Teodor Szydłowski znany jest dziś jako ostatni adiutant ks. Józefa Poniatowskiego, któremu towarzyszył w bitwie pod Lipskiem zakończonej klęską wojsk napoleońskich i śmiercią ks. Józefa. Karierę wojskową zaczynał jako młody człowiek w armii Księstwa Warszawskiego. Podczas powstania listopadowego dosłużył się stopnia generalskiego. W swoich dobrach – Patrykozach koło Siedlec – z jego inicjatywy wniesiona została wspaniała rezydencja w stylu neogotyku angielskiego. Pałac, który szczęśliwie przetrwał wszystkie zawieruchy wojenne, podziwiać możemy do dziś.


Teodor Szydłowski herbu Lubicz urodził się w Warszawie w 1793 r. jako syn Adama Jakuba i Wiktorii z Kuczyńskich. Jego ojciec, wywodzący się ze średniej szlachty mazowieckiej, zrobił dużą karierę na dworze ostatniego polskiego władcy, gdzie pełnił funkcję szambelana. Był jednym z najbliższych dworzan Stanisława Augusta, od którego w dużej mierze zależało, kto będzie dopuszczony przed oblicze króla. Posiadał na Podlasiu liczne dobra ziemskie, był także posłem na Sejm Wielki i starostą mielnickim. Jego siostra Elżbieta Grabowska de domo Szydłowska to morganatyczna małżonka Stanisława Augusta. Teodora oskarżano o przystąpienie do Targowicy, co później bardzo ciążyło synowi, ale pamiętajmy, że to samo uczynił sam władca. Matka naszego bohatera wywodziła się z jednego z najbardziej znanych i wpływowych podlaskich rodów, posiadających swoją główną siedzibę w Korczewie nad Bugiem koło Drohiczyna. Najbardziej znanym członkiem tej rodziny był, żyjący na przełomie XVII i XVIII w., Wiktoryn Kuczyński nazywany „Królem Podlasia”.

W armii

Młody Teodor w wieku 16 lat wstąpił w szeregi Wojska Polskiego, początkowo jako kadet w piechocie, by później przejść do służby w 13 Pułku Jazdy Huzarów (srebrnych). Wziął udział w wojnie z Rosją w 1812 r., podczas której awansował na stopień oficerski. Na temat jego służby brak szczegółowych danych, ale chyba przebiegać musiała pozytywnie, skoro wiadomo, że na początku 1813 r. mianowany został adiutantem polowym dowódcy polskiej armii ks. Józefa Poniatowskiego. Towarzyszył Naczelnemu Wodzowi w ostatniej bitwie narodów pod Lipskiem w 1813 r. W bitwie tej ks. Poniatowski zginął, a Szydłowski otrzymał ciężką ranę postrzałową i dostał się do niewoli rosyjskiej. Rana była na tyle poważna, że prosił o dobicie na polu walki. Na szczęście tak się nie stało i po kuracji w szpitalu w Dreźnie szybko powrócił do zdrowia.

W służbie zameldował się ponownie w 1815 r., ale wkrótce z powodu powikłań zdrowotnych podał się do dymisji. Karierę w armii Księstwa Warszawskiego zakończył w stopniu kapitana, odznaczony Orderem Virtuti Militari. Osiadł w swoich włościach w departamencie siedleckim, zarządzając tymi dobrami i prowadząc typowy żywot ziemianina. Nie stronił od życia towarzyskiego, często bywając w Warszawie, gdzie miał wielu znajomych i kuzynów. Należał także do loży masońskiej Bouclier du Nord (Tarcza Północy). W 1820 r. umarł jego ojciec, co spowodowało konieczność przeprowadzenia postępowania spadkowego i podziału pozostawionego majątku pomiędzy rodzeństwo (miał siostrę i brata). Po dokonanych działach, które trwały kilka lat, pozostał mu spory majątek składający się z dóbr z siedzibą w Hruszniewie (pow. łosicki) oraz znacznej kwoty pieniędzy. Te zainwestował kupując w 1827 r. za kwotę 238 000 zł pol. dobra w Patrykozach w powiecie sokołowskim. Część kwoty wpłacił w gotówce, a resztę zahipotekowano na majątku na okres 10 lat.

Kiedy wydawało się, że kariera wojskowa Szydłowskiego bezpowrotnie się skończyła, w 1830 r. wybuchło powstanie listopadowe. Nasz bohater przebywał wówczas przypadkowo w stolicy, odwiedzając ciężko chorego kuzyna. Tym samym został wciągnięty w wir wydarzeń, które potoczyły się błyskawicznie. Po 15 latach spędzonych w cywilu znowu został żołnierzem. Skierowano go do sztabu Naczelnego Wodza, aby pełnił adiutanturę. Stanowisko to sprawował u boku kolejnych dowódców: gen. Józefa Chłopickiego, gen. Michała Gedeona Radziwiłła i wreszcie przy gen. Janie Skrzyneckim. W trakcie wojny wziął m.in. udział w bitwie pod Dębem Wielkim, stając się jej jednym z bohaterów, jako uczestnik decydującej szarży przesądzającej o polskim zwycięstwie. Wkrótce awansowany został na stopień podpułkownika, a w 1831 r. – na pułkownika, i mianowano go szefem sztabu Naczelnego Wodza. Po klęsce pod Ostrołęką powrócił do Warszawy, biorąc udział we wrześniu 1831 r. w jej obronie. Dowodził wówczas w stopniu generała brygady 4 Pułkiem Ułanów i Jazdą Sandomierską.

Twórca pałacu w Patrykozach

Po kapitulacji stolicy Szydłowski podał się do dymisji i powrócił do cywila. Złożył przysięgę na wierność carowi Mikołajowi, dzięki czemu mógł pozostać w kraju. Ostatecznie usunął się z życia publicznego i osiadł w Patrykozach, które kupił wcześniej. Była to wówczas nieznana nikomu wioska, o której nikt by nie słyszał, gdyby nie nasz bohater. Wieś składała się z 38 dymów (gospodarstw), zamieszkała przez 585 mieszkańców. Całe dobra obejmowały dwa folwarki, wieś, pola, łąki i las. W 1832 r. rozpoczął wznoszenie godnej dla siebie reprezentacyjnej siedziby. To właśnie tam ufundował jeden z ciekawszych na Podlasiu zespołów pałacowo-parkowych.

Projekt zamówił u znanego architekta Franciszka Jaszczołda, autora wielu pałaców na terenie Królestwa Polskiego i na kresach. Ten zaprojektował rezydencję w stylu romantycznego neogotyku, godną zamożnego ziemianina. Ze względu na wysoki poziom wód gruntowych posadowiona została na dębowych palach na sztucznie usypanym wzgórzu. Budowla o nieregularnym planie miała bardzo malowniczy wygląd, przyozdobiona najeżonymi sterczynami z masywną wieżą zwieńczoną krenelażem. Było to oczywiste nawiązanie do rycerskich tradycji, mające pokazać dawność rodu. Obszerny podjazd groblą znajdował się na wysokości pierwszej kondygnacji. Od strony południowej zaprojektowano ogromną dwukondygnacyjną, przebitą ostrołukowymi oknami galerię, z której roztaczał się widok na okolicę. Całość przypominała malownicze zamki z modnych gotyckich powieści.

Jak pisał specjalizujący się w architekturze rezydencjonalnej prof. Tadeusz Stefan Jaroszewski: Talent kompozycyjny i fantazja Franciszka Jaszczołda osiągnęły w Patrykozach szczyty. Pałac spotkał się z dużym zainteresowaniem, stanowiąc bardzo ciekawą realizację rzadko spotykaną na ziemiach polskich. Opisywany był w „Tygodniku Ilustrowanym” w następujący sposób: […] wystawił wspaniały pałac w stylu ostrołukowym, przy nim założył wielkim kosztem park angielski, zwierzyniec i zabudował wieś całą bardzo pięknemi murowanemi domkami dla włościan, z których każdy w innym guście, a nawet gospodarskiemi budowlami, sadem i ogrodzeniem jeden od drugiego różniącemi się. Budowę ostatecznie ukończono w 1843 roku.

Szydłowski był także właścicielem majątków w Hruszniewie, Niecieczy, Krynicy oraz Zagórzan położonych w guberni radomskiej. Znany był jako bardzo dobry gospodarz – prowadził wzorcowe gospodarstwo rolne, które uprzemysłowił. Uzyskiwane dochody pozwoliły mu na szeroką działalność dobroczynną. Roztoczył opiekę nad kościołami w Górkach i Kożuchówku oraz cerkwią unicką w Chłopkowie. Wspomagał także bezzwrotnymi pożyczkami swych kuzynów z Werbkowic (dziś pow. hrubieszowski). Uzdolnionym dzieciom wiejskim fundował stypendia pozwalające na rozwijanie posiadanych talentów.

We wspomnieniach gen. Szydłowskiego określano jako samotnika. Jego ulubioną rozrywką było polowanie. W jednym z folwarków założył zwierzyniec, gdzie hodowano dla niego zwierzynę łowną. Rodziny nigdy nie założył, podobnie jak i jego młodszy brat Edward. Dlatego majątek zapisał w testamencie najbliższym krewnym. Patrykozy przypadły w udziale synowcu Antoniemu Józefowi Szydłowskiemu z Werbkowic.

Dalsze losy tej wspaniałej rezydencji układały się różnie. Nie miała szczęścia do właścicieli, często przechodząc z rąk do rąk. W latach późniejszych ziemia uległa parcelacji. Na szczęście pałac przetrwał koleje losu i stoi do dziś. Obecnie znajduje się w rękach prywatnych i po niedawno przeprowadzonym remoncie prezentuje się bardzo dobrze. Obecny właściciel zebrał pamiątki po generale i kultywuje o nim pamięć. Teodor Szydłowski umarł w Patrykozach w styczniu 1863 roku. Jego ciało spoczęło w kościele w Górkach, który wcześniej odremontował. Dziś oglądać możemy tam poświęcone mu marmurowe epitafium.

Tekst: Marcin K. Schirmer
Rycina: Julia Juzyk

Artykuł pochodzi z 36. numeru Krainy Bugu

Wszystkie wydania w wersji papierowej dostępne są w naszym sklepie: www.krainabugu.pl/sklep