Od zarania dziejów głębiny wodne fascynowały i zarazem niepokoiły ludzi. Wszyscy zastanawiali się, cóż też może się kryć pod nieprzeniknioną powierzchnią toni.

Sporadycznie udawało się komuś zaobserwować gigantyczny ogon wieloryba, złowróżbną płetwę rekina albo tajemniczy kieł narwala. Czasami też woda wyrzucała na brzeg zwłoki stworzeń niepodobnych do niczego, co znane. Sam ich widok jednym jeżył włosy na głowie, dla drugich był okazją do snucia przypuszczeń i opowieści. Z Biblii znamy chociażby Lewiatana czy też rybę, w której wnętrznościach Jonasz spędził trzy dni. Na cały świat zasłynął potwór ze szkockiego jeziora Loch Ness czy też morski ­Kraken. Badacze oceanicznych głębin i paleontologowie w zasadzie co ­chwilę prezentują nowe, niezwykłe formy życia z przeszłości i teraźniejszości. Czy rzeka Bug stanowi wyjątek i jest wolna od potworów? Bynajmniej!

Nieopodal wsi Borsuki, zaraz obok miejsca, gdzie stykają się dzisiaj województwa mazowieckie, podlaskie i lubelskie, wznosi się często odwiedzana przez turystów wysoka skarpa, z której roztacza się jeden z najpiękniejszych widoków na rzekę. Bug zatacza tutaj szerokie zakole, a jego porywisty nurt podmywa piaszczyste brzegi, tworząc strome skarpy. Mało kto jednak pamięta, że właśnie tam jeszcze stosunkowo niedawno swoje terytorium miał sum nad sumami, prawdziwy rybi król, potwór, który terroryzował całą okolicę. Wodne ptactwo do dzisiaj stara się omijać ten zakątek szerokim łukiem, gdyż sum potrafił swoją wielką paszczą wciągnąć pod wodę i połknąć w całości nawet dziką kaczkę, traktując ją niczym nędznego robaka. Okoliczni mieszkańcy nie raz i nie dwa próbowali go pochwycić, ale ten łamał wędki, rwał sieci, a bywało, że wywracał łodzie czy przepływające tym szlakiem kajaki. Był przy tym szczególnie łasy na wszelkiego rodzaju świecidełka, stąd pogłoska o skarbach, które zgromadził w jakiejś przydennej jamie. Kto wie, może kiedyś ktoś je odnajdzie?

Od lat 80., kiedy to jakość wody w Bugu gwałtownie się pogorszyła, słuch po Potworze z Borsuk zaginął. Może tylko śpi? Bardziej prawdopodobne wydaje się jednak, że tam, gdzie żaden śmiałek nie sprostał zadaniu, poradziło sobie zanieczyszczenie środowiska. Pozostał jedynie żal i tęsknota za żywą legendą. Może jednak któryś z ­potomków „króla” zechce upomnieć się z czasem o spuściznę po swym
przodku? 

Tekst: o. Wojciech Kobyliński
Grafika: Paweł Litwin

Artykuł pochodzi z 33. numeru Krainy Bugu

Wszystkie wydania w wersji papierowej dostępne są w naszym sklepie: www.krainabugu.pl/sklep