Leon Barszczewski (1849–1910), oficer carski, naukowiec i badacz okolic Samarkandy, jest dziś postacią dość zapomnianą. Należał do grupy polskich odkrywców, którzy znaleźli się na terytorium Azji Środkowej, wówczas uzależnionej od Rosji. Prowadzili badania dziewiczych terenów, dotąd nieopisanych przez Europejczyków.
Barszczewski był także pionierem fotografii, a pozostawiona przez niego kolekcja zdjęć stanowi unikatowy materiał ikonograficzny, dokumentujący życie i zwyczaje tamtejszych mieszkańców. Dziś niestrudzonym propagatorem jego działalności jest Igor Strojecki, prawnuk naszego bohatera.
Trudne początki
Leon Barszczewski urodził się w 1849 r. w miejscowości Smiła koło Czerkas na Ukrainie, w rodzinie o patriotycznych tradycjach, legitymującej się herbem Ślepowron. Od młodości interesował się przyrodą: Włóczyłem się samotnie, zbierając rozmaite stare skorupy – resztki śladów pracy i życia dawnych ludzi. Robiłem po swojemu na ten temat rozmaite przypuszczenia, zazwyczaj dalekie od prawdy. Jego starsi bracia wzięli udział w powstaniu styczniowym, za co zostali uwięzieni i skazani na zesłanie na Syberię. Leon po przedwczesnej śmierci rodziców został skierowany pod przymusową rosyjską „opiekę” rządową i wysłany do Gimnazjum Wojskowego im. św. Włodzimierza w Kijowie. Dalszą naukę kontynuował w szkołach wojskowych, co wiązało się z podjęciem w przyszłości zawodowej służby w armii carskiej. Ukończył 2 Konstantynowską Szkołę Piechoty w Petersburgu, a następnie szkołę piechoty junkrów (podoficerów z cenzusem) w Odessie. Za wypowiedź pochwalającą powstanie styczniowe przeniesiono go karnie do służby w guberni chersońskiej i Besarabii. Czas ten wykorzystał na naukę języków niemieckiego i francuskiego.
Odkrywca i badacz
W 1876 r. zgłosił się na ochotnika do batalionu stacjonującego w Samarkandzie. Było to ostatnie większe miasto w pobliżu granicy z niezależnym wtedy od Rosji emiratem Buchary, kraju leżącego w Azji Środkowej na terytorium dzisiejszego Uzbekistanu. Stanowiło strategiczne miejsce dla dalszej ekspansji na Afganistan i dalej do Indii. Do Samarkandy dotarł po kilku tygodniach podróży. Miasto to na następne 20 lat stało się nie tylko jego miejscem służby, ale także domem. Był to ważny ośrodek handlowy, jeden z najstarszych ośrodków cywilizacji, w średniowieczu stolica wodza Mongołów, Timura. Nasz bohater, świeżo upieczony oficer, pragnął zostać podróżnikiem, poznawać nowe, nieznane terytoria. Nie mógł lepiej trafić. I to była dla niego główna motywacja w podjęciu tej wyprawy.
Barszczewski nie był typowym carskim oficerem – zamiast spędzać wesoło wolny czas w towarzystwie kolegów, wolał książki i ich lekturę. Jego zadaniem było rozpoznawanie nowo przyłączonych do Rosji terytoriów, odnajdywanie i wytyczanie dróg użytecznych dla armii, a także wyszukiwanie najlepszych połączeń z głównymi ośrodkami państw sąsiednich, takich jak Afganistan, Indie czy Chiny. Penetrując bliższe i dalsze okolice prowadził także działania o charakterze badawczym. Eksplorował góry, w których znajdował złoża turkusów, grafitu, granatów, kryształu górskiego, rudy żelaza, ołowiu, srebra, pokłady węgla kamiennego, złota, ropy naftowej. Począwszy od 1877 r. odbył 23 wyprawy na terenach wschodniego Turkiestanu, emiratu Buchary, chanatów Badachszanu i Darwazu. Organizował także ekspedycje dla innych badaczy. Często podróżował samotnie lub ze swoim oddanym przewodnikiem Tadżykiem. O dokonanych odkryciach raportował do Moskwy. Kilka ekspedycji poświęcił górskim lodowcom, którymi był zafascynowany. Zdjęcia z tych miejsc przyniosły mu złoty medal na wystawie w Paryżu w 1895 r.
Z licznych aktywności Leona Barszczewskiego szczególną uwagę należy zwrócić na jego pionierski dorobek w dziedzinie fotografii. Był prekursorem w traktowaniu zdjęcia jako dokumentu naukowego. Fotografia stała się jego pasją, a aparat fotograficzny towarzyszył mu we wszystkich podróżach. Pozostało z nich około 800 zdjęć – największe archiwum fotograficzne dokumentujące krajobrazy, budowle oraz życie ówczesnych mieszkańców. Był pierwszą osobą, która dotarła w te miejsca z aparatem fotograficznym, a jego zdjęcia mają absolutnie pionierski charakter. Ówczesna technika była bardzo prymitywna, a szklane płytki, na których utrwalano obrazy, często się tłukły podczas podróży. Ze swoich wypraw sporządzał także szczegółowe notatki, z których część zachowała się do dziś.
Bezcenne wykopaliska
W 1902 r. w tygodniku „Naokoło Świata” opublikowano w odcinkach jego opowiadania dotyczące azjatyckich zwyczajów ślubnych Tadżyków i Uzbeków. Barszczewski był zafascynowany tamtejszym krajobrazem, szczególnie górami, które uważał za najpiękniejsze na świecie. Jego największym dokonaniem było odkrycie ruin miasta Afrasiab, dawnej starożytnej Samarkandy. Niestety, nie był tego świadomy, myśląc, że miał do czynienia z pozostałością centrum osadniczego sprzed czasów Aleksandra Macedońskiego. Gruntowne badania archeologiczne tego miejsca, potwierdzające, że jest to starożytna Samarkanda, zostały przeprowadzone dopiero w latach 60. i 70. XX w. Barszczewski prowadził wykopaliska, odkopując kilka domów i ulic, co dokumentował wykonanymi planami. Odkrył także wiele przedmiotów: fragmenty naczyń, gliniane statuetki, oraz kobiece ozdoby: naszyjnik z pereł, złote kolczyki z turkusami i perłami oraz złotą bransoletkę. Jego pracami interesowali się badacze z Francji, którzy wkrótce zjawili się na miejscu. Po obejrzeniu zbiorów chcieli całość kupić i rozpocząć badania na własną rękę. Podróżnik jednak zdecydował się na sprzedaż jedynie części kolekcji, a resztę przekazał Samarkandzie, jako zalążek przyszłego muzeum (obecnie Państwowe Muzeum Historii i Kultury Uzbekistanu), które powstało w 1896 r. W uznaniu zasług został przyjęty w poczet członków Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego w Petersburgu oraz Rosyjskiego Towarzystwa Aklimatyzacji Geologicznej i Botanicznej w Moskwie. Otrzymał też liczne odznaczenia, w tym Złotą Gwiazdę Emira Buchary, a także rosyjskie, imperialne odznaczenia państwowe, między innymi Order Świętego Włodzimierza IV klasy oraz Order Świętej Anny III, a także awans na stopień podpułkownika.
W 1880 r. poznał Irenę Niedźwiecką, która przyjechała odwiedzić brata, powstańca styczniowego, skazanego na przymusowe osiedlenie w mieście. Wkrótce wzięli ślub i doczekali się pięciorga dzieci. Niestety, po dziesięciu latach żona umarła na zapalenie płuc; w wychowaniu małoletniego potomstwa pomagała mu kuzynka.
Z powrotem w Polsce
Po śmierci żony Barszczewski poprosił władze carskie o przeniesienie na tereny Królestwa Polskiego „w celu wychowania dzieci”. Prośbę spełniono: w 1897 r. został odwołany i skierowany do Siedlec, gdzie objął dowództwo jednego z batalionów krasnostawskiego pułku piechoty. To spowodowało, że zakończył badania – nigdy już nie dane było mu do nich powrócić. Pobyt w mieście został na krótko przerwany z powodu wybuchu w 1904 r. wojny rosyjsko-japońskiej. Barszczewski został na nią powołany i pełnił służbę na zapleczu frontu w Harbinie.
Po zakończeniu konfliktu przeszedł w stopniu pułkownika na emeryturę. Powrócił do Siedlec, gdzie początkowo nie był dobrze przyjęty. Wynikało to z jego silnego rosyjskiego akcentu oraz faktu, że poparł Rosję po wybuchu wojny. W 1904 r. założył w Siedlcach szkołę dla dziewcząt – Żeńską Szkołę Handlową. Jej przesłanie, wyhaftowane na sztandarze, brzmiało: „Prawdą i pracą”. Prowadziła ją córka, Jadwiga, znana pedagożka i działaczka społeczna. Uruchomienie jej nie było łatwe i wymagało uzyskania specjalnej zgody. Szkoła, nominalnie handlowa, stanowiła w rzeczywistości placówkę zawodową, a taka afiliacja umożliwiała wykładanie po polsku. Początki były trudne, jako że na otwarcie roku szkolnego zgłosiło się jedynie 16 z wcześniej 200 chętnych dziewcząt. Wkrótce wysoki poziom edukacji przyciągnął większe grono zainteresowanych. Uczennice mogły korzystać z doskonale wyposażonej pracowni biologicznej i geograficznej, a Barszczewski wyprawiał się z nimi na rozmaite eskapady. Szkoła działa do dzisiaj pod nazwą II Liceum Ogólnokształcące im. św. Królowej Jadwigi.
Leon Barszczewski zakończył życie w 1910 r. w Częstochowie w dramatycznych okolicznościach. Powodem jego samobójczej śmierci była sprawa honorowa wynikająca z niewłaściwego zachowania się wspólników w założonej pod koniec 1908 r. spółce, która miała się zająć „eksploracją złóż kopalnianych w Bucharze Wschodniej”. Tam też został pochowany, ale później rodzina przeniosła zwłoki na warszawskie Powązki – do grobowca rodzinnego.
Tekst: Marcin K. Schirmer
Rycina: Julia Juzyk
Artykuł pochodzi z 38. numeru Krainy Bugu
Wszystkie wydania w wersji papierowej dostępne są w naszym sklepie: www.krainabugu.pl/sklep