W tym roku lato minęło niezwykle szybko. Jeszcze nie tak dawno, bo w połowie lipca, w Borsukach nad samą rzeką, spędzałem ciepłe popołudnie w towarzystwie bociana, z muzyką zespołu Kroke w tle. To były cudowne, niezapomniane chwile… W okamgnieniu nastał wrzesień, obwieszczony klangorem żurawi na niebie i tęsknym zawodzeniem gęsi, które opuszczały nadbużańską krainę na długie zimowe miesiące. Przyroda daje nam znak, że czas nieubłaganie mija, a my razem z nią…

Kiedy wdycham jesienne powietrze, przesycone zapachem dymu z palonych łętów, mam smutne w rażenie, że ten obraz może się już nie powtórzyć. Ludzie bezkarnie nadwerężają możliwości regeneracji naszej planety, zapominając, że jesteśmy częścią tego świata i że za niego odpowiadamy. Każdym naszym działaniem i każdym wyborem. Chciałbym co rok móc wracać nad Bug w te same miejsca. Popatrzeć na szerokie zakole rzeki, posłuchać skowronka, poczuć perlistą rosę na stopach… Ale dziś, jak nigdy dotąd, nie jestem pewien, czy następnym razem zastanę ten sam widok. Szanując przyrodę, stawiamy własną pieczęć na tej ziemi. Oddajemy jej swoją historię, która jest nieustannie zapisywana przez tysiące lat. Ziemia jest jak olbrzymi dysk przechowujący dane wszystkich istot. Ważne, aby te informacje o nas samych były dla niej powodem do dumy, a nie wstydu.

Wrzesień nieopodal Janowa Podlaskiego

Lecąc w kierunku wsi Neple

Zdjęcia i tekst: Robert Lesiuk

zdjęcie tytułowe: Po drodze z Terespola do Jabłecznej

Artykuł pochodzi z 24. numeru Krainy Bugu

Wszystkie wydania w wersji papierowej dostępne są w naszym sklepie: www.krainabugu.pl/sklep