Zegar na molo pokazuje za dziesięć minut jedenastą. Na moim jest czwarta po południu, ale to zdaje się nie przeszkadzać kobiecie i mężczyźnie leżącym pod nim w wannie. On pali papierosa, ona patrzy w dal. Gdyby spojrzała w dół, dostrzegłaby dwóch robotników, którzy przyszli, jak myślimy, naprawić spłuczkę w sedesie.

Nic nie zrobią. Nie wzięli narzędzi — zauważa B.

Kończymy podglądanie scen z życia z papier mâché, które stworzył Tim Hunkin, znany z monumentalnych rzeźb wykonywanych tą techniką. Jest też autorem słynnego serialu telewizyjnego Sekretne życie maszyn i mieszka niedaleko stąd. Do prowincjonalnego Suffolk przeprowadził się z Londynu. W 1976 r. zaprojektował latające świnie i owce na potrzeby trasy koncertowej zespołu Pink Floyd promującej ich album Animals, w 1998 r. zegar w Southwold, a później automaty do gier na molo. „To nie jest hazard, to tylko zabawa. Zabawianie ludzi to jest to, co lubię robić” – mówi ­ekscentryczny rzeźbiarz i rysownik, dlatego z pawilonu, w którym są zainstalowane automaty, słychać przede wszystkim śmiech. Trudno zachować powagę, kiedy po wrzuceniu monety z maszyny wysuwają się nadmuchiwane dłonie i poklepują cię serdecznie.

Wracając ze spaceru po molo jeszcze raz zatrzymujemy się przy zegarze.

— To nie robotnicy, to chłopcy, którzy nie zdążyli do toalety — mówię zaskoczona widokiem figur z papier mâché, które siusiają przed siebie zamiast do stojącego obok sedesu. Tym razem zegar pokazuje prawidłową godzinę, a obok papierosa w ustach mężczyzny pojawia się strumień wody. Kobieta nie pozostaje mu dłużna, także oblewa go wodą tryskającą z jej ust. 

Wskazówki zegara przypominają nam, że przyjechaliśmy nie po to, żeby przejść się w głąb morza po dziewięciuset czterdziestu deskach molo, tylko poszukać śladów G. W. Sebalda.

Tymczasem trafiamy na George’a Orwella. Mural z jego podobizną zdobi ścianę przy wejściu na molo. Zastanawiam się, dlaczego to Orwell, a nie autor Pierścieni Saturna został tak uhonorowany.

— Przecież Orwell nie lubił Southwold. Uważał, że to klaustrofobiczne, małomiasteczkowe zagłębie plotek i konserwatyzmu.

— Lubił za to piwo z Adnamsa — uśmiecha się B.

Browar Adnams w Southwold działa od 150 lat. Ale najstarsza wzmianka o warzeniu piwa w tym miejscu pochodzi z 1345 r.

— Sebald chyba nigdy nie wspomniał o browarze — próbuję wrócić do celu naszej wyprawy.

— Może dlatego, że tylko tu bywał, a Orwell mieszkał — mówi B. i proponuje, żebyśmy poszli pod dom autora Roku 1984.

Nie możemy się jednak zdecydować, który adres wybrać. George Orwell zamieszkał w Southwold w 1921 r. Przez ponad 20 lat przeprowadzał się cztery razy. Napisał tu m.in. Down and Out in Paris and London, przeżył dwa romanse i chętnie szkicował siedząc na plaży. W Southwold na końcu prawie każdej ulicy widać morze. Latarnia morska stojąca w mieście ma 31 metrów wysokości, jest wciąż czynna i pomaga dobić do brzegu statkom żeglującymi po wschodnim wybrzeżu Anglii. Ale żeglarze nie przychodzą już do Sai­lors’ Reading Room, Czytelni Żeglarskiej [na zdjęciu], którą lubił odwiedzać W. G. Sebald, kiedy w 1992 r. spacerował po Suffolk. Owocem wyprawy była książka Pierścienie Saturna.

W Czytelni Żeglarskiej nie ma tłoku. Można usiąść przy stole – tym samym, przy którym robił notatki Sebald. Czytelnia Żeglarska nie zmieniła się od momentu powstania. Te same krzesła, stoły, żeglarskie bibeloty. Przeglądam prasę. Ma dzisiejszą datę. Kiedy podnoszę wzrok znad lektury, widzę morze, a w uchylonych drzwiach, jak w kadrze, przemykają zaabsorbowani kurortowym życiem kuracjusze. Na ścianach wiszą barometry i przyrządy nawigacyjne, figury dziobowe i modele statków w gablotkach i w butelkach. Na stołach leżą stare rejestry kapitanatów portowych, dzienniki okrętowe, rozprawy na temat żeglarstwa, rozmaite czasopisma nautyczne i książki z kolorowymi ilustracjami, przedstawiającymi legendarne klipery dalekomorskie i parowce oceaniczne (G. W. Sebald, ­Pierścienie Saturna. ­Angielska pielgrzymka, wyd. Ossolineum 2020 r., przekład Małgorzaty Łuka­siewicz).

Czytelnię Żeglarską otworzono 2 czer­wca 1864 r. Miejsce ufundowała Frances Rayley, ku czci pamięć męża, kapitana Rayleya. Uznała, że to lepszy pomysł niż stawianie mu pomnika. Czytelnia była przeznaczona dla rybaków i żeglarzy, którzy mają przerwę w morskiej podróży. Miała być alternatywą dla pubów. Do dziś obowiązuje tu ten sam regulamin zakazujący wnoszenia alkoholu. Obok niego na ścianie wisi „Żeglarski alfabet”. B. czyta:

— K jak kotwica, S jak ster, B jak balast, C jak ciemność…

— Ciemność? — dziwię się. — To też jakaś część łodzi?

— Ciemność. W środku zimowej nocy, kiedy pada deszcz albo jest przymrozek, albo pada śnieg, kiedy niebezpieczeństwo jest wszędzie. Trzeba jej doświadczyć. To nie jest ciemność tych, którzy na lądzie owinięci kocem leżą w ciepłym łóżku.

Idziemy coś zjeść. Na obszernych terenach zielonych w centrum miasteczka rozstawiono stoły należące do pubu. Zajmujemy miejsca, oczywiście z widokiem na morze. Zabudowa wokół nie jest zbyt gęsta, choć to przecież od stuleci popularne miejsce odpoczynku.

— Ciekawe — mówię znad solidnej porcji ryby z frytkami — przecież można byłoby czerpać duże zyski z każdego wybudowanego w centrum domu.

Zasięgamy języka u mężczyzny przy sąsiednim stoliku, który pije ale z browaru Adnams. Okazuje się, że w 1659 r. w mieście był wielki pożar. Zamiast odbudowywać niektóre domy, mieszkańcy postanowili zachować puste przestrzenie i wypełnili je zielenią. Wznosimy toast za decyzję, dzięki której mamy teraz taki wspaniały widok.

— Napisz prawdę — B. zagląda mi przez ramię, kiedy kończę ten tekst. — Nie odbudowali wszystkich domów po to, żeby było ładniej, tylko żeby na wypadek przyszłych pożarów utrudnić ogniowi przenoszenie się na sąsiednie budynki.

Ale ja jestem świeżo po lekturze Pierścieni Saturna. Pisarz często miesza z faktami własne o nich wyobrażenia. A ja bardzo bym chciała przenieść z wyobraźni w sferę rzeczywistości myśl o tym, że człowiek układa się ze światem nie kierując się wyłącznie zyskiem. 

Tekst: Grażyna Lutosławska

Zdjęcie: B. Lutosławski

Artykuł pochodzi z 38. numeru Krainy Bugu

Wszystkie wydania w wersji papierowej dostępne są w naszym sklepie: www.krainabugu.pl/sklep