyczący tradycji muzycznej Bagnoszy i Bojarów.
Angelika Magier nie zasypiała przy baśniach Andersena ani braci Grimm. Babcia Janina snuła jej do poduszki historie o dawnych zwyczajach, obrzędach, tradycjach i przytaczała legendy przekazywane z pokolenia na pokolenie. — Uwielbiałam te opowieści. Gdyby babcia mi ich nie opowiadała, prawdopodobnie niektóre z nich nie przetrwałyby próby czasu — wspomina.

Poszukiwanie korzeni
Pierwsze kwerendy odbyła w miejscowej bibliotece. Tu natknęła się na legendę powstania rodzimej wioski. W kronice wręczonej przez bibliotekarkę wyczytała, że wieś Szóstka została założona przez sześciu chłopów (prawdopodobnie braci) zbiegłych z posiadłości szlachcica, u którego służyli – być może był to jeden z przedstawicieli Bojarów międzyrzeckich. Bojarzy należeli do drobnej szlachty, której materialnie było bliżej do warstwy chłopskiej, ale cieszyli się przywilejem wolności. Za tę wolność srogo płacili. W razie najazdu wrogów jako pierwsi musieli stawić się do boju. Bogatsi Bojarzy zatrudniali do uprawiania ziem chłopów. Sześciu z nich zbuntowało się. Uciekli i ukryli się na pobliskich bagnach, wiedząc, że nikt ich tu nie znajdzie. Tak powstała wieś Szóstka. Lud, który ją zamieszkiwał, nazwano Bagnoszami od podmokłych terenów, na których osiadł.
— Kronika filmowa była wytworem PRL-u, niewykluczone, że legenda została wymyślona na potrzeby wizyty jakiegoś włodarza partyjnego, żeby obudzić i podtrzymać ducha w narodzie. Niemniej jednak chciałabym wierzyć, że historia buntowników z Szóstki jest prawdziwa — mówi Angelika.
Pierwsze badania terenowe przeprowadziła w czwartej klasie. Pukała od sąsiada do sąsiada i zapisywała w kajeciku usłyszane od mieszkańców Szóstki historie. Najchętniej przesiadywała u pani Wiktorii. Na ławeczce przed bielonym domem z sienią. Angelika słuchała, pani Wiktoria mówiła. O tym, że Szóstka była miejscowością zamieszkiwaną przez Polaków i Ukraińców i że nie zawsze obie społeczności żyły ze sobą w zgodzie. O tym, że funkcjonowały tu aż trzy parafie (unicka, prawosławna i katolicka), a czasem pojawiali się Żydzi, i czym różniły się poszczególne obrządki. O domach, jakie kiedyś budowano. O chachłackiej gwarze, która prawie wymarła. Niekiedy padało kłopotliwe pytanie, na które nikt nie chciał odpowiadać, np. kto spalił kaplicę unicką na cmentarzu w Szóstce. Bywało, że pani Wiktoria mówiła: „O tym temacie Pani Zającowa wie więcej”. I następnego dnia Angelika była już u sąsiadów. I tak… od drzwi, do drzwi.
Tradycje muzyczne Południowego Podlasia
Z czasem fascynacja tradycją przerodziła się w zainteresowanie muzyką ludową. Podczas studiowania na kierunku animacja kultury w Siedlcach, na zajęciach z etnografii, Angelika zdała sobie sprawę, że pedagog nic nie wspomina o pieśniach i muzyce tradycyjnej Południowego Podlasia. Nawet w internecie niewiele było informacji na ten temat. Był za to nabór na podyplomowe studia etnomuzykologiczne na Uniwersytecie Warszawskim. Decyzja o złożeniu dokumentów nie była trudna. Pracę dyplomową pisała o portrecie muzycznym Bagnoszy. Wtedy nie wiedziała, że parę lat później dostanie ministerialny grant na podobne, ale znacznie szersze, badania.
Mail przyszedł rano, ale nie miała czasu go odczytać, bo tego dnia występowała jako solistka w Kazimierzu Dolnym na Ogólnopolskim Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych (Angelika nie tylko bada tradycyjne pieśni, ale i sama je wykonuje). O przyznaniu stypendium Ministerstwa Kultury na projekt „Badania nad tradycyjną kulturą muzyczną Bagnoszy i Bojarów Międzyrzeckich” dowiedziała się dopiero wieczorem. Radość była niezmierna. Za cel projektu Angelika obrała sobie odkrywanie i promowanie pieśni Bojarów i Bagnoszy poprzez badania terenowe i archiwalne. Nie wszystkie pieśni dało się zrekonstruować. Wielu muzykantów, z którymi rozmawiała, już nie grało (nie mieli instrumentów albo wiek na to nie pozwalał), ale powstał ich rzetelny portret. W planach jest stworzenie monografii, która zebrałaby wszystkie informacje o kulturze muzycznej Bagnoszy i Bojarów w jednym miejscu.
Wierność prawdzie
Angelika Magier łączy działalność badawczą z artystyczną i dydaktyczną. Pracując w Gminnym Centrum Kultury w Drelowie zrealizowała kilka projektów pielęgnujących pamięć o lokalnej tradycji. Z jej inicjatywy odbyły się warsztaty dla młodzieży „Przestrzeń wiejska”, dotyczące plusów i minusów dorastania na wsi. Zrealizowała wystawę fotografii „Bagnosze. Pokolenia”, na której zaprezentowano wielopokoleniowe portrety rodzinne mieszkańców gminy Drelów w strojach ludowych. Istotnym projektem były też „Gawędy Południowego Podlasia”, czyli animacje na podstawie lokalnych źródeł i monografii, m.in. autorstwa Adolfa Pleszczyńskiego.
Obecnie Angelika pracuje w Gminnym Ośrodku Kultury w Międzyrzecu Podlaskim. Zamierza osiąść w tym mieście na stałe. Zdążyła już zrealizować tu kilka projektów, np. podcast „Bojarzy Międzyrzeccy. Historia i kultura” czy trasę geocachingową o lokalnych wydarzeniach historycznych, a także cieszące się dużą popularnością dansingi z muzyką ludową, czyli „Gminne potańcówki na dachach”. W planach są już kolejne projekty (ale o tym nikomu ani słowa – prosiła o dyskrecję).
Co jest najważniejsze w pracy etnomuzykologa? – pytamy Angelikę. — Dar uważności i obserwacji, przenikliwość, rzetelność i odniesienie do źródła — odpowiada. — Wstrzymywanie się od tworzenia sztucznych historii, które brzmią ładnie, ale nie są prawdziwe. Jestem przeciwniczką upiększania przeszłości. Odnoszę to nie tylko do tradycji, ale i do własnego życia.
tekst: Paulina Kościk
zdjęcia: Bartek Kosiński
Artykuł pochodzi z 32. numeru Krainy Bugu.
Wszystkie wydania w wersjach papierowych są dostępne w naszym sklepie: www.krainabugu.pl/sklep/