„Zatopiona w muzyce/zbiera okruchy światła/w codzienności…” (Joanna Błońska)
„Między malarstwem a teatrem” to tytuł wystawy Jadwigi Marii Jarosiewicz, otwartej na początku maja 2022 roku w siedleckiej Galerii Teatralnej CKiS, który niezwykle trafnie ujmuje istotę sztuki tej nieprzeciętnej i interesującej artystki, bowiem malarstwo i scenografia to dwie ważne, współistniejące i przenikające się sfery jej twórczej kreatywności.
Pochodząca z Podkarpacia, urodzona w Przemyślu, od dziecka przejawiała nieprzeciętne zdolności plastyczne, które rozwinęła i ugruntowała, kończąc najpierw Liceum Plastyczne w Jarosławiu, a następnie studia malarskie w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych w pracowni znakomitego malarza Czesława Rzepińskiego, mistrza polskiego koloryzmu.
Zafascynowana osobowością Andrzeja Kreutza-Majewskiego, światowej sławy scenografa, malarza i erudyty, zdecydowała się na podjęcie podyplomowych studiów scenograficznych pod jego kierunkiem. Od tej pory, obok malarstwa, teatr stał się ważną częścią jej artystycznego życia.
Między malarstwem a teatrem
Zawsze ważna była dla niej muzyka, niewyczerpane źródło inspiracji – jeszcze w czasie studiów zadebiutowała jako scenograf, projektując scenografię i kostiumy do opery Wolny strzelec, w reżyserii Małgorzaty Dziewulskiej, w Operze Krakowskiej.
Patrząc teraz na jej dorobek twórczy – obrazy, projekty kostiumów, rysunki i szkice do scenografii wybitnych spektakli teatralnych i operowych – widzimy jednocześnie spójność i odmienność tych dwóch światów. To, co je łączy, to czynnik światła, który pełni kluczową i wieloraką rolę. W scenografii bardzo często jest syndromem dramatu, potęguje mistykę i niepokój lub też kreuje atmosferę baśniowej tajemniczości. W wielu spektaklach jego źródło umieszczone jest w głębi, tworząc iluzję tunelu, na którego końcu jarzy się jak świetlana obietnica, nadzieja na szczęśliwy koniec, albo, jak w projektach do Fidelia, padając intensywnymi snopami światła, buduje architektoniczne struktury, potęguje nastrój i dopełnia przestrzeń.
W malarstwie Jadwigi Marii Jarosiewicz także dominuje światło, ona sama określa je jako światło codzienności. Ma dla niej też znaczenie witalne: jest niezbędne nie tylko do pracy, lecz jak dla roślin i kwiatów, do prawidłowego funkcjonowania. Pod wpływem światła, słonecznych promieni, wszystko zaczyna żyć, rozkwita, nabiera właściwych barw i znaczeń. Kiedy umawiamy się na wizytę w jej pracowni, mówi: „Proszę przyjechać już po zmianie czasu na wiosenny, będzie więcej światła…”.
Porównywana często do Olgi Boznańskiej, jak ona najchętniej maluje portrety i autoportrety w scenerii własnej pracowni i jak u młodopolskiej malarki postacie na obrazach zanurzone są w wibrującej barwnej poświacie. U Boznańskiej ta srebrzysta mgiełka, powodująca efekt melancholii i zadumy, spowodowana była podobno papierosowym dymem, zalegającym pomieszczenie, w jasnej pracowni Jadwigi Marii Jarosiewicz tę niepowtarzalną odrealnioną aurę tworzy naturalne światło, padające przez kilka dużych okien. Światło w jej obrazach, jak ustawiony za kulisami reflektor, obrysowuje kontury sylwetek, ślizga się po powierzchni sukien, zostawiając na nich kolorowe refleksy, zamazuje szczegóły i odrealnia otoczenie. Postacie znajdują się na granicy światła i cienia jak na granicy dwóch światów. Pełne niewymuszonej elegancji stoją lub odpoczywają w swobodnych pozach, zwrócone tyłem w stronę oświetlonego okna.
Święty wiatr
Są też obrazy, takie jak Modlitwa, Krucyfiks czy Święty wiatr, gdzie światło nabiera symbolicznego znaczenia sacrum, o czym mówi wiersz Joanny Błońskiej, umieszczony w katalogu do wystawy „Codzienne światło” w Sokołowie Podlaskim:
… Tam gdzie jest człowiek,
tam jest Bóg.
Tam gdzie jest światło,
tam jest prawda…
Realizacje scenograficzne wymagają od artystki innego rodzaju dyscypliny twórczej, która wiąże się też z kompromisem pomiędzy własnym projektem a wizją reżysera spektaklu. Do tego dochodzą liczne ograniczenia, które dyktuje scena, rodzaj spektaklu, możliwości finansowe i techniczne, a także konieczność pracy zespołowej. Jadwiga Maria Jarosiewicz jest autorką ponad 100 premier teatralnych, z których większość to spektakle muzyczne, opera i balet. Współpracowała przy nich ze znakomitymi i znanymi twórcami, m.in.: Ryszardem Perytem, Marią Fołtyn, Natalią Makarovą, Wiesławem Ochmanem, a w teatrze – z Janem Englertem i Kazimierzem Dejmkiem. W pracy nad spektaklem operowym kieruje się przede wszystkim muzyką, to ona jest inspiracją do powstania wizji plastycznej. Ta filigranowa artystka posiada ogromny potencjał wyobraźni przestrzennej, z powodzeniem radzi sobie z rozmachem wielkich scen. Jej scenografia bywa prosta i ascetyczna, czasem odważna i awangardowa, operująca efektami świetlnymi i elementami malarstwa.
Bo jest przede wszystkim malarką, a wizje sceniczne są także obrazami mającymi dodatkowy walor: dramaturgię w czasie.
Malarstwo Jadwigi Marii Jarosiewicz ma swój rozpoznawalny styl – to realizm zanurzony w niedopowiedzeniach, świetlistości, kolorystycznym rozbiciu i stapianiu się barw kładzionych śmiałymi, ekspresyjnymi pociągnięciami pędzla. Czasem artystka sięga do wspomnień i historii – powstają wtedy obrazy odmienne, niemal monochromatyczne, jak stare fotografie pielęgnujące pamięć. Poświęca je tym, którzy odeszli, ludziom i zwierzętom, ukochanym i ważnym. Na kilku obrazach widzimy wizerunki malarza Józefa Czapskiego, którego uważa za duchowego mistrza.


Harmonia barw i akordów
W wypowiedzi twórczej malarka najbardziej ceni szczerość przekazu, bez niej nie byłoby prawdziwej sztuki. Portretuje siebie, swoich bliskich, ukochane psy w znanym i bezpiecznym otoczeniu domu, pracowni i ogrodu. Artystka wprowadza nas do swojej intymnej przestrzeni, osobistego azylu oddalonego od szumu codzienności, chaosu, kakofonii dźwięków, pośpiechu i zgiełku. Na chwilę zatrzymuje czas, pozwala cieszyć się tym nieuchwytnym momentem pomiędzy sobą i światem wokół nas. Kocha muzykę i słucha jej podczas malowania, ale ja w jej obrazach słyszę ciszę, odczuwam spokój leniwego niedzielnego popołudnia, a muzyka rozbrzmiewa w harmonii barw, akordach i wibracjach światła.
Jadwiga Maria Jarosiewicz związana jest twórczo i emocjonalnie z Podkarpaciem, z którego pochodzi. Od lat mieszka w Radości pod Warszawą, w domu otoczonym wysokimi sosnami i ogrodem. Ostatnio często bywa na Podlasiu – jej obrazy prezentowane były na indywidualnych wystawach w Siedlcach i Sokołowie Podlaskim. Przed trzema laty odkryła dla siebie „Reymontówkę” w Chlewiskach i gościnną atmosferę organizowanych tam plenerów malarskich. Urzekł ją jesienny pejzaż Podlasia, o którym pisze: … Spacerując po alejkach parku smakowałam pejzaż późnej jesieni. Jego szczególny klimat pełen prostoty i melancholii… Kiedy nisko padające światło tworzy długie cienie, wydobywa niepowtarzalne kolory suchych traw, powietrza. Krajobraz ogołocony już z liści, surowy i minimalistyczny, nie rozprasza jak latem. Jest w tym pejzażu jakaś nostalgia i poczucie tęsknoty, odchodzenia… Cisza sprzyja skupieniu i przemyśleniom twórczym, odczuwamy wtedy głębiej, prawdziwiej…

Tekst: Małgorzata Nikolska
Zdjęcia: Michał Godlewski, Bartek Kosiński
fot. tytułowa: „Malarka II”, olej na płótnie, 70 x 100 cm
fot. 1. „Spojrzenie – portret Maniusi”, olej na płótnie, 60 x 80 cm
fot. 2. „Wieczór”, olej na płótnie, 60 x 80 cm
fot. 3. W. A. Mozart, Don Giovanni – impresja na temat kostiumu, rysunek
Artykuł pochodzi z 32. numeru Krainy Bugu
Wszystkie wydania w wersji papierowej dostępne są w naszym sklepie: www.krainabugu.pl/sklep