Wywiady

Andrzej Stasiuk: Ciągnie Stasiuka na Wschód

Stasiuk bez Podlasia nie byłby takim Stasiukiem, jakiego znamy. Choć “wychowała” go Warszawa – a właściwie Choszczówka – to nadbużański Gródek ukształtował go jako człowieka i pisarza. To tam jako kilkuletni chłopak, siedząc na nadrzecznej skarpie i popijając tanie wino, po raz pierwszy zobaczył bezkres, w którym zatracił się bez reszty. Od tego czasu szuka go po świecie.

Kiedy nasi czytelnicy będą czytać ten wywiad, ty będziesz w drodze. Gdzie znów Cię niesie?

Będę w Ułan Bator, sposobiąc się do powrotu do ojczyzny.

Czyli znowu środkowa Azja?

Jadę do Mongolii z córką i jej chłopakiem, do Ułan Bator doleci do nas moja żona Monika. W dalszą drogę ruszymy już razem. Pojedziemy na wschód, a potem skręcimy na południe, które w zasadzie całe stanowi Pustynię Gobi. Konkretnych planów na te dwa tygodnie, które chcemy tam spędzić, nie mamy. Trasa będzie się rodziła na bieżąco.

Mongolia to wspaniały kraj. Nie ma tam dróg, są jedynie wyjeżdżone w stepie trasy, będziemy więc jechać i obozować tam, gdzie los – albo ewentualnie kompas – nas zaniesie. Jeśli spodoba nam się to, co zobaczymy po prawej stronie, pojedziemy w prawo. Jeśli piękniejszy wyda nam się krajobraz po lewej stronie, skręcimy w lewo. Nie zamierzamy przejmować się czasem. Mając zapas wody i paliwa, będziemy sobie tak po prostu jechać i delektować się wolnością. Oczywiście do momentu, aż w tym czterdziestostopniowym upale nie zepsuje nam się fura (śmiech).

W sierpniu wyruszymy w drogę powrotną przez Kazachstan, Astrachań i deltę Wołgi. Na pewno zatrzymamy się w Eliście, stolicy Kałmucji, która należy do Rosji, ale ma statut republiki. To położone w zasadzie na pustyni miasto, w którym królują buddyzm i szachy. Rozpropagował je Kirsan Ilumżynow, były prezydent tej krainy i prezes Międzynarodowej Federacji Szachowej, który w swoim kraju organizuje światowe mistrzostwa w tym sporcie. Będę bez pośpiechu podróżował z moimi przyjaciółmi i zachwycał się Wschodem.

Przez długi czas dość mocno eksplorowałeś południe Europy: Węgry, Rumunia, Albania. Dlaczego akurat tam?

Tuż obok swojego domu w Czarnem mam granicę, naturalną jest więc rzeczą, że ciekawiło mnie to, co za nią jest. W latach 90. wszyscy opętańcy polscy jeździli na Zachód, a mnie on jakoś specjalnie nie kręcił, więc pojechałem na Południe. I powtarzałem to przez lata, czemu sprzyjał fakt otwarcia tutaj przejścia granicznego. Miałem do niego pół godziny drogi, więc pojechałem na Słowację, za jakiś czas wymyśliłem sobie, że odwiedzę Węgry, potem Rumunię, i w końcu wylądowałem na Bałkanach. Ale wybierałem ten kierunek też dlatego, że były to destynacje niepopularne, a mnie ciekawią miejsca nieoczywiste, w których mogę się zapomnieć albo o których niewiele wiem. A słowiańskie południe Europy takie właśnie jest, oczywiście poza pięknem, które je charakteryzuje.

No dobrze, wróćmy na Wschód, bo coś ewidentnie tam cię ciągnie?

Przestrzeń mnie ciągnie, drogi panie. Odległości, które muszę albo chcę pokonać. Jak tam jestem, to po prostu jadę przed siebie. Piękno krajobrazu środkowoazjatyckiego i mongolskiego mnie ciągnie, choć ubolewam, że aby do niego dotrzeć, muszę przejechać przez nudną, nizinną i bagienną Rosję, która fajna zaczyna być dopiero od Ałtaju.

Ale prawdą jest też, że Ty po prostu lubisz jeździć.

Bardzo lubię jeździć. Jak już wsiądę do samochodu, to mnie od fajerki oderwać nie można, póki ze zmęczenia nie zamknę oczu. Ale też lubię się zatrzymywać. Mongolia jest takim cudem, że w zasadzie wszędzie można stanąć, obozować i zachwycać się nieskończonym pięknem natury.

Jak patrzę na to Twoje Czarne i słucham tego, co mówisz, to widzę tutaj trochę Mongolii.

Tak, mam tu jej namiastkę. O tej porze łąki w Mongolii są już niestety wyszarzałe, bo zieleń utrzymuje się tam krótko, ale jest tam więcej zwierząt niż ludzi, czyli dokładnie tak, jak w okolicy, w której mieszkam.

Ten daleki Wschód jest fajny, ale przeskoczmy na chwilę do tego bliskiego, czyli na Podlasie – równie Ci bliskie, ale czy ważniejsze?

Zdecydowanie ważniejsze, aczkolwiek uważam, że ten tzw. daleki Wschód jest dzieckiem tego bliskiego, i to w dodatku z nieprawego łoża. Nie może być inaczej, skoro w dzieciństwie i wczesnej młodości dużo czasu spędzałem na polskim Wschodzie. Ten kierunek musiał się we mnie na stałe wdrukować. Może jakbym przed laty jeździł do dziadków i do wujostwa w Poznańskie, to dziś odwiedzałbym Niemcy?

W takim razie powiedz dlaczego jest ono dla Ciebie takie ważne? Czy aż tak duży wpływ miało na to, że Stasiuk jest Stasiukiem?

Co do tego nie mam wątpliwości. Zdecydowanie bardziej ukształtowało mnie ono niż Warszawa, w której mieszkałem i z której jeździłem do rodziny na wakacje i ferie, na pogrzeby i odpusty. Mój ojciec i moja śp. matka pochodzili co prawda z bliższego i dalszego Mazowsza, ale leżało ono na pograniczu Podlasia, więc jakby nad Bugiem. Do tej pory, jak zastanawiam się nad tym, skąd jestem, to wychodzi mi, że tak naprawdę znad Bugu. To rzeka mojego dzieciństwa (…)

Rozmawiał: Daniel Parol | Zdjęcia: Kamil Oleksiuk

Cały wywiad przeczytasz w najnowszym numerze Krainy Bugu.

Przejrzyj zawartość Więcej
Chcę kupić ten numer Zamów